12 drużyn rozgrywało mecze minionej nocy. Aż 4 z nich zdobyło przynajmniej 130 punktów. 3 drużyny skompletowały 140+ punktów, praktycznie same blow-outy. Zapraszam na przegląd kolejki.
Indiana Pacers (29-14) – Phoenix Suns (11-34) 131:97 (38:19, 24:32, 34:22, 35:24)
7 zawodników Pacers zakończyło zawody z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najwięcej (20) mieli Bojan Bogdanovic oraz Tyreke Evans. Gospodarze byli lepsi w każdym aspekcie gry od swoich rywali, rzucali na lepszej skuteczności, popełniali mniej strat, lepiej pracowali na tablicach i grali bardziej zespołową koszykówkę.
Philadelphia 76ers (29-16) – Minnesota Timberwolves (21-23) 149:107 (40:27, 43:31, 32:32, 34:17)
Mecz w sumie zakończył się już po dwóch kwartach, gdzie 76ers prowadzili 83-58. Ben Simmons otarł się o triple-double (20pts, 11reb, 9ast) ale to jego kolega z drużyny Joel Embiid skradł show. „JoJo” zdobył 31 punktów oraz zebrał 13 piłek podczas 27 rozegranych minut.
Atlanta Hawks (14-30) – Oklahoma City Thunder (26-17) 142:126 (25:29, 45:30, 27:41, 45:26)
Cóż za ironia losu. Jedna z najlepszych defensyw w lidze traci z czerwoną latarnią ligi 142 punkty i przegrywa mecz… Hawks odpalili zza łuku. 18 celnych trójek drużyny na 49% skuteczności. Najlepszy na parkiecie Trae Young miał 24 punkty oraz 11 asyst. Tyle samo (24 punkty) z ławki dorzucił Alex Len. 12 z 14 rzutów z gry trafił John Collins i rywalizację ukończył z 26 „oczkami” na koncie. Goście zanotowali aż 16 przechwytów ale niewiele dobrego z tego wyszło. 31 punktów oraz 11 asyst miał Russell Westbrook. 24 punkty zdobył Paul George a po 21 „oczek” zdobyli Jerami Grant oraz Dennis Schroder.
Milwaukee Bucks (31-12) – Miami Heat (21-21) 124:86 (30:23, 39:22, 24:18, 31:23)
Bucks rozgromili u siebie Heat zdobywając 124 punkty i tracąc zaledwie 86. 7 graczy gospodarzy zakończyło zawody z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Giannis Antetokounmpo w 25 minut zanotował triple-double (12pts, 10reb, 10ast). Jedynie Justise Winslow oraz Hassan Whiteside zdobyli powyżej 10 punktów dla Heat (obaj po 19).
Denver Nuggets (29-14) – Golden State Warriors (30-14) 111:142 (38:51, 22:28, 23:33, 28:30)
Mistrzowie NBA w pierwszej kwarcie zdobyli aż 51 punktów! Kompletnie zdominowali dotychczasowych liderów zachodu i bardzo pewnie ograli ich w Pepsi Center. To była dopiero czwarta porażka Nuggets we własnej hali w tym sezonie. Warriors rzucali aż na 60% skuteczności. Splash Brothers łącznie zanotowali 62 punkty (po 31 na głowę) trafiając 13 trójek. „KD” dorzucił 27 „oczek” a Draymond Green miał najlepsze w sezonie 13 asyst.
Los Angeles Lakers (24-21) – Chicago Bulls (10-34) 107:100 (19:18, 25:25, 32:25, 31:32)
Na koniec dnia Lakers ograli u siebie Bulls. 19 punktów, 8 zbiórek oraz 6 asyst miał Lonzo Ball. Double-double zanotował Kyle Kuzma (16pts, 12reb). „Bykom” nie udało się zakończyć passy porażek. To 8 ich przegrana z rzędu. Powracający do składu Jabari Parker w 17 minut miał najlepsze w drużynie 18 punktów.
Teraz to najlepiej oglądać tylko 2 pierwsze kwarty. Wtedy jeszcze są jakieś emocje.
Niedługo highlights będą polegać na ujęciu zawodnika oddającego rzut i piłki wpadającej do kosza. Modern basketball
@Bladixon, ale piszesz prawdę. Starsi fani NBA mają podobne zdanie i poruszył ten temat Ryszard Łabędź przy świętach i w studio Retro TVP Sport. Wyścig zaczyna się przy rozstawieniu i pod koniec sezonu między drużynami 7-9. Natomiast Play offs pozostają częścią sezonu, która chciałoby się długo oglądać. Stąd też wielu z nas zarywa kwietniowe i majowe noce.
@Woy, ja i prawdopodobnie większość z Was założycieli tej strony wychowalismy się na koszykówce lat 90-tych. Oczywiście świat się zmienia i w pewnym sensie być może i nie nadążamy za wszystkimi zmianami. Mimo to kwintesencją kosza dla większości pozostanie świetna obrona 1 na 1, bloki, przechwyty. Nie do końca również zgodzę się z opinią Knyppo, który twierdzi że 3/4 ligi nauczyło się rzucać za 3. Owszem są wybitne jednostki w tej dziedzinie, ale większość odpala trójki bez opamiętania. Przykładem choćby dzisiejszy mecz Houston którzy rzucali 70!!! razy za trzy trafiając na skuteczności 33%. Dla mnie to już przestaje być rywalizacja sportową a zaczyna trącić delikatnie cyrkiem i podpisami Harlem globetrotters. Odnoszę również wrażenie że zawodnicy nie chcą bronić aby nie narazić siebie i przeciwnika na kontuzje. Najważniejsze teraz dla większości to podpisanie dobrego kontraktu a wygrane i trofea mają drugorzędne lub żadne znaczenie. Gracze z mentalnościa zwycięzcy to jednorożce, do tego bezczelni co pokazała ostatnio chociażby wypowiedzieć największej gwiazdy ligi, w której nazwał się goat-em twierdząc że opowaznia go do tego zapewnienie mistrzostwa Cavs po 52 latach. Abstrahując od tego że dużo większy wkład moim zdaniem miał Kyrie…
A czyja to wina ze 3/4 ligi umie rzucac za 3? Ci zawodnicy na to pracuja i poprawiaja rzut, cwicza go, doskonala sie ciezkim treningiem. Stan sobie jeden z drugim na tym 7,24 nawet bez obroncy, wykonaj 20 rzutow i zobaczymy ile wpadnie. Malo tego, czesto gesto nawet z lapami obroncy przy rzucie wpada, z nabiegu i po 18 zaslonach, obiegach itp wpada. Dzisiaj nam wydaje sie ze to jest proste, ale nie jest. Punktow wiecej bo tempo szybsze, bardziej dynamiczne. Nie wazne ze konczone rzutem za 3 ale szybsze. Skrocenie czasu po ofensywnej zbiorce tez daje te kilka rzutow wiecej na mecz. Nadal uwazam i twierdze ze jezeli komus wspolczesny basket nie odpowiada i pod kazdym wynikiem oraz linijka statystyczna kogos kto rzucil 50 pkt wypisuje ze kiedys to bylo tak super i w ogole tak pieknie a dzisiaj to sie nie chce ogladac, to niech po prostu nie oglada. Proste i sluteczne.
Każdy ma prawo do swojego zdania. I tak jak piszesz, mi się to coraz mniej podoba i dlatego coraz mniej oglądam NBA.
Gdzie jest Pop u licha? czemu nie reaguje?? ;-)
Przepraszam, że ośmieliłem się w ogóle napisać swoją opinię. Myślałem, że to dozwolone na tej stronie…? Owszem zdecydowanie bardziej podobała mi się koszykówka z przed lat kiedy zawodnicy mieli jeszcze ochotę bronić. Mam nadzieję, że ten komentarz również Ciebie nie zdenerwuje. Przyznaję również, że oglądam NBA coraz mniej z roku na rok i co kiedyś było nie do pomyślenia wolę skupić się na ligach europejskich (nawet polskiej) gdzie poziom jest często dużo niższy, ale to ciągle bardziej przypomina koszykówkę niż popisy Harlem Globetrotters. I nie mam zamiaru nikogo za to obwiniać. Proste i skuteczne.
Uwielbiałem grę Lakersów z czasów Magica i Worth’ego albo Warriors z czasów Hardawaya, Sprewella i Webbera. To też było. „run and gun” ale polegało na wchodzeniu na kosz i omijaniu obrony. A dzisiaj nie ma co mijać bo rzuca się prawie tuż po przekroczeniu połowy boiska. Podanie spod kosza na środek trzy kroki i bach. I zaraz to samo z drugiej strony. Podziwiam dzisiejszych graczy za łatwość trsfiania z dystansu – jak sobie przypomnę lata 80/90 to gracze z tamtych czasów wyglądają jakby wogóle nie umieli rzucać – tylko z najbliższej odległości udawało się trafić. Postęp w rzucaniu z dystsnsu jest ogromny i to fakt. Ale faktem też jest że okropnie się to ogląda. Wczoraj pisaliście o najlepszych obronach a dzisiaj jedna z tych nsjlepiej broniących drużyn daje sobie wrzucić ponad 140 punktów jrdnej ze slabszych ekip ligi. A z tego ponsd 1/3 to rzuty za 3…
Niby blow out GSW na Nuggets, no i nie da sie ujac tych 51 pkt w 1 kwarcie. Ale Denver mialo 38, wiec generalnie cala kwarta polagala na bieganiu i 3-jkach i „zobaczymy kto lepiej celuje”, obrona nie istniala. Nastepne kwarty to mocny zjazd punktowy o ok 50% w porownaniu do 1szej.
Kazdy przepisowy sposob zeby wygrac mecz jest dobry. Ja wolalem taktyczne Hack-a-Shaq i tawrda obrone i troche finezji w zagrywkach, teraz wszyscy wala 3-jki. Jest jak jest, czesc fanow to uwielbia (zaryzykuje stwierdzenie ze ta mlodsza czesc), mnie to po prostu nudzi. NIe mowie ze to zle, czy gorzej niz bylo, po prostu przestalem ogladac mecze RS. I czekam na PO, moze troche pobronia, moze bedzie wiecej walki.
Panowie, zeby byla jasnosc. Nie popieram naparzanki za 3, serio. Dla mnie osobiscie najlepsza koszykowka to ta ktora prezentowalo San Antonio przy okazji ostatniego ich mistrzostwa czy jeszcze wczesniej Dallas, ale wydaje mi sie ze przyszla taka moda, a moda ma to do siebie ze mija, predzej czy pozniej ktos sie kapnie ze lepiej jest rzucic za 2 przy lepszej slutecznisci niz bombac 70 trojek na 30%. Co do obrony, nadal uwazam ze na przestrzeni tych lat duzo zabrala sama liga, przepisami i regualcjami(wiem ze woy zaraz poruszy temat lenistwa zawodnikow) ale generalnie rzecz biorac nic nie mozna zrobic, nikogo dotknac, bo gwizdane sa faule, jest mniej przyzwolenia na kontakt i fizyczna gre, niestety. Jest masa kretynskich przepsiow, np techniczne za wiszenie na koszu po wsadzie czy nawet za jakakolwiek reakcje na sedziowanie, nakladanie kar finasnowych na trenerow za to ze sie w ogole osmiela powiedziec cos zlego na konferencji o poziomie sedziowania itp. Flopperow powinni scigac, dawac im faule w ataku albo flagranty. W tym kierunku powinno to pojsc. Gdyby liga pozwolila na nieco bardziej fizyczna gre to taka by byla ale to jest biznes i niestety boja sie o swoje gwiazdy, o ohladalnosc, tylko ze to jest bledne kolo bo wlasnie przez takie rozwiazania i gre soft jak przedszkolu ludzie przestana to ogladac. Mnie bardziej wlasnie wkurza to ze nie pozwalaja grac po mesku, reagowac po mesku i se powisiec na koszu po wsadzie… Tez po mesku :) niz lupanina za 3, bo gdyby ta lupanina byla mocniej broniona i obroncy byloby mozna wiecej, to wierzcie mi liga nauczylaby sie bronic akcje za 3 i tez inaczej by sie to ogladalo. Pozdrawiam
Uważam, że kanonada trójek w końcu minie. Właściwie to zaczęło się od filozofii Warriors i potrwa dopóki jakaś drużyna kompletnie innym stylem gry nie zmiażdży ligi i mistrzów…tak jak to uczynili Warriors. Nie pytajcie jaki to będzie styl. Na twardą obronę na razie szans nie ma, bo Harden rzucałby 50 ft na mecz.
Mam wrażenie, że jak po drugiej kwarcie przestaje wchodzić jednej drużynie to mamy blow-out. Różnice między teamami nie są tak wielkie – wystarczy spojrzeć na tabelę. Po prostu jak innym wchodzi wszystko a nam nic, przestaje się chcieć grać.
Wzrosła też kasa i chyba tez jest to problem (ja się nie dziwię zawodnikom). Dziś drużyny budują głównie menedżerowie i właściciele. Ok, może Lillard, Curry, Giannis są nie do ruszenia ale niewiele brakuje, żeby prawie każda drużyna zaorała wszystko i ogłosiła przebudowę. To jak praca w firmie, która za rok może nie istnieć – każdy chce się nachapać i nie zrobić sobie krzywdy.
Osobiście już trochę rzygam tymi przyjaźniami między graczami. Lidze brakuje charakteru i często takie mecze oglądamy.
Ja przestałem prawie oglądać. Sprawdzam wyniki i w zasadzie tyle. Czekam na play-offy. Właśnie z powodu stylu gry, którego nie mogę strawić , chociaż na prawdę próbowałem.
Dlatego potrzebna bylaby reforma. Zniesc konferencje, pkt za wygrana i przegrana po dogrywce, jakies pkt minusowe za patele powyzej jakiejs ilosci pkt, cokolwiek, kwestia przedysktowania, opcji jest wiele i nie sa niemozliwe do realizacji.
U mnie nastroje podobne. Wyniki z dziś: Atlanta (!) i Warriors po 142 w 48 minut. To 3pkt na minutę. Masakra. Jak w meczach gwiazd przed kilkoma latami. Szczerze to sprawdzam wyniki, meczów nie oglądam, nawet nie sprawdzam highlightsów zbyt często. Ba, nawet boxsory nie zawsze mnie interesują. Patrzę głównie na młodych graczy- jestem ciekawy jak będą się rozwijać. Patrzcie jak spowszedniały mecze typu Harden 50pkt, Giannis 35-15, Davis 40-15. Mam wrażenie, że to nie jest wyczyn i emocje nie są tak duże. Ehh. Kurła, kiedyś to było.
Ku pokrzepieniu- zgadzam się z @Majecha- trend minie. Pamiętacie jak Barca trzęsła całą Europą? Tiki-taka. Później był czas reprezentacji Hiszpanii. Trend minął. I dobrze bo przyznacie, że takie klepanie gały miało jedynie momenty gdzie było to ciekawe. Ale 90% takiej gry było po prostu nudne.
Jak na razie trend ma sie bardzo dobrze bo ogladalnosc w TV wzrasta (sic!) i co za tym idzie $$ dla ligi. Zmartwie sie naprawde jak ten styl na dobre wejdzie do PO, juz w ostatnim sezonie bylo odpuszczanie meczow jak po 2-3 kwarcie przegrywali 10-15pkt. Nie wyobrazam sobie zeby ktos odpuszczal mecz w PO w jakiejkolwiek sytuacji czy roznicy pkt, po prostu w PO sie nie odpuszczalo i juz!
Zmiany w lidze musza byc i pewnie beda, Silver przebakuje o zniesieniu konferencji, o dodaniu nowych druzyn. Wg mnie, i tu pewnie dostane troche po lbie, pomoglby skroecenie RS. Te 82 mecze ciagna sie niemozebnie zwlaszcza dla fanow teamow tankujacych. A wlasnie, ciekawe czy loteria sie zmieni?