NEW ORLEANS PELICANS (22-28) – SAN ANTONIO SPURS (28-22) 114 – 126
- bez kontuzjowanego Anthony’ego Davisa ciężko jest graczom Alvina Gentry o zwycięstwa, zwłaszcza w bojach z wyżej notowanymi rywalami. Jeszcze trudniej robi się gdy ze względu na uraz kostki pauzuje Julius Randle. Nie inaczej było podczas starcia ze Spurs, w którym gospodarze Smoothie King dzielnie trzymali się do trzeciej kwarty, mając najlepszego zawodnika w osobie Jaihila Okafora (24 pkt i 15 zb). Okafor trafił 10 z 12 rzutów i miał obok siebie wysoko punktującego Jrue Holiday’a (29). Spurs, mimo absencji DeMara DeRozana potrafili przejąć kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie podczas trzeciej odsłony. W niej wyraźnie narzucili swój styl gry i odskoczyli przeciwnikowi na 11 oczek. Prym przy 28. wygranej Spurs wiedli weterani – LaMarcus Aldridge (28 pkt i 12 zb) oraz Rudy Gay (22 pkt i 11 zb)
MEMPHIS GRIZZLIES (20-30) – INDIANA PACERS (32-16) 106 – 103
- pięciu graczy JB Bickerstaffa przekroczyło granicę 10 punktów. Przy świetnej grze Mike’a Conley’a (22 pkt i 11 as) oraz dużo lepszej, niż w poprzednim meczu dyspozycji Marca Gasola (18 pkt, 7 zb i 4 as) Grizzlies przerwali serial 8. porażek. Justin Holiday dołożył 16 oczek, a Jaren Jackson zanotował 20 pkt i 6 zb. Memphis przede wszystkim świetnie weszli w mecz i po pierwszych 24 minutach prowadzili 11. oczkami. W drugiej połowie, głównie za sprawą Darrena Collisona (18 pkt i 9 as) i Bojana Bogdanovica (21 pkt) próbowali zniwelować straty, co częsciowo im się udało. Ostatecznie jednak graczom Nate’a McMillana nie starczyło czasu by przewagę gospodarzy stopić do niższej niż 3 pkt
BOSTON CELTICS (30-19) – GOLDEN STATE WARRIORS (35-14) 111 – 115
- Mistrzowie ligi wyglądają coraz mocniej i coraz pewniej i potwierdzili swoje atuty w starciu z Celtami. Mecz był niesamowicie wyrównany, a prowadzenie zmieniło się aż 21 razy. W Bostonie Warriors mogli liczyć na swoich gwiazdorów czyli Kevina Duranta (33 pkt), Stepha Curry’ego (24 pkt) i Klay’a Thompsona (21 pkt), którzy łącznie trafili 10 trójek. Przy 10. wygranej z rzędu zespołu Steve Kerr zanotował 300. wygraną w karierze (najszybciej w historii ligi wśród trenerów). Wśród gospodarzy wyróżnili się Kyrie Irving (32 pkt i 10 as), Al Horford (22 pkt i 13 zb) oraz Jayson Tatum (20 pkt). Celtowie próbowali wygrać spotkanie, ale rzut Marcusa Smarta odbił się od obręczy, a Marcusa Morrisa nie doleciał do niej
DENVER NUGGETS (33-15) – PHILADELPHIA 76ERS (32-18) 126 – 110
- już 22. zwycięstwo przy ledwie 4. porażkach w Pepsi Center odnieśli podpieczni Mike’a Malone’a. W twierdzy Samorodki postawiły znów na ofensywę i przy niskim oporze goście wygrali pierwszą połowę 78-68. Znów Szóstki musiały sobie radzić bez odpoczywającego Joela Embiida i kontuzjowanego Jimmy’ego Butlera (wróci we wtorek). 32 pkt – 18 zb – 10 as w kosmicznyn jak na centra występie zanotował Nikola Jokić. Nuggets przede wszystkim wykazali się wyższą skutecznością z gry, 51 % przy 41 % gości
PORTLAND TRAILBLAZERS (31-20) – ATLANTA HAWKS (15-33) 120 – 111
- bez odpoczywającego Damina Lillarda Blazers mogli liczyć na wszechstronność CJ McColluma (28 pkt – 10 as – 10 zb) i świetne wsparcie Setha Curry’ego (wystąpi w konkursie trójek obok Lillarda i swojego brata Stepha). Curry zastępując lidera zanotował 22 pkt oraz trafił 4 z 8. trójek. Wśród gości 30-stoma punktami popisał się Trae Young, który trafił 11 z 15 rzutów
Zastanawiam się czy Warriors celowo graja na pół gwizdka czy jest tam po prostu za dużo chętnym do liderowania. Takiego dream teamu długo nie będzie mimo zwiększania salary cap a potencjał średnio wykorzystywany
Widać, że trenerzy coraz częściej oszczędzają swoich najlepszych zawodników.
Po ASG, gdy będzie się liczyło każde zwycięstwo zacznie się już chyba jazda na maksa.
Na to liczymy