Charlotte Hornets (24-25) – New York Knicks (10-39) 101:92 (30:24, 24:29, 17:18, 30:21)
(Lamb 15, Parker 15, Walker 14 – Knox 19, Hardaway 17, Robinson 10)
6 graczy Hornets zakończyło zawody z dwucyfrowym dorobkiem punktowym (najwięcej Jeremy Lamb oraz Tony Parker – 15pts). Legenda San Antonio Spurs ponownie błysnęła gdyż rezerwowy rozgrywający Hornets rozegrał zaledwie 19 minut. Chyba powoli kończy się przygoda Enesa Kantera w Nowym Jorku, zawodnik ponownie nie rozegrał ani minuty. Najlepszymi zawodnikami w obozie Knicks byli Kevin Knox (19pts, 3-4fg3) oraz Tim Hardaway Jr. (17pts, 10reb).
Indiana Pacers (32-17) – Golden State Warriors (36-14) 100:132 (22:40, 26:29, 31:32, 21:31)
(Turner 16, Bogdanovic 15, Collison 13 – Curry 26, Cousins 22, Durant 16)
Draymond Green dostał wolne. W jego miejsce zagrał Jordan Bell (8pts, 5reb, 4ast, 19min). Warriors wygrali każdą kwartę w tym pierwszą odsłonę aż 40-22. Stephen Curry tym razem był najlepszy w szeregach gości pudłując zaledwie 3 rzuty z gry (26pts, 10-13fg, 6-8fg3). Dobry występ zanotował także DeMarcus Cousins (22pts, 6reb, 4ast, 25min). „Wojownicy” zaliczyli aż 39 asyst. Po utracie Victora Oladipo, Pacers czeka trudny okres, są w stanie grać dobrze i bez niego co pokazali już w tym sezonie gdy ich lider był kontuzjowany.
Boston Celtics (31-19) – Brooklyn Nets (27-24) 112:104 (32:26, 28:24, 29:38, 23:16)
(Smart 21, Brown 21, Baynes 16 – Russell 25, Napier 20, Hollis-Jefferson 14)
Nets w końcu zatrzymani. Seria sześciu spotkań bez porażki została zakończona przez Celtics. To był już trzeci mecz między tymi ekipami na przestrzeni ostatnich trzech tygodni, można rzec zatem, że znają się już na wylot. 25 punktów na 50% skuteczności zdobył D’Angelo Russell. 20 „oczek” z ławki dołożył Shabazz Napier. Zabrakło z pewnością Spencera Dinwiddie’ego. Świetny występ środkowego Al’a Horforda (14pts, 11reb, 5ast, 6blk). Najlepsze 21 punktów zdobyli Jaylen Brown oraz Marcus Smart. Kyrie Irving ponownie nie zagrał.
Memphis Grizzlies (20-31) – Denver Nuggets (34-15) 92:95 (30:16, 30:25, 17:19, 15:35)
(Gasol 28, Conley 23, Holiday 9 – Jokić 24, Barton 20, Beasley 18)
Po ostatnim zwycięstwie nad Pacers, Grizzlies wracają na swoje tory. Choć trzeba ich dziś pochwalić bo mierzyli się z trudnym rywalem i zagrali dobre zawody szczególnie w obronie. Do przerwy prowadzili nawet 19 punktami. Wszystko zniweczyli w ostatniej odsłonie przegranej 35-15. Ciężko jednak wygrywać gdy w drużynie gra dwóch zawodników (Marc Gasol – 28pts, 9reb, Mike Conley – 23pts, 11ast), reszta graczy nie przekroczyła nawet bariery 10 punktów. Nikola Jokic był najlepiej punktującym graczem „Bryłek” (24pts, 10-20fg). 20 „oczek” zdobył Will Barton. Jamal Murray nie wystąpił.
Los Angeles Clippers (28-23) – Atlanta Hawks (16-33) 118:123 (25:32, 36:31, 22:31, 35:29)
(Harris 30, Williams 21, Harrell 18 – Young 26, Collins 22, Len 19)
Na koniec mała niespodzianka ponieważ Hawks wyrwali zwycięstwo w Los Angeles z miejscowymi Clippers. 26 punktów oraz 8 asyst miał zawodnik meczu Trae Young, choć zza łuku dalej nie imponuje (2-7fg3) to w samej pierwszej połowie zdobył on 17 punktów i to trzeba docenić. Gospodarze jeśli chodzi o ofensywę to rozegrali naprawdę dobre zawody (wysoka skuteczność z gry, sporo asyst i dobre występy indywidualne), zawiodła z pewnością obrona a w zasadzie jej brak. 30 punktów powędrowało na konto Tobiasa Harrisa. Nie zawiedli także tradycyjnie Lou Williams (21pts, 9ast) oraz Montrezl Harrell (18pts, 9-15fg, 3stl).
Nie wiem z czego to wynika ala Jastrzębie mają jakiś patent na drużyny z Western Conferrnce. W swojej konferencji zazwyczaj dostają baty ale na zachodnie drużyny się spinają i często wygrywają. I to już tsk od kilku sezonów…
nie ogladalem meczu Den-Mem jeszcze, i mimo ze cieszy mnie wygrana Denver to mam pytanie – czy bylo to widoczne ze Mem tankowali w q4? nie potrafie zrozumiec jak mozna prowadzic 20pkt i przegrac ostatnia kwarte 35-15…bo albo faktycznie tankowali, albo Denver zagralo tak dobrze w obronie w ostatniej czesci.