Mieszkając w Ciechocinku trudno jest być zaskoczonym czy podekscytowanym. Jest niemal pewne, że byłeś świadkiem cudownego ozdrowienia kuracjusza, który zaczyna chodzić i tańczyć na fajfach, kobiety wchodzące do pizzeri i pytające czy sprzedaje się tu pizze, a także Indian grających na fletni, których słychać na całej drodze wokół budowli wysadzanych gałęziami, do których gromko zmierzają ludzie z całej Polski, myląc Tężnie z Operą w Sydney. Jak jeszcze zobaczę Statki szturmowe w ogniu sunące nieopodal ramion Oriona uznam, że pora umierać.
Jednak, nic nie działa na mnie tak
bardzo jak Trade deadline- dzień, a w zasadzie kilka godzin, które
potrafią zaskakiwać, podniecać i nakręcać jak niebieskie pigułki
w rękach dziadków. Trade deadline to narkotyk, który zażywany raz
do roku ma kopa na kolejne 364 dni, a oczekiwanie na kolejną dawkę,
sprawia, że NBA nie może się nudzić.
Tak moi drodzy, to nie Finały, nie draft, ani tym bardziej nie Mecz Gwiazd, tylko właśnie trade deadline jest najbardziej wyczekiwanym dniem w roku przeze mnie. Ten dreszczyk emocji towarzyszący każdemu nowemu tweetowi Woja czy Shamsa, ta niepewność rosteru, którym kończyć sezon będzie twoja ulubiona drużyna i te szybkie komentarze po kolejnych przewijających się w mediach plotkach.
Trade deadline jest jak gra w karty w saunie, z rozdania na rozdanie temperatura wzrasta, atmosfera gęstnieje, a bliskość innych zwiększa chęć pójścia all in- kto wygra te rozdanie ten będzie spijał szampana, kto przegra zostanie w saunie w towarzystwie Grycanek, które kusząco zarzucając nogę na nogę, będą machać ci stopą obok nosa. Jebać takie fetysze- podpowiada głos rozsądku.
Czwartkowy trade deadline nie miał gracza, który poszedł all in- najbliżej tego byli Raptors, jednak nie wyciągnęli wszystkich swoich assetów i nie pogrzebali przyszłości koszykówki w Kanadzie za rental Anthonyego Davisa. Davisa, który był tego dnia łączony z tak wieloma kierunkami, że problem z pójściem szlakiem każdej z plotek miałaby nawet stonoga po zajęciach jogi. Davis został w Nowym Orleanie, choć nie są z tego zadowoleni ani zawodnik, ani agent, ani Nowy Orlean, ani Lakers- no ale Pelicans pokazali, że mają jaja i nie ulegli presji środowiska gracza- plus dla nich, to liga Organizacji, nie Graczy, przynajmniej tak powinno być, inaczej small markety występujące w roli hodowców talentów dla big marketów, popsują cały romantyzm płynący z NBA.
Ciesze się, że Marc Gasol zmienił Organizację na taką, która może mu dać Mistrzostwo, albo chociaż Finał. Młodszy z Gasoli na to zasłużył, jego peak nie był gorszy niż brata, ale stary ma pierścienie, a Marc? Mały pomnik w Memphis, jednak cień rzucany przez Elvisa jest zbyt duży by Marca można było nazwać Legendą miasta. Wiecznie drugi- ten ostatni taniec należy Ci się jak mało komu w tej lidze- umiesz wyjaśniać Embiida i Goberta dzień po dni- zdobądź ten tytuł, Pau lepszy od Ciebie nie był, ale on miał bonus. Szczęście.
Marcin Gortat nie zagra już w Los Angeles. Wojtkowi Michałowiczowi musiał załamać się głos gdy na głos przeczytał tę wiadomość. Canal plus właśnie straciło dostęp do Januszy i Grażyn tego kraju, bo co to za liga bez naszego Polaka Rodaka? To jak picie piwa bezalkoholowego. Ale my Słowianie, nie lubimy piwa bezalkoholowego. To duży cios dla marki NBA w Polsce, już teraz jesteśmy traktowani jak trędowaci, a zainteresowanie NBA jest na poziomie tenisa stołowego, ale bez Gortata ta liga straciłaby jedyne znane przez przeciętnego Polaka nazwisko aktywnego koszykarza NBA. Curry i Lebron są nikim dla domowej gospodyni z Ciechanowa, ale Gortat i jego double double, heh, Teleexpressowi będzie ciężko wypełnić ten czas antenowy bez napomknięcia o wielkim występie Marcina. Hirku Wrona ratuj! Gortat w lidze powinien się utrzymać- etyka pracy, twarde zasłony, dobry weteran- liczę na GSW.
Chicago Bulls wygrali wymianę i nie przeprowadzili jej z Memphis. Nieźle co? Otto Porter to najlepszy gracz, który trafił do Bulls w wyniku wymiany od czasu Pippena/Rodmana- kto mówi nie? Porter zarabia za dużo, ale to dobry gracz, który zamienia toksyczną Organizację trenowaną przez słabego trenera na toksyczną Organizację prowadzoną przez słabego trenera. Życzę mu dobrze, bo w formie z zeszłego sezonu to top3 3&D w lidze, z potencjałem na coś więcej. Lider z niego żaden, ale jako trzecia opcja to marzenie każdego contendera, Bulls takowym nie są, mimo wszystko to świetny ruch Bulls, zwłaszcza że cena to Parker i tarczyca Portisa- chwalę Bulls, oficjalnie i publicznie- kląć przy tym na Jazz, że nie przebili tego pakietu.
Markelle Fultz w Orlando– rok temu fani Magic oddawaliby swoje córki/siostry/żony/matki by usłyszeć taką wiadomość- w tym roku oddali Johnathona Simmonsa a 76ers byli zadowoleni. Niezły zjazd trade value. Czy Fultz w Magic odzyska pewność siebie i udowodni kim miał być? Wątpię, ale fajnie, że Magic zaryzykowali, cena była żadna- lubię takie ruchy.
Nikola Mirotic w Bux to znak czasu. Bucks to zaprzeczenie wszystkiego czego nas uczono na wuefach i co widzieliśmy na orlikach. Silny Skrzydłowy jest najlepszym rozgrywającym, center jest najlepszym shooterem a rozgrywający najlepiej zbiera piłkę (dobra, Giannis zbiera lepiej, ale nie psujcie mi narracji) – uwielbiam oglądać Bucks, to zabawne, bo oglądam ich pierwszy raz tak regularnie od sezonu 2013, gdzie starterem był jeszcze Miroslav Raduljica. Z tamtego składu Bux w Milwaukee nie został już nikt, szkoda że oddali Hensona, pewnie by mi się zakręciła łezka na wspomnienie o tamtych czasach.
Fajny ten Kristaps Porzingis, taki nienowojorski. Mimo wszystko, dobry ruch dla obu ekip- brzmi dziwnie? Lubię Dennisa Smitha jr, za szybko go ukrzyżowano, lubię capspace w Nowym Jorku i lubię drogę, którą w nim od jakiegoś czasu podążają, nie od razu Rzym zbudowano, a z niewolnika nie ma pracownika. Porzingis nie chciał grać w Nowym Jorku i w sumie nie ma mu się dziwić, stąd pakiet jaki Knicks za niego wyrwali jest jak na nich szokująco dobry. Czy za rok w Nowym Jorku zobaczymy Duranta, Leonarda lub Irvinga? Wątpię, ale już Eric Bledsoe i Khris Middleton to nadzieja, że PO mogą wreszcie zawitać w Knicks, a assety i Luke Kornet wciąż są.
Dallas rozbili bank, nic dziwnego, skoro Doncic jako rookie wygląda jak allstar, przyszłość może być ich. Choć jeszcze 3 lata temu to Minnesota miała stworzyć dynastię, a dziś dalej im do PO niż Ziona.
Tylko blefowałem, że nikt nie poszedł w ten trade deadline all in- a co, już rączki świerzbiły, żeby pocisnąć za pominięcie Philly? Skąd by! Tak jak nie byłem fanem pójścia po Butlera kosztem głębi, tak jestem fanem dorzucenia Tobiasa Harrisa, który w końcu da spacing Embiidowi. Ersan Ilyasova był factorem w zeszłej kampanii 76ers, to co powiedzieć o dodaniu Harrisa. Oczywiście Jerry West tę wymianę wygrał, dostając 2 picki pierwszorundowe i Shameta za cenę 3 miesięcy Tobiasa Harrisa, niemniej Elton Brand nie może czuć się oszukany, dostał top40 gracza tego sezonu z tak potrzebnym rzutem za 3 w Philly. Wschód mocny i wyrównany- wciąż dziwnie się to pisze.
Trade deadline za nami. Na kolejną gwiazdkę będzie trzeba czekać rok, w międzyczasie Plejoofy, Finały, draft, ale to kolejno przystawka, deser, zupa. Po daniu głównym nie zostały nawet okruchy. Kelner już dawno zabrał talerz sprzed nosa, na szczęście smak wciąż się ostał na końcu podniebienia. Lubię tu wracać, cześć!
Dobre podsumowanie Bulls i Wizards. Nie do końca jestem zadowolony z przyjścia Otto. Chyba, że się odbuduje. Parker nie był aż taki zły, ale jego kontrakt tak. Na tę chwilę wyżej cenię Portisa niż Portera ( i ten jego kontrakt). Może rzeczywiście widac w Chicago światełko w tunelu. Tylko , żeby się nie okazało, że to światełko to nie nadjeżdżający pociąg.
Lubię takie klimaty – świetny art – poproszę o więcej :)
Qcin nowym HoopFather’em na enbiej.pl! Nie przerywajmy mu narracji! :)
Kiedy mecze gorszego Boga? :D
Jak zejdzie mi rdza z palców a cała moja trójka dziewczyn wyjedzie na tygodniowe wakacje ;)
Qcin brawo, brawo, fajny artykuł śmieszkowy, jednak bawiąc uczy, ucząc bawi i taki nie za długi. piona
Jest i on! Fan słodkich buziek, miseczek DD, dobrych słodyczy, darmowych alkoholi, Blade Runner’a i wiekowych kuracjuszek z Ciechocinka :) Mam nadzieję, że ten artykuł to taka jaskółka zwiastująca deszcz kolejnych Twoich wpisów, piona!
Super art. Dzięki.