Utah Jazz (32-34) – San Antonio Spurs (32-26) 125:105 (23:24, 39:24, 24:27, 39:30)
PKT: Mitchell 23 (5 ast, 5zb), Gobert 21 (13 zb), O’Neale 17 – DeRozan 23, Aldridge 15 (10 zb), Mills 14
- Spurs mogą mieć sporo narzekać na swój kalendarz, dzięki któremu mają najwięcej rozegranych dotychczas meczów i zaliczyli kolejne nieudane back-2-back. Za swoją 4 porażkę z rzędu mogą obwiniać głównie postawę zawodników podkoszowych i aktywność na tablicach. Jazz wygrali tablice 52-36, co pozwoliło im kontrolować tempo spotkania od samego początku.
Indiana Pacers (37-19) – Cleveland Cavaliers (11-45) 105:90 (30:17, 24:25, 20:18, 31:30)
PKT: Bogdanovic 23, Collison 18 (9 ast), Turner 14 – Clarkson 18 (6 ast), Nance Jr 16 (10 zb), Sexton 16 (5 zb, 4 ast)
- To była „bułka z masłem” dla Pacers. Dzięki temu 5 zwycięstwu z rzędu gracze z Indianapolis umocnili się na 3 pozycji na Wschodzie. Po raz kolejny gracze z Indiany świetnie dzielili się piłką, 5 z nich zanotowało podwójną zdobycz. Cavs po raz kolejny grali bez pomysłu w ataku, 5 bloków i 8 przechwytów Pacers zrobiło różnicę. Cory Joseph otarł się o triple double – 10 punktów, 9 zbiórek, 10 asyst. Domantas Sabonis z kolejnym w tym sezonie double-double: 13 punktów i 10 zbiórek.
Atlanta Hawks (18-37) – Charlotte Hornets (27-28) 120:129 (31:46, 37:27, 18:33, 35:23)
PKT: Collins 21, Young 20 (11 ast), Huerter 17 – Walker 37, M. Williams 27, Lamb 24
- To był must-win dla walczących o Playoffs Hornets i cel udało się osiągnąć. Mecz był wyrównany, jednak 46 punktów w pierwszej kwarcie zapewniło Szerszerniom kontrolowanie spotkania. Oba zespoły grały na dobrej skuteczności (54%), Hawks udało się nawet doprowadzić emocjonującej końcówki, jednak 2 trójki Kemby Walkera w crunch-time (2,5 minuty do końca) zamknęły sprawę. Walker 9-krotnie trafiał zza lini, cały zespół Hornets trafił 19 takich rzutów, przy 14 Hawks. Żaden z zawodników pierwszej piątki Hawks nie zanotował dodatniego bilansu punktowego dla swojej drużyny, zabrakło im lidera, który poprowadziłby swój zespół w najważniejszych momentach.
New York Knicks (10-45) – Toronto Raptors (41-16) 99:104 (23:25, 19:21, 27:28, 30:30)
PKT: Knox 20, Robinson 15 (7 zb), Smith Jr 13 – Lowry 22 (5 ast), Ibaka 15 (13 zb), Green 14
- To nie był łatwy mecz dla Raptors. New York Knicks tą porażką wyrównali swój niechlubny rekord – 16 porażka z rzędu. Był to też pierwszy mecz, w którym Marc Gasol po raz pierwszy przyczynił się do zwycięstwa zespołu z Kanady – zanotował 7 punktów i 6 zbiórek w 18 minut gry. Dennis Smith Jr 13-4-6 i DeAndre Jordan 10-18-3 pokazują, że czują się coraz lepiej w Nowym Jorku. Gracze z Wielkiego Jabłka zawalili na lini rzutów osobistych – rzucali rzadko (19 rzutów wolnych oddanych) i niecelnie (58%). Zabrakło agresji i energii, był to jeden z najsłabszych meczów dzisiejszej nocy.
Boston Celtics (35-21) – Los Angeles Clippers (31-26) 112:123 (43:20, 31:33, 12:28, 26:42)
PKT: Hayward 19, Tatum 16 (8 zb), Rozier 16 – Harrell 21, Gallinari 19 (10 zb), Shamet 17
- Los Angeles Clippers ukradli mecz w Bostonie dokładnie 3:24 minuty przed końcem spotkania po szalonych trójkach nowego Clippera – Landry’ego Shamet’a. Spotkanie rozpoczeło się po myśli Celtics, prowadzili nawet 28 punktami, jednak po ostrej obronie, szczególnie na KI (14 punktów w 14 minut, a potem kontuzja i out) i twardym bumpowaniu, maszyna z Bostonu zacięła się. Clippers grali super zespołowo – na 8 zawodników zdobywających punkty, aż 7 z nich zanotowało podwójną zdobycz. Ku zdziwieniu kibiców, Ivica Zubac rozpoczął mecz w pierwszej 5. Lou Williams z Landry’m Shamet’em mogą rozstrzelać każdą obronę w NBA.
Chicago Bulls (13-43) – Washington Wizards (24-32) 125:134 (34:32, 29:42, 35:30, 29:28)
PKT: Lavine 26 (6 ast), Markkanen 20 (11 zb), Lopez 18 – Beal 31, Parker 20-5-6, Ariza 19
- W pojedynku nowych graczy Parker (Wizards) vs Porter Jr (Bulls) wygrał ten pierwszy. Jabari świetnie wszedł w mecz przeciwko swojej byłej drużynie, brał odpowiedzialność za wiele akcji na przełomie 3 i 4 kwarty i świetnie współpracował z Bradley’em Beal’em. Wizards dobrze dzielili się piłką (38 asyst), 7 zawodników zanotowało podwójną zdobycz. Bobby Portis zanotował kolejne double-double: 10 pkt, 12 zb i 4 asysty. Wygląda na to, że wymiana świetnie zrobiło obydwu graczom. Bulls mieli ogromne problemy ze skutecznością gry z dala od kosza – 25% – 6/24. Kluczowym aspektem była ławka. Gracze rezerwowi Wizards rzucili aż 64 punkty, Bulls – 38.
Memphis Grizzlies (23-34) – New Orleans Pelicans (25-32) 99:90 (20:28, 21:16, 31:18, 27:28)
PKT: Noah 19 (14 zb), Holiday 15, Jackson Jr 14 – Randle 21, Holiday 15-7-5, Davis 14 (16 zb)
- Joakim Noah żyje i właśnie zanotował najlepszy mecz od lat – 19 punktow, 14 zbiorek i 3 asysty w 30 minut gry. Z „nowych nabytkow” Grizzlies – Bradley, Wright, Miles – najlepiej wypadl ten ostatni – 13 punktów (6/9 z gry). Anthony Davis grał w końcówce, nie był ograniczony w wymiarze minut, ale nie rzucał za często – 8 rzutów – 14 punktów i 16 zbiórek w 34 minuty gry. Pelicans fatalnie rzucali za 3 punkty – 6 celnych rzutów na 33 oddane – 18%. W crunch-time swój kolejny wielki moment zaliczył Jaren Jackson Jr, który zagrał 3+1 i przechylił szale zwycięstwa na korzyść Grizzlies.
Houston Rockets (32-23) – Oklahoma City Thunder (36-19) 112:117 (28:25, 42:23, 20:43, 22:27)
PKT: Harden 42, Paul 18-10-9, Faried 17 (12 zb) – George 45 (11 zb), Westbrook 21-12-11, Schroder 17
- George i Westbrook ukradli to spotkanie. Szalone 2 i 3 kwarta były triggerami dzisiejszego meczu. W bardzo „playoff’owej” 4 kwarcie liderzy OKC i superrezerwowy Dennis Schroder wygrali ten mecz dla OKC. Westbrook zaliczył kluczową akcje zarówno w obronie (na Hardenie) jak i w ataku. Do swojego kolejnego triple-double, dołożył też 10 strat, co kładzie nieco cień na tym osiągnięciu. Gracze rezerwowi po obu stronach zdobyli 22 punkty, więc to pojedynek Harden/Paul vs Westbrook/George był kluczowy, szczególnie w końcówce. W całym meczu pierwszy duet rzucał z 40% skutecznością, drugi z 47%. Ta różnica przeniosła się na końcowy wynik meczu.
Milwaukee Bucks (41-14) – Orlando Magic (24-32) 83:103 (19:20, 30:39, 15:20, 19:24)
PKT: Bledsoe 19 (11 zb), Brogdon 14, Middleton 11 (12 zb) – Isaac 17, Vucevic 15 (17 zb), Ross 15
- Na koniec sobotnich zmagań – sensacja. Pozbawieni Giannisa Bucks przegrali u siebie z Orlando Magic. Rzuty za 3 punkty były prawdziwą zmorą Bucks, rozciągali obronę Magic, znajdowali open shots, ale ich skuteczność była katastrofalna – 6 na 35 – 17%. Z półdystansu nie było lepiej – 33%. Nie widzieliśmy jeszcze Miroticia w trykocie Bucks, a ławka Bucks rzuciła jedynie 24 punkty. Gracze z Milwaukee męczyli się również na tabliach – przegrali 57 do 51, a najlepszymi zbierającymi zespołu byli Middleton i Bledsoe. Magic wykorzystali niedyspozycje graczy z Wisconsin, byli skuteczni, czterech najlepszych graczy z Orlando (Vuc, Ross, Gordon i Isaac) rzuciło 61 punktów i liderowali w run’ie w drugiej kwarcie, gdzie Magic zapewnili sobie prowadzenie, którego już nie oddali.
W meczu Magic żadnej sensacji nie ma. Bucks back-to-back, bez Janka. Druga sprawa, Magic nie są ekipą tankującą w tym sezonie. Sprawdź mecze w tym sezonie rozegrane z dobrymi ekipami przez Orlando.
Mecz pierwszych na Wschodzie z 13.przegranymi kontra drużyna, która wygrywa tylko co drugi mecz u siebie. Brak sensacji ? Nawet bez Giannisa, Bucks wzorem Raptors bez Leonarda, powinni byli go wygrać. Btw. Nikt nie uważa ,że tankują, w tekście tego nie ma…
P.S. Wg ESPN i grających w typerze faworytem jednak byli Bucks.
Podpisuje się pod tym, co powiedział Woy, sensacja. Nawet bez Janka Mil powinni to wygrać, Orlando to trochę inna liga, a tu -20
Middleton 4/17 z gry , Brogdon 4/18. Bucks 6/31 za trzy. Antek akurat na trójki ma mały wpływ.
Ale piękny ten step-back Hardena😂… 10 sekund do końca, ma mecz w swoich rękach, i co robi James?Mistrzostwo świata👍, niech zdobywa MVP, niech się zapisuje tymi osiągnięciami w historii, na dzień dzisiejszy takimi zachowaniami na nic więcej nie zasługuje….
Nigdy nie trawiłem Utah, kojarzyli mi się z takim mega topornym stylem, ale po tym, co widziałem wczoraj, szczęka mi opadła. Świetne dzielenie się piłką, jak rzucają za 3 to wtedy kiedy jest dobre wyprowadzenie strzelca i czysta pozycja, podania Rubio. Żeby jeszcze Mitchell tak nie gwiazdorzył i lepiej selekcjonował rzuty, byłoby świetnie
Warto oglądać, od zeszłego sezonu i przy dobrej pracy Snydera wiele się zmieniło na plus.