Philadelphia 76ers (38-22) – Portland Trailblazers (36-23) 115:130 (25:27, 31:32, 26:41, 33:30)
PKT: Simmons 29, Harris 20, Butler, Scott 15 – Nurkic 24, Lillard 17, Kanter 16
- Dzisiejszą noc NBA rozpoczął pojedynek bardzo dobrych reprezentantów obu Konferencji. 76ers doznali największej w tym sezonie porażki na swoim boisku. Powód? Brak Jojo Embiida i „syndrom trzeciej kwarty”. Blazers zmiażdżyli Szóstki na deskach – 53 vs 33 (19 do 3 w zbiórkach ofensywnych). W pomalowanym szalał Jusuf Nurkic (9-13 z gry) oraz Enes Kanter i to właśnie „pchanie piłki pod kosz” dało Blazers łatwą wygraną. W 76ers zawiedli Redick i Butler którzy razem trafili tylko 9 z 20 rzutów z gry. Docenić trzeba Bena Simmonsa, który był blisko triple-double: 27-7-10.
Atlanta Hawks (20-40) – Phoenix Suns (11-50) 120:112 (33:33, 30:26, 23:28, 34:25)
PKT: Young, Bazemore 23, Prince 21 – T. Johnson 29, Booker 26, Ayton, Oubre Jr 14
- W tym nic niewiele znaczącym meczu drużyn, które zjechały mocno z drogi do Playoffs, żeby dobrze zatankować przed następnymi trasami, lepsi okazali się Hawks.
- Graczy z Atlanty do zwycięstwa poprowadził ich obiecujący duet Young-Collins, którzy zdobywali punkty w najważniejszych momentach meczu.
- Kluczem do wygranej było zdobycie przez Hawks pola 3 sekund. Dwayne Dedmon zniechęcił graczy Suns do atakowania kosza i rozdał łącznie 6 bloków (9 drużyny).
- Gracze z Arizony starali się grać agresywnie, ale doprowadziło to ich jedynie do zanotowania 29 fauli (6 Oubre Jr). Dla Hawks oznaczało to 38 rzutów osobistych, z których trafili 32. Nieźle.
Charlotte Hornets (28-31) – Brooklyn Nets (31-30) 115:117 (20:34, 30:29, 34:27, 31:27)
PKT: Walker 32, Parker 21, Batum 14 – Russell 40, Harris 19, Allen 11
- To był świetny pojedynek All-Star’ow, w którym lepszy był D’Angelo Russell. Obaj panowie świetnie dyrygowali swoimi zespołami przez cały mecz, ale końcówkę wzięli w swoje ręce (co za rzuty Russella).
- Nets wyglądali lepiej przez cały mecz. Lepiej dzielili się piłką, szukali się na boisku (z przymrużeniem oka te 31 oddanych rzutów D-Lo). Zanotowali 8 asyst więcej niż Hornets, choć i tak tylko 23.
- Hornets mieli 15 asyst, z czego 5 było dziełem Tony Parkera, który zanotował świetny mecz z ławki 21-5-5. Pokazuje to jak bardzo jednowymiarową drużyną są Szerszenie.
- Para Parker – Walker jest zdecydowanie najlepszym backcourt’owym rozwiązaniem w Charlotte. Słabo.
Cleveland Cavaliers (14-46) – Memphis Grizzlies (23-38) 112:107 (37:24, 26:32, 19:28, 30:23)
PKT: Love 32, Sexton 20, Zizic 18 – Valanciunas 25, Conley 18, Noah 16
- Kevin Love wrócił. Cavs wreszcie mieli lidera, więc udało im się wygrać. Dwie trójki pod rząd (Osman i Sexton) w crunch-time dały 14 zwycięstwo Cavs.
- To właśnie skuteczność Kawalerzystów zza łuku była triggerem tego meczu. Trafili 16 z 42 rzutów, co przełożyło się na 38%, ale najważniejsze jest to, że liderzy trafiali: Love 6/9, Sexton 4/6, Osman 3/6. Dla porównania Grizzlies „ceglili” 5 celnych „trójek” na 25 oddanych. Na dodatek, jedną z trójek trafił Valanciunas.
- Żaden z graczy pierwszej piątki Grizzlies nie miał „plusowego” bilansu. Avery Bradley miał aż -19. Wracając do Lova – z nim na boisku, Cavs byli +14.
Washington Wizards (24-36) – Indiana Pacers (40-20) 112:119 (21:29, 29:36, 30:24, 32:30)
PKT: Beal 35, Bryant 23, Satoransky, Parker 12 – T. Young 22, Bogdanovic 18, Collison 15
- Indiana Pacers nie rusza się z 3 miejsca na Wschodzie, chociaż 76ers mają już tylko 2 mecze straty.
- Tym razem liderem Pacers został Thaddeus Young, który zanotował 22 punkty (9-11 z gry i 3-3 z osobistych) 4 zbiórki i 3 asysty. Klasycznie, Pacers grali superzespołowo – 6 zawodników zakończyło mecz z podwójną zdobyczą punktową.
- Z drugiej strony, Brad Beal znowu dwoił się i troił, ale zabrakło mu wartościowego wsparcia. Thomas Bryant był bardzo efektywny, dobijał piłki w ataku (5 zb ofensywnych) i walczył w obronie (2 przechwyty i 3 bloki), ale poza nim zabrakło jakości w składzie Wizards. Brawo Tomas Satoransky za 6 przechwytów.
New Orleans Pelicans (27-34) – Los Angeles Lakers (29-30) 128:115 (42:35, 27:22, 31:27, 28:31)
PKT: Holiday 27, Randle 24, Diallo 18 – Ingram 29, James 27, Kuzma 16
- Lakers zawalili początek meczu. Pozwolili rozkręcić się Pelikanom, które dobry rytm trzymały już do końca meczu.
- Pod nieobecność Davisa (ciekawy czy NBA pozwoli posadzić AD do końca sezonu bez żadnych konsekwencji…) Jrue Holiday po raz kolejny zagrał jak profesor koszykówki – 27 punktów (10-18 z gry), 3 zbiórki, 7 asyst, 3 przechwyty i 1 strata.
- Pelicans oddali aż 96 rzutów z gry przy 81 Lakers! Trafili 50. Nieźle. Powodem takiej różnicy było 14 przechwytów zanotowanych przez graczy Pels.
- Ławka zespołu z Nowego Orleanu jest bardzo krótka (4 graczy), ale była bardzo efektywna – Cheick Diallo zdobył 18 punktów (8-8 z gry), dołożyl 10 zbiórek, przechwyt i 2 bloki.
- Lakers brakuje ognia. Do Playoffs tracą już prawie 4 mecze i mimo dobrego meczu Króla, z nim na parkiecie Jeziorowcy byli -10. Zły omen?
Miami Heat (26-32) – Detroit Pistons (28-30) 96:119 (29:20, 17:34, 30:30, 20:35)
PKT: Richardson 22, Waiters 17, Wade 15 – Smith 22, Griffin 20, Kennard, Galloway 17
- Mecz drużyn walczących o Playoffs na Wschodzie wygrali gładko Detroit Pistons.
- Na boisku w Miami w końcu zobaczyliśmy Gorana Dragica, ale to nie był dobry mecz Słoweńca. 16 minut, zaledwie 4 punkty (2-6 z gry) i 2 straty.
- Triggerem meczu była postawa graczy z ławki. W Pistons świetne zawody z ławki zagrali Smith (22 pkt), Kennard i Galloway (po 17 pkt). 66 punktów z ławki Pistons vs 35 graczy z Heat (15 Wade’a). Poza tym mecz bez większej historii.
Chicago Bulls (16-44) – Boston Celtics (37-23) 126:116
PKT: Lavine 42, Markkanen 35, Lopez 17 – Irving 37, Horford 19, Brown 14
- Zach Lavine wyrównał swoje career high rzucając 42 punkty, a Lauri osiągnął personal best. Trio Lavine-Markkanen-Lopez rzuciło 84 punkty zespołu.
- Kluczowa była druga kwarta, gdzie Bulls byli lepsi o 18 punktów. Byki rządzili w polu 3 sekund – zebrali 17 piłek więcej, notując 11 zbiórek w ataku.
- Ciekawa statystyka: Shaquille Harrison zagrał 16 minut, zdobył 2 punkty, zebrał 2 piłki, rozdał 2 asysty i 2 razy przechwycił piłkę, ALE z nim na boisku Bulls byli +26 !!!
- Celtics nie tyle zawalili ten mecz, co Bulls go wygrali. Kyrie – super indywidualny popis, bez przełożenia na wynik zespołu. Zabierzcie mu w końcu ten mikrofon na konferencjach. Kwas.
Oklahoma City Thunder (38-21) – Sacramento Kings (31-28) 116:119
PKT: Westbrook 41, George, Schroder 14 – Hield 34, Fox, Bagley Jr 19
- Zdeterminowani Kings bardzo chcieli wygrać ze zmęczonymi po dwudogrywkowym thrillerze Thunder. Wszystko szło zgodnie z planem, dowodzeni przez Buddy’ego Hielda, Kings bezpiecznie prowadzili z Thunder do 4 kwarty gdzie zdarzył się Russell Westbrook, któremu po raz kolejny zabrakło trochę w końcówce i Kings dowieźli upragnione zwycięstwo. Tak w skrócie wyglądał ten mecz.
- Zmęczenie Thunder objawiło się przed wszystkim w stratach – 14 i niedyspozycji rzutowej PG – 4/19 z gry.
- Kolejny świetny mecz z ławki Marvina Bagleya Jr’a – 19 punktow i 10 zbiórek. Cały mecz „ciągnął” Hield, ale w końcówce liderem okazał się Swipe’a Fox, któremu nie zadrżała ręka.
Milwaukee Bucks (45-14) – Minnesota Timberwolves (28-31) 140:128
PKT: Middleton 28, Antetokuonmpo 27, Lopez 19 – Rose 23, Gibson 20, Wiggins 18
- Drugi mecz bez Townsa, pierwsza porażka. Bucks zdominowali Wilki w 4 kwarcie meczu, pokazali dojrzałość i świetną formę. To jest contender pełną gębą.
- Pierwsza piątka Milwaukee pokazała siłę. All-Star Duo zanotowali 55 punktów, 17 zbiórek i 10 asyst. Grając Starterami uciekali Wolves, wszyscy gracze byli „na plus”, najlepiej wypadł Lopez (+18), najgorzej Brogdon (+9).
- Mecz był wyrównany, we wszystkich elementach gry zespoły wypadły podobnie. Bucks byli praktycznie bezbłędni z linii rzutów osobistych trafiając 95% rzutów 21 z 22.
- Nikola Mirotic dobrze czuje sie w Winsconsin – 17 punktów w 18 minut i +10, gdy jest na boisku.
- D.Rose kolejny świetny występ. Lider z ławki – 23 punkty w 23 minuty i +15 gdy był na boisku.
Golden Stater Warriors (42-17) – Houston Rockets (34-25) 112:118
PKT: Durant 29, Curry 25, Thompson 20 – Gordon 25, Paul 23, Faried 20
- Chris Paul ubrał brodę Jamesa Hardena i poprowadził Rockets do bardzo ważnej wygranej w Oracle Arena. Zanotował season-high 17 asyst i w końcówce grał jak Broda – nie podawał, trafił najważniejszy rzut i wymuszał faule.
- Przewagą Rockets była zespołowość – z 8-osobowego line’up’u, 5 graczy zanotowało double-digits. Dyrygowanie i przywództwo Paula w tym meczu , pokazuje statystyka asyst – 17 na 26 drużyny.
- W 4 kwarcie świetną robotę na Kevinie Durancie wykonał PJ Tucker.
- Rockets z gry byli gorsi od Warriors (47% do 43%), ale trafiali osobiste – wszystkie w końcówce – 22 na 24. Warriors mieli 14 na 20.
- Draymond Greene w 4 kwarcie nadepnął na stopę Boogie Cousinsa i doznał urazu, któy wykluczył go z dalszej gry. Zdaje się , że czeka go około dwutygodniowa przerwa.
Utah Jazz (33-26) – Dallas Mavericks (26-33) 125:109
PKT: Rubio, Mitchell 25, Crowder 22 – Hardaway Jr 21, Burke 20, NOWITZKI 15
- Mavs bez Doncica w składzie, ale za to z Dirkiem w Starting 5 ulegli Jazz na wyjeździe. Dirk zdobył season-high 15 punktów. Co prawda z 14 rzutów.
- Jazz byli o klasę lepsi. Wygrali trzy kwarty, przegrali tylko „rezerwową” drugą odsłonę meczu 3 punktami, jednocześnie prowadząc od początku do końca.
- Wszyscy zawodnicy Mavs przegrywali będąc na boisku. „Zerowy” bilans +/- miał tylko Devin Harris, a grał tylko 16 minut.
- Gracze pierwszej piątki Jazz byli świetni. Zanotowli 19 asyst (28 zespolu), 40 zbiórek (53 zespolu) i 89 punktów. Różnica klas.
Ręka w górę kto obstawiał dwa kolejne zwycięstwa Byków? Jakoś nie widzę ;-) Tak jak i przepychania Lakers do po… Nie widać chemii w tym zespole chyba czekają ich spore a yany latem – oczywiście jeśli znajdą chętnych do przejścia. Pierwszy rok LeBrona na zachodzie i pierwsze dłuższe wakacje. Łatwo było brylować na słabym (dotychczas) wschodzie, skończyło się rumakowanie. Chociaż gdyby został w CC pewnie skończyło nu się podobnie bo wschód mocny w tum roku. Ciężko będzie Warriors (jeśli oczywiście to będą oni) obronić tytuł dla zachodu.
Warriors są w mini dołku, zwłaszcza od AllStara, ledwo wygrali z Sacramento (swoją drogą świetna passa królów), teraz porażka z Houston (ps. chyba odrodzenie manimala i te jego trójki, #zdziw). Jednak często u mistrzów występuje dołek w trakcie sezonu – lepiej teraz a pik formy na play offy i finały. Mimo wszystko w 7 meczach pokonać warriors to wielki wyczyn. A patrząc w staty meczu to GSW przegrało wyłącznie Q1 i tam się pogrzebali i nie odrobili i pierwsze piątki prawie na równo, tylko ławka warriors trochę słabiej od ławki rakiet, i w sumie za długo gra słabą ławką. Czy przypadkiem dłuższa gra Cousina z drugim składem nie będzie na korzyść, żeby miał kto punktować w drugim garniturze?
Triggerem meczu ?
Tez sie sie zdziwilem 🤓
same niespodzianki :)
Nie do konca sie zgodze ze to wina Lebrona. Do momentu kontuzji byli na czwartym miejscu, to podczas jego nieobecnosci Lakers zjechali mocno w dol. Mimo wszystko nadal gra swoje. Chemie spieprzyl Magic i banda debili co placza jak dzieci i wyzywaja trenera, trzeba spojrzec na wiele spraw w LAL, najlatwiej jest jechac po LBJu bo to w sumie on zawsze jest wszystkiemu winien, za raka szyjki macicy i fenyloketonurie tez pewnie jest odpowiedzialny wiec nie dziwi mnie ze nadal panuje opinia ze jest za wszystko co zle odpowiedzialny.
Bzdura. Piszą dziś o tym i ja się przyłączam, LeBron lobbowaniem transferu Davisa zepsuł chemię w drużynie. Od obiadu z Davisem podczas wizyty Pels w L.A.sie rozpoczęło. Swoją drogą Walton to słaby trener i od zeszłego sezonu do młodzieży trzeba było dobrać Marka Jacksona.
Magic nie jest dobrym GMem i bez Pelinki miałby słabszą pozycję ale cyrk z Davisem to robota Jamesa i Richa Paula.
To ze Walton jest slabym trenerem to zawodnikom pozwala na jechanie po nim i wyklucanie sie? To jest bzdura, czyli rozumiem ze jak w pracy wkurza Cie dyrektor, kierownik, przelozony, ktokolwiek bo jest slaby to daje ci mozliwosc darcia na niego mordy bez konsekwencji? Banda idiotow ktora powinni pogonic i rozwiazac kontrakty. Co kogo obchodzi z kim Lebron je obiad? Jezeli komus nie pasuje ze gra w NBA, w miejscu gdzie chcialby byc kazdy, ze zarabia grube miliony, to niech spada na drzewo, niezaleznie od wszystkiego trzeba byc profesjonalista a nie zachowywac sie jak rozhisteryzowana baba. Mimo wszysyko Lebron i poki co Ingram trzymaja poziom. Cala reszta jak im sie nie chce grac bo sa poobrazani to wypad.
O czym piszesz , o faktach czy domysłach? Sorry ale można dyskutować jak się szanuje fakty. Trochę trzeba poznać obyczaje w innych krajach i w innych realiach A nie odnosić je do polskich realiów. Końcówka Twojego wpisu co ma do realiów??
Ma duzo, bo cala spina byla przed trade deadline, mogli poszukac wymian za cala trojke, ktora obrazala i wyzywala trenera. A tak caly zarzad Lakers pokazalnze trenera mozna miec gdzies, nie szanowac go, co przeklada sie pozniej na parkiet czytaj mozemy ignorowac jego polecenia bo i tak nam nic nie zrobia. Skoro wszysykie mediab w USA informowaly o tym ze zawodnicy pojechali po Waltonie to chyba raczej nie sa domysly. Tak mowisz ze realia ale wyobraz sobie np. ze ktos by sie w ten sposob odniosl do Popovicha (jesli bylby na tyle glupi). Jaka czekalaby ich przyszlosc w klubie? Mlodzi w Lakers graja o swoja przyszlosc, wysokie kontrakty, powinno im zalezec.
realia są takie:
1/ Walton wyleci po sezonie
2/ połowa zawodników na krótkich kontraktach i to był błąd przy budowaniu drużyny – Magic i Pelinka
3/ druga połowa znów pójdzie w ofercie za Davisa – znów Magic i Pelinka
4/ zostaną LeBron i Lonzo (Ball nie gra), komu ma zależeć?
5/ ci wspomnieni przez Ciebie, musza grać by nabijać statystyki i być magnesem przy potencjalnej wymianie; stąd wyrzucono tylko Beasley’a
6/ drużyna ma ewidentny problem w sferze obrony oraz systemu gry. Nie ma pojednania przy systemie – Walton chce grać swoje (czytaj Rondo na parkiecie a nie LeBron) , LeBron gra swoje (nowa piątka i on jako PG to pomysł Jamesa). Obrona to kwestia chęci i motywacji – tych nie ma
7/ ewidentnie znów drużyna zbudowana na życzenie i pod dyktando LeBrona. Zarząd Lakers może sobie pogratulować , gdyż wrócił do sytuacji z grającym zbyt wiele/długo Kobem. P.S. Dlatego nie został w Miami, gdyż Riley nie dał sobą sterować
8/ imagine: lato 2018 Magic i Rob odpuszczają wyścig po Jamesa i stawiają duże pieniądze na dzisiejszego MVP (stawiam go już wyżej przed Hardenem) Paula George’a. George świetnie – który chciał wrócić ale bez obecności LeBrona – wchodzi w system Waltona i nie rządzi drużyną ala King. Drużyna dostaje się do play off i ma wabik na kolejnego All Stara (Leonarda?). P.S. Młodzież się rozwija, chętnie gra z Georgem i chemia kwitnie.
Tymczasem mamy SYF jakiego nikt nie posprząta w krótkim czasie. Magic i Rob siedzą na bombie.
Owszem, zgadza sie, tylko jezeli Walton jest slabym trenerem, ktory jak sie okazuje nie pasuje nikomu, trzeba bylo mu podziekowac przed sezonem. Do momentu kontuzji Lebrona, czytaj do swiat, Lakers grali calkiem dobrze z realnymi szansami na Play Off, w trakcie jego kontuzji, jednak cala druzyna nie dzwignela ciezaru wygrywania meczy/ow. I brak Lrbrona byl baardzo zauwazalny. Nikt nie potrafil wejsc w jego buty, nikt nie potrafil chocby zblizyc sie do jego poziomu. To co sie dzieje teraz to jest wypadkowa wszystkich tych rzeczy i chyba nikt nie ogarnia co to sie porobilo wąski. Nadal jednak twierdze ze najlatwiej zarzucic wszystko Lebronowi, bo weszlo to co niektorym w krew. W glownej mierze to zarzad decyduje o wszystkich ruchach i to oni ukladaja plan strategie dzialania i decyduja jak kadrowo ma to wygladac i to oni przejechali sie na swoich zalozeniach. Jesli jest tak ze faktycznie Magic slucha sie Lebrona to jest kretynem, nie wyglada na kogos kto by sie podporzadkowywal zawodnikom, raczej zalozenie bylo ze od poczatku do Lebrona za wszelka cene ma byc dodana gwiazda.