MAVERICKS (28-43) – BLAZERS (44-27) 118-126
- jedna z najsłabiej grających drużyn na wyjazdach czyli Dallas (tylko 9 wygranych) nie dała rady wygrać meczu w Portland, gdzie miejscowi prowadzeni przez Damiana Lillarda (33 pkt i 12 as) zdominowali pierwsze trzy kwarty, wygrywając je 18. punktami. 20 pkt z ławki dorzucił Seth Curry. 24 pkt – 6 zb – 5 as Luki Doncića znów nie przełożyły się na dobry wynik dla Mavs. Blazers dzięki wygranej nadal depczą po piętach Rockets i zachowują nadzieję na 3. miejsce na Zachodzie przed play off
RAPTORS (51-21) – THUNDER (42-30) 123-114 po dogrywce
- dogrywka wyłoniła zwycięzcę meczu w OKC. Pascal Siakam z 33 pkt poprowadził gości do już 51. wygranej w rozgrywkach. Thunder przegrywali wysoko przez 3/4 regulaminowego czasu gry, ale ich zryw w finałowej odsłonie przyniósł dogrywkę. Czwarta kwarta kosztowała jednak gospodarzy sporo energii, a po odrobieniu 16 pkt do rywala nie byli oni w stanie udźwignąć ciężaru dogrywki. 42 pkt i 11 zb Russella Westbrooka nie przełożyły się na wynik. 6 z 14 rzutów trafił Paul George, natomiast Kawhi Leonard zakończył mecz na poziomie 22 pkt i 10 zb
HEAT (35-36) – SPURS (42-30) 110-105
- dwie najgorętsze ekipy ostatnich dwóch tygodni stworzyły zacięte widowisko w San Antonio. Niestety dla podopiecznych Gregga Popovicha i po wygraniu 9. kolejnych spotkań nie udało się zdobyć granicy 10. z rzędu wygranych i tym razem Ostrogi zmuszone były do uznania wyższości rywala. Żar przede wszystkim rozegrał świetną drugą odsłonę wygraną 38-25. Znów akcje Heat napędzał bardzo równy w ostatnich meczach – Goran Dragić (22 pkt). Ogólnie ławka Heat wniosła do gry aż 58 pkt i nie było zawodnika na ławce Erika Spoelstry, który by nie zaliczył punktowego double figures. Spurs wcale nie byli gorsi, ich ławka dołożyła aż 59 pkt, ale tym razem zabrakło większej zdobyczy punktowej liderów. DeMar DeRozan zanotował 16 pkt przy 15 zb, a LaMarcus Aldridge miał 18 pkt przy 9 zb
ROCKETS (45-27) – GRIZZLIES (29-42) 125-126 po dogrywce
- absencje i kontuzje CJ Milesa oraz Avery’ego Bradley’a nie przeszkodziły Grizzlies w sprawieniu niespodzianki i zwycięstwie nad wyżej notowanymi Rockets. Gościom z Houston na nic zdały się wielkie zdobycze punktowe ich lidera – Jamesa Hardena – który tym razem ustrzelił aż 57 pkt! Harden trafił 9 z 17 trójek, a Rockets łącznie trafili 21. trójek, ale nie byli w stanie wygrać dogrywki z niżej notowanymi Grizzlies. W FedEx szaleli też dwaj miejscowi bohaterowie’ Mike Conley zdobył 35 pkt i 8 as, Jonas Valanciunas 33 pkt i 15 zb a Litwin zdobył zwycięskiego punkcika po rzucie osobistym na 0.1 sek przed końcem extra czasu. Wcześniej szaleńczą pogoń na remis wykonał Harden trafiając trójkę i rzut za 2 pkt
WIZARDS (30-42) – BULLS (21-52) 120-126 po dogrywce
- trzecią dogrywkę śledziliśmy w spotkaniu miejscowych Bulls z Wizards. W meczu dwóch drużyn, które całkiem niedawno wymieniły Otto Portera *nie zagrał na Bobby’ego Portisa (15 pkt) i Jabariego Parkera (28 pkt) górą okazali się gospodarze United Center. Na parkiecie w Windy City prym wiedli Kris Dunn (26 pkt i 13 as) oraz Lauri Markkanen (32 pkt i 13 zb, 5/8 za trzy) prowadząc Chicago do 21. wygranej w sezonie. Byki trafiły 12 z 23 rzutów z dystansu (na 52%)
JAZZ (42-29) – KNICKS (14-58) 137-116
- Jazz-meni przejechali się po graczach z Madison Square Garden i już w trzech odsłonach osiągnęli 111 pkt. Donovan Mitchell prowadził rzeź niewiniątek z 30 pkt mając wsparcie w 5. innych kolegach z punktowymi double figures. Jazz trafili 20 trójek i pewnie zgarnęli 42. zwycięstwo w sezonie
SIXERS (47-25) – CELTICS (43-29) 118-115
- Celtics świetnie weszli w mecz i na przestrzeni drugiej odsłony można było odnieść wrażenie, że znów ograją Sixers, mając w rękach dwucyfrowe prowadzenie. Fantastycznie – z 36 pkt i 9 zb – prezentował się lider gości Kyrie Irving. KI miał też mocne wsparcie Ala Horforda (22 pkt) i Terry’ego Roziera (20 pkt). Gospodarze obudzili się po przerwie, a ich skuteczność z gry zaczęła rosnąć. Bezbarwni do przerwy Jimmy Butler (22 pkt) i JJ Redick (17 pkt) poprawili wskaźniki rzutowe, ale klasą dla siebie okazał się Joel Embiid. Kameruńczyk zdominował walkę podkoszową notując łącznie aż 37 pkt i 22 zb. 21 oczek dołożył Tobias Harris, po którego trafieniu na niespełna 2 minuty do końca regulaminowego czasu, Szóstki wyszły na prowadzenie. Prowadzenie, którego już nie oddały
PELICANS (31-43) – MAGIC (34-38) 96-111
- bez Anthony’ego Davisa goście byli tylko tłem dla walczących o play offs graczy z Orlando. Miejscowi już w pierwszej połowie zagrali mocno o wygraną wygrywając dwie odsłony 22-punktami. Evan Forunier z 22 pkt i Aaron Gordon z 20 pkt prowadzili atak Magii w drodze po 34. wygraną w sezonie. Wśród gości największe – 18 pkt – zdobycze należały do Stanley’a Johnsona
BUCKS (53-19) – CAVS (19-53) 102-107
- wicemistrzowie NBA ograli grających bez Giannisa – Bucks. Pod nieobecność swojego lidera – Kozły wyglądały bardzo przeciętnie (by nie powiedzieć słabo) a zdobycze punktowe Khrisa Middletona (26 pkt i 12 zb) i Brooka Lopeza (19 pkt) nie dały kolejnej wygranej. Goście zagrali z werwą i znów mogli liczyć na wysoką skuteczność debiutanta Collina Sextona (25 pkt) czy mocne wejście z ławki Jordana Clarksona (23 pkt). Trafienia obu obwodowych Cavs w końcówce czwartej kwarty przyniosły 19. wygraną drużyny w sezonie
Myśle ze steph curry jednak nie rzucał dla dallas:)
nie udało się. Chodzi o Portland
Byki miały trochę więcej punktów ;)
Kolego Woy czy myślisz ze Heat są w stanie w serii pokonać Bucks Raptors 76ers lub Celtics ?
Hey. Tak, stawiam że Bucks bez Brogdona i Mirorica są w stanie pokonać. Od lat słynną z mocnej defensywy i atletyzmu Johnsona, Adebayo czy Whitesidea nie można nie dostrzec. Celtics i Sixers raczej nie, zbyt duża siła ognia. Raptors? Na pewno powalczą ale serię mogą przegrać
Woy czyli stawiasz wyżej 76 i celtics ponad Raptors? czy tylko w zestawieniu przeciw majami
zależy od zdrowia, głębi składu. Jak widzisz Lowry ma wiele problemów i jego sezon jest w kratkę. Celtics stawiam ponad Raptors. Z Sixers 50/50 i zdrowie graczy będzie kluczem do serii.
z Lowry faktycznie się zgodzę no i racja może on mieć wpływ na serię, mogli pójść za ciosem i jego też przehandlować, choć zdrowi mogą pokazać się lepiej w tych PO
Wiesz bo tak się zawsze zastanawiam ze drużyna jest w stanie urwać 1-2 mecze a seria przegrana czym to jest spowodowane ? Ilością talentu w danej drużynie kunsztem trenerskim wyszukiwaniem słabych punktów u przeciwnika szczęściem czy system gry danej drużyny? Chyba ze z każdego po trochu ?
w play offs to już głębia składu, zbalansowany atak i więcej opcji do gry oraz doświadczenie graczy. Dalej charakter i zaangażowanie w obronie. Na pewno własny parkiet dodaje sił, ale jeśli drużyna gości wyrwie choć jeden z dwóch pierwszych spotkań to wyżej notowani mają ciepło.
Woy czy zawsze głębia składu, gdy sporo drużyn w meczach PO o stawkę (nie mówię blow outach czy wygranych końcówkach) gra topową 7 zawodników czasem 8. Im szybciej zamknie się poszczególne serie, tym mniej spotkań, tym bardziej można grać top 7 (bez przesady jaką pokazywał Thibs czy Danotni oczywiście).
Na pewno dodam „dobry dzień” czy komuś siedzi piłka (patrz zmienność skuteczności Stepha czy Lebrona z dystansu), czy mentalnie wytrzymają prowokacje i siłową grę (by nie być wyrzuconym przez techniki: patrz Green), i dopasowanie stylu gry (patrz rok temu Jazz biją OKC).
Spójrz na Bucks z Brogdonem i Miroticem oraz bez nich. Dwie ważne postacie . Zabierz Warriors Livingstona i Iguodalę. Efekty widzieliśmy w styczniu.
może i racja, a GSW to bym ustawił Boogiego na ławie by tam szalał (25-35minut), jednocześnie wzmocnienie ławy w ataku i obronie warriors jak i więcej miejsca w S5 do zdobywania punktów. Taki Bogut wystarczy a Iggy już tylu pkt nie zdobywa, Jerebko i inni to przebłyski raczej… choć i tak są wg mnie na ten moment wyżej niż reszta zachodu w 7 meczowym układzie (bez kontuzji)