Bardzo ciekawe otwarcie tegorocznych play offs, niespodzianki, które tak lubimy i które cechują najlepszą fazę sezonu stały się faktem. Niżej notowane zespoły, które nie były faworytami serii kapitalnie rozpoczęły najważniejszą część sezonu i na przekór przewidywaniom i spekulacjom wygrały swoje pierwsze mecze serii. Co ważne dla nas, teraz może być tylko jeszcze bardziej ciekawie.
SIXERS – NETS 111-102 (0-1 w serii)
- Joel Embiid wolał zajrzeć w telefon komórkowy Amira Johnsona, aniżeli skoncentrować się na grze swoich kolegów. JoJo, który opuszczał mecze w końcówce sezonu regularnego zanotował 5 celnych rzutów z gry przy 15 próbach i był tylko tłem dla 36-punktowego Jimmy’ego Butlera. Na play offs zaspali JJ Redick (2/7 z gry i 5 pkt) i Tobias Harris (2/7 z gry i 4 pkt) i odnoszę wrażenie, że w ekipie z Filadelfii nie istnieje dobra chemia…Bohaterami spotkania zostali chłopcy z systemu Kenny’ego Atkinsona. Caris LeVert (23 pkt) i Spencer Dinwiddie (18 pkt) ciągnęli atak Nets w pierwszych 24 minutach, a później do lepszej gry wrócił D’Angelo Russell (26 pkt po słabym początku 1/9 z gry). Cichym bohaterem okazał się kontuzjowany w trakcie meczu Ed Davis, który zaskakiwał pozytywnie, notując 12 pkt i 16 zb. Klucz do sukcesu? Sixers zatrzymani na poziomie 3. celnych trójek przy 25. próbach
RAPTORS – MAGIC 101-104 (0-1 w serii)
- dużo szczęścia w końcówce meczu dla Magii i nieporadność Kyle’a Lowry’ego (który kolejny raz nie stawił się na początek play offs) te dwie rzeczy cechowały finałowe minuty potyczki w Toronto. Magicy już w drugiej połowie pokazali, że nie zamierzają nosić łatki Underdoga i ruszyli do ataku, zdobywając 32 pkt przy 19 rywala. Podobał się DJ Augustin, który nie tylko zaliczył kluczowe trafienie w całym meczu, ale również fantastycznie kontrolował tempo ataku na parkiecie w Toronto. Augustin zanotował 25 pkt przy znakomitej skuteczności 9/13 z gry. Raptors mieli swoich najlepszych strzelców w osobach Pascala Siakama (24 pkt) i Kawhia Leonarda (25 pkt). Kiedy ten drugi trafił z dystansu na remis, a potem popisał się celnym jumperem wydawało się, że Raptors opanują sytuację i wyciągną mecz pierwszy na swoją korzyść. Nic bardziej mylnego. Ci, którym nie szło przez większość meczu – Nikola Vucević (3/14 z gry) czy Aaron Gordon (3/10 z gry) trafili po arcyważnej trójce i wyrwali spotkanie z rąk Dinozaurów. W końcówce spotkania Kyle Lowry (0/7 z gry) rozbił nos Michaelowi Carterowi Williamsowi (10 pkt), ale sędziowie nie zauważyli tego ruchu…
NUGGETS – SPURS 96-101 (0-1 w serii)
- „defense brings championships” hasło znane od dawien dawna. To właśnie z obroną z najwyższej półki zderzyli się gracze Mike’a Malone’a w meczu otwierającym zmagania w play offs w Pepsi Center. 20 pkt Nuggets w pierwszej kwarcie, 17 pkt Nuggets w trzeciej kwarcie. Motywacja, mobilizacja, team spirit i geniusz Popa – tak w skrócie można opisać coś, o czym większość fanów NBA doskonale wie. Spurs, znów wyszli, znów pokazali charakter i dzięki zespołowości przejęli przewagę parkietu. Nuggets oddali 28 trójek, trafiając 6 z nich. Spurs potrzebowali 15 podobnych prób by trafić 7. Nikola Jokić miał 14 zb i 14 as, ale 10 pkt i brak możliwości przebicia się do łatwych pozycji można było zauważyć gołym okiem. Jamal Murray w swoich pierwszych play offs zapracował na 24 rzuty z czego trafił tylko 8. Po drugiej stronie warto wyróżnić zadaniowców, Brynna Forbesa (15 pkt i 5 zb) oraz Derricka Whyte’a (16 pkt i 5 as), którzy wyszli – zrobili swoje – i przejęli mecz w Denver. DeMar DeRozan był znów wszechstronny z 18 pkt / 12 zb / 6 as. Jeśli celownik poprawi LaMarcus Aldridge (6/19 z gry) to Spurs mogą wypaść tylko lepiej. Zaskoczeni? JA NIE:-)
WARRIORS – CLIPPERS 121-104 (1-0 w serii)
- Montrezl Harrell (26 pkt) i Lou Williams (25 pkt) próbowali. Znów byli najlepsi po stronie Clippers, ale to nadal było za mało siły ognia by poprowadzić wyrównany bój z Warriors. Steph Curry grał w rytmie MVP i w pierwszym meczu pokazał, że zamierza poważnie podejść do każdego rywala przy walce o obronę mistrzostwa. Steph zanotował 38 pkt – 15 zb – 7 as trafiając 8 z 12 trójek. 23 pkt dorzucił Kevin Durant i Warriors łatwo wygrali G1. Curry został historycznym liderem trójek w NBA post season
dzisiejsze mecze startują o 19:00
Jak zawsze kaleczyli nazwiska w c+ LOŁRY albo LAŁRY. Ale to nic, bo i tak nic nie trafił 😂😂
co do Kylea, nie że przekreślam po 1 meczu, jednak kiedy wymienili Derozana, myślałem, że pójdą za ciosem i wymienia i Kylea np. za J.Holidaya. brawo dla Magików. czy znów się okaże, że Raptory są megamocni w r.s. a w kratkę w p.o.
nets brawo, brawo – i czemu takie kings się nie uczy czy lakers?
warriors – KD wg to nie był technik dla żadnego z panów na koniec, sędziowe chcieli utemperować serię raczej i niepotrzebnie, KD musi trzymać nerwy na wodzy, Green brawo – obudził się jak i całe warriors, tylko zastanawia mnie czemu tym razem często odpuszczali obronę Greena i Iggiego, gdy byli na czystej pozycji za trzy (a o dziwo ci nie rzucali), dwa sezony temu nie do pomyślenia, każdego wojownika oprócz Boguta trzeba było pilnować jak samotnie był z piłką na trójce… dynamika gry się zmienia. Mimo wszystko w niektórych spotkaniach grałbym Boogiem więcej z drugim składem a Bogutem (wystarczy) z pierwszym.
fajne rozpoczęcie
Też go nieskreślam, to początek serii.
Właściwie to tylko Warriors zagrali to czego się spodziewałem – spokojnie rozstrzelali Clippersów. Świetny Curry, rewelacyjnie wyglądał Green – trudno będzie ich zatrzymać, jeśli utrzymają koncentrację i nie zaczną uważać, że wystarczy że wyjdą na boisko i już wygrali.
Nie zawiodło San Antonio – spodziewałem się, że Nuggets zapłacą frycowe w starciu z takim gościem jak Pop – i się nie zawiodłem.
Za to na wschodzie – pełna klapa jeśli chodzi o typowanie.
Czyżby Phila doświadczyła efektu Butlera? Tam gdzie się ten gość pojawia cała chemia drużyny idzie w rozsypkę. Zrobiło się bardzo ciekawie, Phila gra słabo na wyjazdach i jak wrócą do domu ze stanem 1-3 (zakładam, że drugi mecz u siebie jednak wygrają) to będą im drżały ręce.
A w Toronto od lat bez zmian – idziemy jak burza przez sezon, przychodzą P.O. i zaczyna się bryndza – jak nie dojdą do East Finals to Leonard im powie „bye-bye” i w przyszłym sezonie będą musieli zacząć budować drużynę od nowa – zapewne też już bez Lowry’ego.
Zaczęło się :-)
Steph – chyba najlepszą informacją, są jego szkła kontaktowe, gdzie miał nigdy nie nosić okularów i mieć zamazaną wizję… tylko te 38pkt to było już z soczewkami czy jeszcze bez?? : D
Ja bym odw3rócił trochę tytuł, niespodzianka w Filadelfii, sensacja w Toronto
Spurs zaskoczyli pozytywnie, narzucili warunki na trudnym terenie, teraz Nuggets pod presją, liczę na drugi cios, choć nie będzie łatwo
Toronto już przegrywało starty play offs u siebie, z Wizards czy Nets. Natomiast Sixers z Embiidem byli murowanym faworytem.
ale też Wizards z Piercem, Nene z ławy wtedy byli bardzo mocni, na pewno wyżej notowani niż obecni Magic, ale może się mylę, a Netsów nie wszyscy chyba skreślają
z resztą obojętne, fajne wyniki, tylko Clippersi jeszcze mogli wygrać, przynajmniej Beverly nie zawiódł ;-)
A nie pisałem Panowie, że Nets są całkiem mocni. Nie jest dla mnie niespodzianką wygrana Siatek. 76ers pod koniec sezonu raczej słabiej. Nadal liczę na niespodziankę i 4-2 dla Nets. Było by ciekawie. A czemu nie.
Magic – Raptors oglądałem. Co za walka Magii w meczu. Jak inny kolega pisał od stycznia Magics są mocni. Bedzie ciekawie. I o to chodzi.
Spurs-Nuggets też pisałem, że może skończyć się na 7 meczach dla SAS. Doświadczenie i budowanie formy na playoffs przez Popa.
Worriors no cóż. Taką serie powinni wygrać 4-0.