W odróżnieniu od pierwszego dnia, dziś wygrywali tylko gospodarze. Bucks zmiażdżyli dosłownie Pistons, którzy musieli sobie radzić bez Blake’a Griffina. Celtics okazali się lepsi od Pacers po świetnie zagranej drugiej połowie. W Portland mieliśmy najbardziej wyrównane starcie, gdzie ostatecznie Blazers wyszli zwycięsko w spotkaniu z Thunder a w Toyota Center Rockets ograli Jazz.
Indiana Pacers – Boston Celtics 74:84 (0-1)
Pacers nieźle rozpoczęli to spotkanie prowadząc do przerwy 7 punktami. Znowu pachniało małą niespodzianką czyli zwycięstwem niżej rozstawionej drużyny ale Brad Stevens powiedział nie tym razem. Trzecia kwarta to prawdziwy popis gry w defensywie gospodarzy. Pacers byli bezradni. Nie mieli pomysłu w ataku, oddawali rzuty wymuszone oraz z nieprzygotowanych pozycji. W rezultacie na ich koncie w trzeciej odsłonie pojawiło się zaledwie 8 punktów. Celtics uzyskanej przewagi już nie stracili do końca i tym sposobem mogli cieszyć się z wygranego meczu. Gospodarze mieli przewagę na tablicach (55-42) oraz rzucali na lepszej skuteczności od swoich rywali (36%fg – 33%fg). Kyrie Irving (20pts, 5reb, 7ast) oraz Marcus Morris (20pts, 5-12fg, 7reb) byli najlepszymi punktującymi swojego zespołu. Dla gości zaledwie dwóch zawodników ukończyło rywalizację z dwucyfrowym dorobkiem punktowym (Cory Joseph 14pts, 5-9fg, 2-4fg3; Bojan Bogdanovic 12pts, 4-11fg, 2stl).
Oklahoma City Thunder – Portland Trail Blazers 99:104 (0-1)
Blazers praktycznie przez całe spotkanie byli na prowadzeniu. W pierwszej kwarcie udało im się zbudować 14 punktową przewagę, która jednak z każdą minutą topniała aż na koniec doszła nawet na 1 punkt przez co emocje były ogromne. Thunder muszą zdecydowanie poprawić się w rzutach z dystansu na następne spotkanie ponieważ dziś ich fatalna skuteczność zza łuku (5-33fg3, 15%) miała odzwierciedlenie w wyniku końcowym. Świetne zawody rozegrał podobno bezużyteczny w playoffs Enes Kanter (20pts, 18reb). Damian Lillard zdobył w samej 4 kwarcie 14 punktów w całym meczu ładując rywalom 3 trójki z odległości ponad 30 stóp. Łącznie gwiazda Blazers uzyskała 30 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty, 3 przechwyty oraz 5 celnych trójek. Swoje zadanie nieźle wykonał również CJ McCollum, autor 24 „oczek” na skuteczności 9-24 z gry. Po stronie Thunder problemy ze skutecznością miał Paul George (26pts, 10reb, 4stl, 8-24fg, 4-15fg3) i to on najbardziej zawiódł. Dobre zawody rozegrał za to Russell Westbrook (24pts, 10reb, 10ast, 8-17fg), który raz po raz nękał rywali wjazdami na kosz i celnym wykończeniem.
Detroit Pistons – Milwaukee Bucks 86:121 (0-1)
Bucks z kopyta wystartowali w tegorocznej edycji playoffs. Już w pierwszej kwarcie wrzucili najwyższy bieg i zapewnili sobie 20 punktową przewagę. W kolejnych dwóch odsłonach zaliczka „Kozłów” tylko i wyłącznie rosła a na ostatnie 12 minut obaj trenerzy posłali na parkiet już tylko graczy rezerwowych. Gospodarze przeważali niemal w każdym aspekcie gry. Lepiej dzielili się piłką, byli aktywniejsi na tablicach, celniej rzucali czy popełnili mniej strat. Giannis Antetokounmpo spędził na placu gry zaledwie 23 minuty w których zanotował 24 punkty, 17 zbiórek oraz wsad z niemal linii rzutów wolnych. Na wyróżnienie zasługuje również występ z ławki George’a Hilla (16pts, 6-11fg, 23min). Najgorszy wskaźnik +/- ze wszystkich zawodników miał Andre Drummond, aż -45 co jak się okazuje jest najgorszym wynikiem w historii playoffs odkąd ta statystyka zaczęła być liczona czyli od 2000 roku. Środkowy Pistons w 26 minut zdobył double-double na poziomie 12 punktów oraz 12 zbiórek. Najlepszym graczem gości okazał się być Luke Kennard (21pts, 8-14fg, 4-5fg3). Przed meczem Dwane Casey podał informację, że Blake Griffin nie wystąpi w spotkaniu nr 1. Czekamy na dalsze wieści na temat stanu zdrowia podkoszowego „Tłoków”.
Utah Jazz – Houston Rockets 90:122 (0-1)
Rockets pewnie ograli Jazz pokazując reszcie drużyn, że są groźni i celują w mistrzostwo. W pojedynku nr 1 topowa ofensywa ligi okazała się być skuteczniejsza od topowej defensywy. Po trzech kwartach spotkanie było jeszcze otwarte ponieważ Jazz przegrywali 12 punktami ale w ostatniej odsłonie na boisku grała tylko jedna drużyna, „Rakiety” aplikując rywalom 39 punktów oraz tracąc 19 w najlepszy możliwy sposób rozpoczęły tegoroczne post-season. Słynni z dużej ilości trafień zza łuku gospodarze w tym starciu z dystansu ustrzelili łącznie 15 trójek na 37% skuteczności. Nie tylko to jednak było przewagą Rockets w tym meczu. Goście oddali aż 18 rzutów z gry mniej od swoich rywali, dodatkowo uzyskując skuteczność na poziomie 39% (Rockets 50%). Było to głównie wynikiem aż 18 strat popełnionych przez podopiecznych Quina Snydera (Rockets 10). MVP zawodów został James Harden (29pts, 8reb, 10ast). Double-double na swoje konto zapisał natomiast Clint Capela (16pts, 12reb). W obozie Jazz najlepszym punktującym oraz zbierającym był Rudy Gobert (22pts, 12reb, 8-10fg). 19 „oczek” od siebie dorzucił Donovan Mitchell.
No to do boju Panie i Panowie…Czekamy na refleksje po game one :)) Nie spodziewam się fali komentarzy :P zwlaszcza na temat jakiejkolwiek dominacji :D
Ten o bitelsowskich imieniu i bitelsowskim nazwisku strasznie wczoraj fałszował. Żeby spudłować 11 trójek!
Haha. Paul Clifton Anthony George, rzeczywiście się nie popisał :)
Q4 w wykonaniu Lillarda, Kantera i George – aż miło patrzeć. I te trójki z automatu ze stalowymi nerwami.
Tyle ile oni ćwiczą, to normalka.
wiesz chodziło o Q4, że się wstrzelili, bo PG za cały mecz za trzy 4-15 a Lillard 5-11. Tylko w kluczowych ostatnich 8minutach, akurat byli bardzo celni plus szybki release, Russ akurat 0-4
Blazers świetny mecz, Kanter nie zawodzi (może nawet lepszy fit przeciw Thunder niż byłby Nurk), Lillard udowadnia że jest obecnie może nawet top5 w lidze
Pacers dali dupy po całości, nie ograć tak słabych Celtics i przegrać w takim stylu, myślę że zagrzebali sobie tą serię na amen
Polemizowałbym, że Boston są słabi. Ja ich widzę co najmniej w finale Wschodu, a nawet w meczu z GSW. Kanter to rewelacyjny przechwyt. Nowy Jork znowu dał ciała pozbywając się takiego gracza.
lepiej niech gra w dobrej drużynie (Kanter) szkoda go na ogórów
Celtics – słabi w tym meczu i ogólnie od połowy marca, to tak średnio na jeża, w kratkę
Lillard jest mega niedoceniany, oglądam PTB od momentu draftu Lillarda i widzę mega przemianę i dojrzałość w jego grze. Życzę im finału confy, może to w końcu zmotywuje jakiegoś porządnego FA do zasilenia Blazers