Golden State Warriors – Los Angeles Clippers 129-110 (4-2)
W meczu numer 6 w tej serii Warriors nie pozostawili złudzeń i pewnie pokonali Clippers na ich własnym terenie awansując tym samym do drugiej rundy playoffs, gdzie zmierzą się z Houston Rockets. Zawodnicy Doca Riversa tym razem nie byli już tak skuteczni jak do tej pory (39%fg). Lou Williams, który przez pięć pierwszy spotkań post-season notował średnio 24 punkty, dziś zaliczył jeden z najgorszych występów w sezonie zdobywając 8 punktów i trafiając w tym zaledwie 3 rzuty z gry na 21 prób. Również występ Montrezla Harrella (10pts, 6reb, 4-7fg) nie był tak efektywny. Tym razem na czele ofensywy Clippers stał Danilo Gallinari (29pts, 11-24fg, 3-7fg3). Warriors natchnieni genialnym występem Kevina Duranta w pierwszej połowie, w drugiej sami zaczęli lepiej grać, luźniej, swobodniej i ostatecznie zakończyli spotkanie ze świetną skutecznością 53%. „KD” po pierwszych dwóch kwartach miał już na koncie 38(!) punktów czym wyrównał wynik Charlesa Barkley’a jako drugi najlepszy rezultat w historii playoffs w punktach zdobytych w połowie. Były zawodnik Thunder całe spotkanie zakończył z okrągłą liczbą 50 „oczek”. Drugim najlepszym graczem w szeregach mistrzów był dziś Draymond Green, który oprócz świetnej defensywy (4 bloki) popisał się triple-double (16pts, 14reb, 10ast) a jak wiemy, gdy on notuje triple-double to Warriors nie przegrywają, nieważne czy jest to RS czy PO, rekord 27-0. Trzecim zawodnikiem, który z pewnością zasługuje na wyróżnienie jest Andre Iguodala. Ten 35 letni skrzydłowy z ławki dał dziś niesamowitą energię i wsparcie, które zaowocowało w dorobek 15 punktów, 4 zbiórek, 4 asyst, 3 przechwytów oraz najlepsze w meczu +27.
SERIA ROCKETS – WARRIORS STARTUJE JUŻ W NIEDZIELĘ O 21:30 POLSKIEGO CZASU!
Durant zdecydowanie ma włączony play-off mode – to co robił w pierwszej połowie… Szacun. Mam też wciąż przekonanie że niesamowity poziom energii i walkio tytuł ma Green – dzisiaj był wszędzie. Wirawdzie pod koniec za bardzo się starał o tę 10 asystę, ale bronił świetnie. Chyba więcej zadań w obronie miał dziś Clay i też zrobił to doskonale. Martwi mnie jedynie Curry bo nie wygląda najlepiej – fakt że to wywinięcie stopy musiało go boleć ale poruszał się dość ociężale jak na siebie. Z Houston nie będzie łatwo…
Kotek pobawił się myszką tylko po to, żeby dać Rakietom złudne nadzieje, że mogą coś ugrać.
Klay…
No nie wiem czy dali złudne nadzieje Houston. Dla mnie szanse na awans 55:45 na korzyść Houston.