Golden State Warriors – Houston Rockets 118:113 (4-2)
Pozamiatane. Stephen Curry (33pts, 5reb, 4ast) oraz Klay Thompson (27pts, 10-20fg, 7-13fg3) udowodnili w najlepszy możliwy sposób, że nie tylko Kevin Durant potrafi wziąć zespół na swoje barki i pociągnąć go do sukcesu. Obwodowi Warriors póki co nie rozgrywają swoich najlepszych playoffs i w świecie NBA krążyła dość prawdopodobna teza, że to jest szansa dla Rockets na wzięcie rewanżu bo obaj panowie nie poradzą sobie pod nieobecność Duranta. Tak jak wspomniałem – w najlepszy możliwy sposób pokazali wszystkim jak bardzo się mylą ponieważ oprócz fantastycznych indywidualnych występów okraszonych zwycięstwem, obaj w końcówce meczu trafili po kluczowej trójce potwierdzając tylko, że z pewnością są jednymi z najlepszych strzelców dystansowych w historii tej dyscypliny. Co do Curry’ego jeszcze to ciekawostką jest, że po pierwszej połowie na koncie miał okrągłe zero punktów. W czwartej kwarcie odpalił i zdobył najlepsze w karierze (podczas ostatniej odsłony) 23 punkty. Nie można także pominąć tutaj bardzo dobrych występów w wykonaniu innych „Wojowników”. Draymond Green (8pts, 10reb, 7ast) rzekłbym, że indywidualnie rozgrywa najlepsze playoffs w karierze. Andre Iguodala (17pts, 6-11fg, 5-8fg3, 5stl) pomimo wieku jest ważnym elementem w układance Steve’a Kerra i jego forma w ostatnich tygodniach oraz przede wszystkim w tym spotkaniu tylko to potwierdza. Kevon Looney (14pts, 5reb) oraz Shaun Livingston (11pts, 4-6fg) także dołożyli swoją cegiełkę do tego sukcesu. Jeśli chodzi o Rockets to trafili oni aż 17 razy z dystansu, o jedną próbę więcej niż Warriors, do tego zrobili to na lepszej skuteczności. Wygrali zbiórkę zarówno defensywną jak i ofensywną. Popełnili mniej strat, tak więc co tutaj nie zagrało? Oczywiście spotkanie ponownie było wyrównane i zacięte i zadecydowały detale ale tego niewielu będzie pamiętało, liczy się wynik końcowy a ten jest na niekorzyść gospodarzy dzisiejszego starcia. James Harden zakończył zawody z 35 punktami na koncie. W końcu dobre minuty dał od siebie Chris Paul, autor 27 punktów, 11 zbiórek oraz 6 asyst.
Tak mi przykro ;-) Może niech Harden przeniesie się na wschód? Zawsze to łatwiej.
He, he…Cyniku dobre:-) Ale mam ochotę napisać to samo – sam siebie nie rozumiem, ale dawno nie miałem tak negatywnych odczuć wobec pojedynczego gracza. Chyba od czasów Billa Laimbeera. Brawo Warriors – chociaż uważam że mogli skończyć rywalizację w 5 meczach. No Cousins, No Durant – No problem :-) Pierwszą połowę wygrali Klay i Iggy drugą, a zwłaszcza 4 kwartę załatwił Curry i gramy dalej. Myślę że dzisiaj w przegranej Houston duży udział miał Harden – mimo że rzucił swoje 35 pkt. Ale miał sporo strat – w tym głupi faul na Greenie pod koniec meczu. Ido tego to jego przeciąganie czasu do samego końca żeby rzucać w ostatnich sekundach – często z trudnych pozycji. A dzisiaj Warriors robili dobrą robotę w obronie na dystansie – szczególnie Iggy ale i Curry był dziś bardzo dobry. Myślę że finał konferencji będzie dla Warriors łatwiejszy – prawdziwy sprawdzian będzie w finale NBA. Go Golden State!
Houston z Hardenem wyżej nigdy nie zajdzie. Smutne ale prawdziwe. Z jeden strony jest super graczem z drugiej jest jak kotwica na statku. Najbardziej denerwuje mnie jego brak zaangażowania w obronie. Kolejny raz widzimy jak to obroną wygrywa się mecze czy też serie. Nie da się po prostu tylko grać do przodu licząc że wrzucimy więcej do kosza niż przeciwnicy.
Houston … dziękujemy za grę … zabrakło mentalności zwycięzców … to zwycięstwo trzeba było wydrzeć obroną, taktyką i sercem … pomimo lepszych minimalnie statystyk Houston odpada bo ostatnie 5 minut 4 kwarty przegrali w głowach…a co do GSW szacun dla całego zespołu szczególnie dla rezerw Looney Livingston … klasa.. nawet Bell i Jerebko grali z zaangażowaniem …a Curry coż … w pierwszej połowie obgryzał paznokcie na ławce w drugiej grał w koszykówkę…. tak jak umie …
pięknie wyglądał ruch piłki z Currym i 4 tzw bezimiennych… którzy mocno zagrali.
Odnośnie Houston, może zmiana trenera z tym samym składem mogłaby coś pomóc (może Thibs gdyby grał więcej niż 6-7 zawodnikami, bo zajedzie wszystkich)… nowy sztab i delikatne zmiany mogą przynieść efekt, coś jak M.Jackson na S.Kerr i niespodziewanie złożło się w falę sukcesów
Durant i Harden są zbędni. Zespoły tych dwu pseudo-liderów (po)radzą sobie zdecydowanie lepiej. Nadal zaskakuje mnie branie pod uwagę Hardena jako MVP. Zerowe zaangażowanie w obronie plus ciągłe jojczenie. Skończą w zespołach typu Knicks czy Suns…
Głupi faul Hardena na Greenie w końcówce, a potem Harden wznawia grę od własnego kosza i tak beznadziejnie podaje do kolegi z zespołu, że zawodnik Warriors przejął piłkę. Więc w samej końcówce Brodacz dwa razy zachował się irracjonalnie.
Po tej porażce kompleks Rockets wobec Warriors tylko się pogłębił.
A już pojawiały się głosy, że warto poświęcić Klaya dla Duranta. Kevin to niewątpliwie wielki gracz, ale dzisiejszy mecz pokazał, że GSW bez niego świetnie sobie radzi. Ciekawe co wydarzy się po sezonie, bo ja już niemal pewien jestem tytułu Warriors. Curry zasługuje na każdego centa ze swojego kontraktu, wielki gracz i lider. Nie to co Kyrie czy Westbrook.
A czego się spodziewaliście po hardenie? Przecież od lat zawodzi w najważniejszych meczach… a jak jeszcze dostanie mvp za rs to już będzie komedia.
Miejmy nadzieje że wschód postawi trudne warunki i będziemy mieli ciekawe finały
Komentarze na temat Hardena i uważam, że są zbyt łagodne. Nie mniej jednak łyżka dziegciu należy się też innym składnikom Rockets. Dziś zabrakło Erica Gordona – niewidoczny, nieskuteczny.
Houston posiada w rotacji rezerwowych zdecydowanie gorszych od GSW. Nene wygląda na kalekę niezdolnego do postawienia innej niż ruchoma zasłony. Green po dostaniu piłki w ręce natychmiast rzuca. Z różnym skutkiem. Austin Rivers…chyba juz legenda na tym forum…pcha się pod kosz na trzech-czterech obrońców, wali cegły i traci piłkę.
Generalnie Rockets źle się ogląda. Brak ruchu piłki, same izolacje, granie na wymuszanie wolnych i ceglenie za wszelką cenę za trzy.
Myslę, że należy to powiedzieć głośno – SYSTEM D’Antoniego się nie sprawdził.
Ze wszystkiego co pokazali Rockets to lubiłęm tylko popatrzeć jak pchła Paul drybluje w stronę farby i trafia te swoje fade-awaye przeciwko centrom. Fajne ale znów bez ruchu piłki…
Nie będę chwalił Warriors bo to jest ich zasrany obowiązek żeby wygrać mistrzostwo, wszystko poniżej spowoduje że będą pośmiewiskiem.
Nie podoba mi się gadanina w mediach, w ESPN zachowują się jakby Rockets byli skończeni, a zabrakło im jednak niewiele, pachnie takim dziennikarstwem z brukowców
btw S.A.S stwierdził że w Bostonie sami rasiści i biedny Irving i inni czarni, Ainge rasista, Stevens rasista, Hayward rasista, może nawet Baynes i Theis, kolejne prowokowanie nagonki, tak jak w przypadku Jazz, upolitycznianie wszystkiego, okropna sprawa
Rockets „będą skończeni” im dłużej przedszkolak będzie grał. Nic na to nie poradzisz niestety…
przykro patrzeć na Rockets.
Trzymałem kciuki za drużynę, której wprawdzie nie kibicuję, ale miałem nadzieję na przerwanie hegemonii GSW.
Tymczasem: Kuzyn się łamie, KD się łamie, CP3 chyba pierwszy raz od 10 lat nie łamie się w PO. A oni i tak przerżneli… Brak słów… Totalny brak pomysłu na Warriors. Totalny brak lidera. Totalny brak obrony Hardena.
Do tego Curry fatalna 1 połowa.
Głupie faule, głupie straty, nie radzą sobie niektórzy z presją. Słaby trener.
Niestety drużyna na sezon zasadniczy i 2 rundę PO. Oczekiwania i zapowiedzi były inne.
GSW obnażyli ich na maxa a grali piach miejscami. Byli do ogrania, ale i tak wygrywali.
Teraz bawcie się że starym CP3 i jego 35mln kontraktem.
Zera szans na mistrza. Sorry, ale tych kompromitacji już za wiele.
Denver nie przejdzie GSW a Raps i Bucks wymordują się na wschodzie. Mistrza już znamy…
Jakiekolwiek wątpliwości klay vs durantula to możemy mieć my, ewentualnie dziennikarze. nie wydaje mi się żeby Kerr i sternicy Warriors byli na tyle głupi, żeby w ogóle to rozważać… Golym okiem widać, że bez Kevina zdecydowanie lepiej krąży piłka, Stephen i klay oddają takie rzuyy jakie lubią i są efekty. Kevin przy zdrowej reszcie drużyny jest zbedny w systemie Warriors.
zawsze tak było, Durant to dobrze grający nikt w NBA, przy sukcesach Warriors on jest tylko zbędnym dodatkiem, jedyne co można przyznać że na pewno znaczy więcej niż Cousins w Warriors bo ten naburmuszony olewacz to pośmiewisko
żeby nie było że tyle hejtu, Iggy i Livingston znowu szacun muszę przyznać, no i nawet Greena pochwalić trza, pozbierał się osiołek widać w tych palayoffs
a tak poza tym #fucktheWarriors
pop czy nie przesada odnośnie KD? akurat po porażce z Cavs (wg mnie na życzenie samego Greena i sędziów i Currego), w następnych finałach kiedy Curry chwilowo się zacinał KD zamknął sprawę. Nie, nie wiemy czy Curry i Klay poradzililby sobie – podejrzewam, że tak, bo wyciągnęli lekcje wtedy…ale że jest nikim….please
buehehe, pop ale ty nienawidzisz warriors. Aż żal patrzeć jaki jad z Ciebie płynie. Nie możesz znieść że nawet bez w sumie swoich dwóch allstarów jadą po wszystkich. A to gadanie że jak nie wygrają misia to bedą pośmiewiskiem, to Ciebie stawia w roli pośmiewiska. Ja jako fan gry GSW uważam że Bucks są równorzędnym zespołem dla nich. Będzie wojna, jezeli sie spotkaja w finale. Ale to Bucks wg mnie mają lepszą ławkę, tam kilku graczy może odpalić. Pierwsza piątka też niczego sobie, na Giannisa nie będzie raczej obrońcy (Green?!) . Bucks są szybcy,silni, połaczenie młodości i doświadczenia. Dobrze skrojony zespół na każdego. Lopez, Ilyasowa, Hill to kolesie ktorzy mogą decydować o przewagach. Marzy mi się taki finał GSW – BUCKS! I niech wygra lepszy, na pewno przegrany nie będzie pośmiewiskiem.
Nienawiść to bardzo mocne słowo kolego Maxxxx, „że nawet bez w sumie swoich dwóch allstarów” – o tym właśnie napisałem że ta drużyna ma wystarczającą ilość „allstarów” żeby sobie radzić bez „swoich dwóch allstarów”
gdybyś czasem zajrzał na fora fanów NBA to byś wyciągnął wnioski widząc co się tam dzieje przy każdej porażce drużyn „faworytów”, zaoszczędź sobie słabych tekstów, gdyby człowiek cały czas się zastanawiał co inni o nim myślą to by zwariował, wali mi czy ktoś uznaje moje opinie za gówno/pośmiewisko/debilizmy wypowiadam się swoim zdaniem za siebie… tak jak ty się wypowiadasz swoim zdaniem „jako fan gry GSW” jak to ująłeś
No i zagrozenie z Houston minelo. Czy jest jeszcze jakis zespol, ktory wyeliminuje Warriors w tym roku? Liczylem na Rockets,teraz licze na Nuggets a pozniej bede liczyl na Bucks, Raptors lub Sixers. A wygraja i tak Warriors :)