Portland Trail Blazers – Golden State Warriors 94:116 (0-1)
Perfekcyjna obrona Warriors i 1 na 1 w której górował Klay Thompson (26pts, 3ast, 3stl) i pod koszem w której przewodził Draymond Green (12pts, 10reb, 5ast, 3blk) dała zwycięstwo GSW w meczu nr 1 w finałach konferencji zachodniej. Blazers rzucali na zaledwie 36% skuteczności z gry oraz 25% zza łuku. Do tego popełnione aż 21 strat i tym samym tak wysoka porażka nie jest bez przyczyny. Damian Lillard (19pts, 4-12fg, 2-5fg3) był świetnie pilnowany i nie mógł rozwinąć skrzydeł, podobnie jak CJ McCollum (17pts, 7-19fg, 1-5fg3) na którym również obrońcy Warriors wykonali kawał dobrej roboty. Gospodarze jeśli chodzi o atak to przede wszystkim byli dobrze dysponowani w rzutach z dystansu. 17 celnych trójek drużyny na 33 próby daje 51%, z gry był to ledwie jeden punkt procentowy mniej. 13 do 5 w przechwytach również zrobiło różnicę. Niemal nie do zatrzymania był Stephen Curry (36pts, 12-23fg, 9-15fg3), który pokazał na jakim poziomie jest on a na jakim jego brat Seth Curry (3pts, 1-7fg, 1-4fg3). Rodzice oczywiście dzielnie wspierali obu, ojciec w koszulce Warriors, matka w barwach Portland.
Do 3 kwarty całkiem równo. Potem GSW took off… Klay i Cook przejęli spotkanie, chociaż 36 minut na to nie wskazywało i wynik chyba nieco fałszuje ogólny obraz meczu.
Warriors mieli kontrolę nad tym meczem przez całe 48 minut. Nie potrafili tylko odskoczyć szybciej na tę przewagę 15-20 punktową.
Ok, kwestia semantyki. Utrzymywanie wyniku na 2 posiadanie to dla mnie jest równy mecz. Pod kontrolą jest jak się prowadzi 10+.
Portland coś musi zmienić bo od poczatku meczu wyglądało to mega kiepsko.
Jeden z dwójki Lillard – McCollum musi odpalić na 35 ppg to jest szansa. Właśnie te 15 punktów więcej jednego z nich trzymało by ten mecz do końca, tym bardziej że dobrze zagrały rollsy – Harkless, Kanter, Collins, Hood.
Po pierwszym meczu utwierdzilem się w przekonaniu, że ekipa z Denver byłaby lepszym rywalem dla Gsw, niestety raczej 4-1 dla Gsw…
mic podobnego, Nuggets co prawda grają coś podobnego do Warriors ale nie ma bata żeby postawili się GSW z resztą w ostatnich latach chyba już 2 razy dostali od nich baty
1 mecz nic nie znaczy, Blazers u siebie są mocni, niestety Warriors bez zakały Duranta grają na pełnym luzie i są szczęśliwi że nie muszą go dokarmiać i utwierdzać w fałszywym przekonaniu wielkości, wiem że mało kto przyzna rację ale fakty mówią same za siebie, wszystko klika kiedy fake-star KD nie gra (dla Warriors)
GSW mieli jednak wiecej dni na odpoczynek, mniej meczy. Portland z marszu po 7 meczowce. Moze w kolejnych meczach troche sie rozkreca