Autobiografia najlepszego (jak na razie) strzelca za 3 w historii NBA, autora jednego z najlepszych zagrań XXI wieku i zawodnika, któremu (przynajmniej tak się wydaje) woda sodowa nie uderzyła do głowy. Czy warto przeczytać tę książkę? Zapraszam na moją recenzję.
Z kilku powodów bardzo chciałem przeczytać tę pozycję. Po pierwsze: wolę autobiografie od zwykłych biografii, bo w ciekawszy sposób pozwalają spojrzeć na wydarzenia (zwłaszcza, gdy ktoś potrafi się w ciekawy sposób tym podzielić i nie boi się krytykować samego siebie – patrz genialne „Running” Ronnie’ego O’Sullivana). Po drugie: Ray już skończył zawodową grę, więc nie będzie tu oceniania tylko części kariery i snucia dziwnych planów czy składania obietnic (liczyłem na wrażenie kompletności, którego nie miałem po „Potrójnym obliczu”). Po trzecie: w USA książka pojawiła się w 2018 roku, zatem jest „świeża”. Po czwarte: osobiście bardzo lubię Allena – za jego styl gry, profesjonalizm i „normalność” (nie przypominam sobie, by Sugar Ray uczestniczył w jakichś skandalach).
Pełny tytuł książki brzmi: Ray Allen. Za trzy. Moja podróż przez życie i grę, którą kocham.
Pierwsze otworzenie pozycji i od razu małe ukłucie bólu. Książka wydrukowała się z błędem, w wyniku którego zamienionych jest kilka początkowych stron (ich kolejność wygląda tak: 12-14-15-13-16). Dołączono małą karteczkę z erratą – ale jest ona byle jak wycięta i nie sprawia dobrego wrażenia. Ale trudno, to tylko kilka stron.
W książce Allen opisuje całe swoje życie, skupiając się przede wszystkim na koszykówce (ale też zahacza o życie prywatne). Od dzieciństwa, przez edukację, do długiej przygody z NBA.
Pozycja zaczyna się od opisu (legendarnego już) rzutu za 3 w Game 6 Finałów 2013. Bardzo przyjemnego swoją drogą. Chyba każdy liczył właśnie na to, sięgając po tę książkę: na wejście do głowy Ray Raya podczas tego pamiętnego momentu – i właśnie to dostajemy. Czytanie zaczęło się zatem bardzo pozytywnie.
Zdecydowanie na plus jest opis lat dziecięcych/wczesnoszkolnych. Ciekawie i przyjemnie się to czyta, dodatkowo jest to coś, o czym zwykle niewiele się wie (co najwyżej słyszy się urywki historii o dzieciństwie jakiegoś gracza). Ray nie boi się też przyznać, że bywał w pewien sposób outsiderem i że nie miał w życiu lekko. Daje też kilka rad, które nie są sloganami, ale rzeczywistym mottem życiowym (sam przed przeczytaniem książki wiedziałem, że Allen wierzy nie w talent, ale w ciężką pracę – i w autobiografii znalazłem tego potwierdzenie).
Żeby nie było tak kolorowo…
Pierwszym poważnym zarzutem dotyczącym tej książki jest jej pobieżność. Niestety, czytając, miałem czasem wrażenie, że jest to jedynie streszczenie wydarzeń, które mógłbym równie dobrze przeczytać na dowolnym portalu koszykarskim. Jasne, nie chodzi o to, by opisywać dokładne odczucia z każdego meczu w karierze. Są momenty, kiedy Allen opowiada o szczegółach pewnych wydarzeń, do tego pisze też o tym, co działo się „za kulisami”. Tyle że jest ich stosunkowo mało.
Dodatkowo odniosłem wrażenie, że autor, mimo skromności, bardzo gloryfikuje siebie. Jasne, to jego książka i po części ma do tego prawo. I nie jest tak, że nie zdarza mu się napisać, że czegoś żałuje albo że było mu głupio/przykro. Oraz nie nagina prawdy. Po prostu czytając tę pozycję miałem dziwne wrażenie, że Sugar Ray wcale nie jest „jeźdźcem na białym koniu” – chociaż mi osobiście właśnie taki obraz zaczął się w trakcie czytania ukazywać. Delikatnie kłóci się to z tym, co napisałem wcześniej (że nie boi się np. przyznać, że czasem był niemal wyrzutkiem). Nie wiem jak to inaczej opisać, ale moim zdaniem sposób prezentowania wydarzeń i zachowań nieco narzucał myślenie, że to działania Allena są tymi właściwymi i że to jego wersja jest tą „dobrą”. Mam nadzieję, że rozumiecie chociaż częściowo, o co mi chodzi.
Książkę czyta się bardzo szybko – wynika to po części z pobieżnego opisu, który Ray stosuje. Dotyczy to zwłaszcza NBA – zdarzają się sezony, których opisów, teraz, czyli chwilę po zakończeniu lektury, nie pamiętam. Bardzo zawiodły mnie fragmenty dotyczące Finałów 2013 i 2014. Zwłaszcza tych drugich: ich opis zajął niecałą stronę. A cały ostatni sezon Allena? Dwie strony. Niestety, ale im dalej, tym gorzej. Pierwszy rozdział (trójka przeciwko Spurs), Dzieciństwo, liceum – bardzo fajnie. Studia – nieźle. NBA – nie powiem, że tragedia, ale jednak… słabo. Kiedy skończyłem czytać na usta cisnęło mi się tylko jedno pytanie: „I to tyle?”.
Ciężko jest mi ocenić tę książkę. Z jednej strony – czytało się ją w miarę przyjemnie. Były w niej ciekawe fragmenty, czasem pojawiały się szczegółowe opisy, które albo pokazywały coś nowego, albo pozwalały spojrzeć na znane już wydarzenia z innej perspektywy. Bardzo pozytywnie oceniam początkowe rozdziały, o młodości Raya. Jednak z drugiej strony wiele razy aż prosiło się o dokładniejszy opis. Niemal połowa książki (rozdziały poświęcone NBA) jest raczej słaba. Niektóre sezony opisano dobrze (np. 2007-08, kiedy Celtics wygrali Mistrzostwo), ale wiele z nich było tylko „wspomnianych” lub zreferowanych po łebkach. Do tego, o ile sam styl pisania Raya (aczkolwiek nie jestem też pewien ile to jego styl, a ile Michaela Arkusha) nie jest zły, to coś mi w sposobie przedstawiania historii przeszkadzało. To po prostu nie było to.
Gdyby ocenić ją w skali od 1 do 5, to byłoby to najpewniej 3. Wiem, „Potrójnemu Obliczu” dałem początkowo 3,5. Ale nie, tamta książka nie zasługuje na więcej niż 3. Dla mnie książką na 3,5 jest biografia Jordana (Lazemby’ego), której nie jestem fanem. A autobiografię Allena oceniam nieco wyżej od „pierwszej biografii Stepha”.
Moja ocena: 3/5
Odpowiadając na pytanie ze wstępu „Czy warto przeczytać?” – tak, warto. Żeby samemu wyrobić sobie opinię. Nie jest to świetna pozycja, ale mimo wszystko dosyć przyjemna (patrząc na całość).
Poniżej mój ranking książek o NBA (wraz z ocenami):
- Wielka Księga Koszykówki – Bill Simmons 5/5
- Iverson. Życie to nie gra – Kent Babb 4,5/5
- Dream Team – Jack McCallum 4,5/5
- Larry vs Magic. Kiedy rządziliśmy NBA – Larry Bird, Earvin „Magic: Johnson, Jackie MacMullan 4,5/5
- 11 pierścieni – Phil Jackson, Hugh Delehanty 4/5
- John Stockton. Autobiografia – John Stockton, Kerry L. Pickett 3,5/5
- Michael Jordan. Życie – Roland Lazemby 3,5/5
- Ray Allen. Za trzy – Ray Allen, Michael Arkush 3/5
- Stephen Curry: Potrójne oblicze – Marcus Thornton II 3/5
- Lakers. Złota historia NBA” – Marcin Harasimowicz 2/5
- LeBron James. Król jest tylko jeden? – Marcin Harasimowicz 1,5/5
Czytaliście już „Za trzy”? Jak oceniacie? Macie podobne odczucia? A może wręcz przeciwnie i Wam autobiografia Allena się bardzo podobała? Dajcie znać w komentarzach – i do następnego.
Polecam sklep http://labotiga.pl, gdzie możecie kupić naprawdę tanio książki sportowe. Nie, nie zapłacili mi za reklamę – po prostu sam się tam zaopatruję i uważam, że warto ich polecić.
W pełni zgadzam się z tą recenzją. Książka nie była zła, ale czegoś brakowało. Po bardzo obiecującym początku, później było gorzej, a końcówka to już wielkie rozczarowanie – miałem wrażenie, że Ray więcej pamięta z sezonów z przełomu wieków, niż tych spędzonych w Miami.
Czasami autor uderza trochę w moralizatorski ton, próbując pokazać, że to właśnie jego postępowanie jest jedyne i słuszne, a inni się mylą i to potrafi drażnić. Z drugiej strony jednak chwalenie swojego podejścia do treningów i stylu życia można w pełni zrozumieć, bo jest to godne naśladowania, szczególnie jeśli ktoś jest profesjonalnym sportowcem.
Ocena 3 jak najbardziej odpowiednia, bo książka jest po prostu średnia – nie porywa, brakuje w niej emocji, ale też nie zniechęca w trakcie czytania.
Jak w książce wypadł wątek aktorski Allena ?
Poświęcono mu raptem kilka stron. Uważam, że powinien być znacznie bardziej uwypuklony.
Mnie bardzo wciagnela, jak dlamnie nr.1 pozycja, ale nie jestem obiektywny bo uwielbiam Suger Ray’a ;)