Kontuzje Klay’a Thompsona i Kevina Duranta mocno zawirowały planami i potencjalnymi ruchami kolejnych klubów. O ile większość obserwatorów nie wierzyła w transfer Thompsona do innej i nowej dla niego drużyny, o tyle transfer Duranta wydawał się całkiem realny. Zwłaszcza po utarczkach słownych z Draymondem Greenem w połowie zakończonych rozgrywek, kiedy Shrek wykrzyczał Durantuli, iż nie potrzebują go do Mistrzostwa. Jak się okazało, potrzebowali go bardzo i być może będą go potrzebować jeszcze bardziej niż do tej pory. Dodatkowo, Warriors mają tak przeciętną, by nie powiedzieć słabą, ławkę rezerwowych, że nadchodzący okres transferowy będzie dla nich jednym z najważniejszych w historii klubu. Zaraz bowiem może się okazać, że będą mocno musieli się napocić by zaistnieć w play offs, a inne drużyny nie będą spały (najlepszy przykład L.A. Lakers) i zaczną batalię o największe kąski tego lata. Steve Kerr i jego sztab będą musieli mocno zakasać rękawy i powyciągać maksmium możliwości – nie tylko z Damiana Jonesa czy Jordana Bella – ale również poszukać jakiejś perełki w nadchodzącym wielkimi krokami – drafcie.
Durant. Kiedy był w formie był na celowniku niemal każdego klubu, który byłby mu w stanie zagwarantować 4-letni kontrakt z najwyższą gażą. Kolejka po niego rosła, Brooklyn Nets – New York Knicks – Dallas Mavericks – Los Angeles Lakers – Los Angeles Clippers. Praktycznie już od miesięcy słyszeliśmy o polowaniu na Durantulę, ale czekaliśmy na rozwój wydarzeń – nie tylko w szatni Golden State Warriors, ale również na wynik play offs czy finałowej rywalizacji z Raptors. Niestety, czarny sen każdego sportowca nieco pokrzyżował plany świetnego gracza, jednej z głównych twarzy tej ligi, ale kto wie czy ta kontuzja nie odwróci nam utworzonego przez ostatnie lata porządku – czyli Golden State Warriors znów w finale (jakby nie patrzeć sezon miał być nudny i przynieść im kolejny tytuł). Część z młodszych i nawet część starszych kibiców przypomniała sobie jak ciężko jest zdobyć Mistrzostwo w trzech kolejnych sezonach. Nieco wspomniałem o tym wczoraj, ale dziś na moment tylko wrócę do wielkich Chicago Bulls, którzy nie grali w ostatnich swoich sezonach z Michaelem Jordanem tak wielkiej czy efektownej koszykówki. Byli jednak bardzo skoncetrowani i podążali według jasno wytyczonego planu. Mieli w zespole kontuzje (skrzydłowych – mam tu głównie na myśli Scottiego Pippena czy podkoszowych – Dennisa Rodmana ) ale zespół był prowadzony w taki sposób, by zawsze ktoś z ławki wniósł do piątki dobrą energię (Toni Kukoć, Scott Burrell czy wcześniej Scott Williams). Natomiast wracając dziś do czasów Warriors, wydaje się, że część zdobytych tytułów przyszła im za łatwo (w żaden sposób nie staram się umniejszać ich zdobyczy), bez większego wysiłku i czasami może bez szacunku dla rywala, ale dziś na podstawie całych play offs możemy zobaczyć jak trudno było być na szczycie przez kilka lat i stale utrzymywać wysoki poziom. Przez pięć sezonów 100 meczów (lub więcej). Już w play offs 2019 sposoby na nich znajdywali Clippers, do skóry dobierali się im Rockets, a w końcu mocno ukąsili ich Raptors. Coś musiało się skończyć, szybciej niż zakładaliśmy i niż przewidywaliśmy. Miejmy tylko nadzieję, że obaj wielcy koszykarze wrócą do zdrowia i przynajmniej jeden z nich powalczy o kolejny tytuł dla Warriors (bliżej mi tu opinii o pozostaniu jednak Thompsona).
Gdzie może zagrać Kevin Durant? Otóż chętnie z otwartymi ramionami przyjmą go obie ekipy z Nowego Jorku, czyli Knicks i Nets i to mimo poważnej kontuzji. Z pewnością w klubie przywitaliby go Doc Rivers z Jerrym Westem, którzy gdzieś za plecami wszystkich planują jeszcze transfer Kawhia Leonarda. Wydaje się, że do walki włączą się jeszcze byli już Mistrzowie NBA, ale muszą oni pamiętać, że za rok będą chcieli w swoim salary cap upchnąć nowy kontrakt Draymonda Greena. Stąd znów zaznaczę, że Warriors mogą stracić jedną z gwiazd (bo o odejściu Cousinsa pisałem już wczoraj i to nie będzie wielka strata).
Irving. Zostając poniekąd w temacie Duranta przychodzi do nas kolejne wielkie nazwisko, niesforny Kyrie. Człowiek, który zdobył swój jedyny tytuł u boku LeBrona Jamesa, zawodnik, który nie słynie z wielkiego zdrowia, ale który chce zawsze być w centrum uwagi. Zawodnik, który niedawno jasno deklarował chęć pozostania w Bostonie na kolejne lata i nie udźwignął play offowej rywalizacji przeciwko Bucks. Teraz, kiedy Celtowie myślą o nowej umowie dla Ala Horforda i planują postawić na Terry’ego Roziera okazuje się, że Irving nieco zmiękł i nie siądzie do rozmów z Dannym Aingem. Kyriemu wraz z kontuzją Duranta również pokrzyżowały się plany o superduecie i nagle wcale nie jest tak oczywiste, że mimo zmiany agenta na Jay’a-Z przeniesie się na Brooklyn. Miał być super duet w Nets lub Knicks, ale wydaje się, że jeden z super graczy nie doleci (czytaj Durant), albo jak nawet doleci to jeszcze nie w sezonie 2019-20. Ostatnie doniesienia Adriana Wojnarowskiego sugerują, że Celtics pogodził się z odejściem rozgrywającego. Irving został nieco sam i wydaje się, że raczej nie połączy sił z Jimmym Butlerem (który już myśli o nowym otoczeniu jak Heat czy Lakers) – bo patrząc realnie, duet tych dwóch graczy nie gwarantuje niczego wielkiego i żadnego większego wyniku. Nie jest też powiedziane, że Butler (mimo wcześniejszych doniesień) jest tak mocno chciany w Filadelfii, mając na uwadze jego ego i charakter. Kto wie czy Sixers nie okażą się największymi przegranymi tego off-season, a gracze którzy zostani dokoptowani w trakcie sezonu 2018-19 nie wyfruną im…
Harris. Przy postępie pod ręką Doca Riversa jego akcje stoją naprawdę wysoko. Tobias wcale nie musi zostać w Filadelfii, jego droga do pozostania jest dużo bardziej kręta aniżeli Butlera, a sieci na niego zarzuca kilka klubów z całej ligi. Akcje Utah Jazz, Brooklyn Nets i Dallas Mavericks stoją w tej chwili najwyżej i każda z tych drużyn chciałaby mieć w swoim składzie wszechstronnego oraz poukładanego All Stara (wg mnie na taki poziom wszedł). Harris byłby wręcz idealnym graczem i wielkim wsparciem dla grających systemowo Nets, którzy potrzebują lidera w osobie skrzydłowego. Baa nawet przy potencjalnym i wirtualnym przyjściu Irvinga – Harris nadal świetnie się będzie czuł jako druga opcja. Jeśli nie wypali plan Nets na pozyskanie Irvinga, jestem przekonany, że Tobias spokojnie znajdzie wspólny styl gry w ekipie Kenny’ego Atkinsona i obok D’Angelo Russella (bo jeśli nie wysoki kontrakt dla Kyriego, to maksymalny dla ex gracza Lakers). Nets nie ukrywając, mieli zakusy na Anthony’ego Davisa (ale nie posiadają nic interesującego by dokonać takiej wymiany) stąd też pomysł z przejęciem Harrisa i podpisanie go na kilka lat może stać się świetnym rozwiązaniem dla Seana Marksa. Śmiem twierdzić, że przy kontuzji Duranta najwięcej właśnie skorzysta Tobias Harris. Natomiast Jazz polują na jeszcze jedno nazwisko…
Conley. Jeszcze podczas lutowego okienka transferowego na Mike’a czaiły się dwa kluby, pragnące namieszać w play offs – Indiana Pacers i Utah Jazz. Padały plotki, że żadna oferta nie była przekonywująca dla sterników Grizzlies, a sam Conley nie wiedział do końca czy już czas na przenosiny. 31-latek pozazdrościł może trochę Marcowi Gasolowi i kilka miesięcy później poważnie myśli o przenosinach do stanu Utah. Klub z Salt Lake City jest na dziś najpoważniejszym kandydatem do pozyskania Mike’a. Grizzlies już szykują i planują wartościowy back up w osobie Ja Moranta. Pytanie kogo (zawodnicy) i co (picki) zaoferują Jazz w zamian?
Middleton. Khris udowodnił zarówno w sezonie zasadniczym (awans do ASG) i w play offs, że najgorsza część kariery związana z kontuzją jest już daleko poza nim. Boston Celtics i po częsci Toronto Raptors mocno odczuli serie trafień strzelca, który dziś jest marzeniem Marka Cubana. Z jednej strony Bucks będą musieli pomyśleć jak opchnąć rywalom Tony’ego Snella czy Ersan Ilyasovę (w te transakcje i na zachętę dodają picki), w jakiś sposób zatrzymać Brooka Lopeza (odzywają się Lakers) czy Nikolę Mirotića, a z drugiej strony co zrobić by Giannis miał nadal należyte wsparcie? Nie powiem, nie chciałbym być teraz w skórze GMa Bucks. Czy myślicie, że tercet Doncić – Middleton – Porzingis miałby szansę powodzenia w walce o play offs? Zaskakujące, że Cuban myśli też o Malcolmie Brogdonie (czyżby powolna rozbiórka Bucks?!).
Russell. D’Angelo czyli człowiek, który w bardzo krótkim czasie awansował do play offs, do All Stars Game i przy okazji utarł nosa niedowiarkom z L.A. Mała gwiazda Nets, która eksplodowała przy okazji kontuzji Carisa LaVerta. Tak czasami bywa, by ktoś wyskoczył, ktoś inny musi upaść i D’Angelo skorzystał z tego nawiązką (tak jak teraz w zbliżającym się okienku na kontuzjach Thompsona czy Duranta mogą skorzystać inni i wyżej wymienieni gracze). Teraz jego akcje nieco spadły, kiedy Nets włączyli się do walki o Irvinga, Harrisa czy Duranta. Jednak warto powiedzieć, że w przypadku braku porozumienia na Brooklynie, na Russella czekają w Indianie, gdzie mógłby on stworzyć zabójczy duet z Victorem Oladipo. Phoenix Suns i Orlando Magic mogą nim być również mocno zainteresowani. Obie ekipy potrzebują wartościowej jedynki. Zobaczymy już niedługo co przyniesie nam kolejne wróżenie z fusów.
Sezon i post-season pełen kontuzji w GSW (w sumie chyba 8 i 7 zawodników odpowienio) pokazał słabą łąwkę, kiedy z 3 zawodników coś pokazało, bo nie grali nawet pierwsi zmiennicy, ale ci 8-12 z rotacji. Brakowało JaVale (wg mnie na konto DC) i może uda się sprowadzić jego albo kogoś w podobnym stylu. Potrzebują wrócić do swoich korzeni (i stylu Spurs) względem wygrzebania perełek z d-league, niedraftowanych, niskich picków, niechcianych (jak ongiś Swaggy, McGee), ale zdrowych (szczerze to 42 letni Vince dałby im więcej z ławki niż niejedej z obecnej rotacji). GSW mogą odpuścić.. i rozwijać młodych aż to lutego – marca, wtedy okaże się czy Klay wróci i w jakiej formie oraz które miejsce w tabeli zajmą. GSW nie mieli łatwej drogi, sami przekonali się po porażce w 1 obronie tytułu… tak to mieliby 4-peat.
DAngelo, ciekawe jeśli Nets go puszczą (na ten moment nie powinni a ma jeszcze 1 sezon w kontrakcie za 9mln i zostaje zastrzeżonym) i nawet Lakers o nim przebąkiwali.
Mimo wszystko nie stawiam na Mavs większych sukcesów… wiele osób robiło hype na Lukę i wygrane w tym roku… a bilans mówi za siebie. Z resztą Pan Brew również był niesamowitym zawodnikiem ze słabego klubu 1 raz w PO…
Conley. 31 lat, sporo kontuzji, duży kontrakt i dużo trzeba za niego oddać. Jazz powinni popatrzeć w innym kierunku: Brogdon, D’A Russell i Schröder w drafcie będzie też Ty Jerome. Młodsi, tańsi i mogący się jeszcze rozwinąć. Natomiast Harris powinin być celem nr 1, jak z nim nie wyjdzie to Mirotić, ewentualnie J. Randle i szukać centra z rzutem za 3 (Bol Bol).