Argentyna była pierwszą drużyną, która z Polakami zagrała na poziomie najlepszych ekip świata. I zobaczyliśmy, ile nam do takich drużyn brakuje. Oby nasi wykorzystali ją i w ćwierćfinale (z Serbią lub z Hiszpanią) zagrali już lepiej. Końcowy wynik: 65:91 do Argentyny.
Pierwsza piątka Polaków: Slaughter, Ponitka, Waczyński, Cel, Hrycaniuk
W pierwszej kwarcie Argentyńczycy świetnie dzielili się piłką. Brylowali Scola, Campazzo, Delia i Brussino. Wszystkie swoje punkty nasi rywale zdobyli w tej odsłonie dzięki trafieniom za 2. Polacy jednak zdołali częściowo wytrzymać napór i po 10 minutach przegrywaliśmy tylko 14:20.
Początek drugiej części gry był dla nas bardzo zły – najpierw Argentyna trafiła trójkę, a potem, po naszej stracie, zapunktowali z bliska. Mike Taylor momentalnie wziął czas przy -11. To jednak nie powstrzymało problemów Kosz Kadry – co chwilę traciliśmy piłkę, przez co nie byliśmy w stanie niczego skonstruować w ataku. Nadzieję dała trójka Waczyńskiego, ale Argentyna odpowiadała na każde nasze trafienie, do tego dobrze broniła. Na przerwę schodziliśmy ulegając 27:42.
Wróciliśmy zmotywowani i ruszyliśmy do odrabiania strat. Zniwelowaliśmy je, dzięki trafieniom m.in. Slaughtera i Waczyńskiego zmniejszyliśmy różnicę do wartości jednocyfrowej. Rywale nie wzięli czasu – bez tego wytrzymali napór i sami przypuścili ofensywę, wychodząc nawet na 23 oczka przewagi, świetnie podając i celnie rzucając. Przerwaliśmy ich serię, ale tylko na moment. Przechwyty, zwody, podania… Argentyna robiła niemal co chciała. Po trzech kwartach było aż 41:70.
W ostatniej kwarcie sporo grali rezerwowi – straty zmalały, ale nie zmieniło to stanu gry w żaden sposób. Rywale byli od nas szybsi i sprytniejsi, a całe spotkanie zakończyło się pogromem 65:91.
Punkty dla Polaków: Slaughter 16, Ponitka 6, Waczyński 4, Cel 6, Hrycaniuk 2 oraz Gruszecki 11, Sokołowski 9, Kulig 5, Balcerowski 4, Olejniczak 2, Koszarek 0, Łączyński 0
Nic sie nie stalo. Dla mnie juz swoje zrobili. Miejmy nadzieje ze lekcja z dzis zaprocentuje w przyszlosci.
Lekcja z jutra tym bardziej ;)
Ale tak jak piszesz GQ swoje już zrobili, a nawet trochę więcej. Pokonali wszystkich w swoim zasięgu, pokazując to czego oczekiwaliśmy czyli walkę, poświęcenie i po prostu jaja (mecz z Chinami). Drużyny typu Argentyna czy Hiszpania to zupełnie inny poziom. Chciałbym jednak wierzyć, iż jesteśmy na dobrej drodze i niewątpliwy sukces kadry przełoży się na większe zainteresowanie koszykówką wśród młodych co zaprocentuje w przyszłości.