Kobe i Shaq znowu razem – w książkowym duecie!
Kobe Bryant i Shaquille O’Neal – dwie wybitne jednostki, nietuzinkowe osobowości, legendy koszykówki. Choć nie można powiedzieć, że za sobą przepadali, to wspólną grą w Los Angeles Lakers przyczynili się do wielkich sukcesów klubu z Miasta Aniołów. Teraz znów coś ich połączyło. Dokładnie 16 października do sprzedaży w naszym kraju trafią ich książki: „Kobe Bryant. Mentalność Mamby” i „Shaq bez cenzury”!
Zamów książki „Kobe Bryant. Mentalność Mamby” i „Shaq bez cenzury” w przedsprzedaży na: www.idz.do/enbiej-kobe-shaq
Fragment książki „Kobe Bryant. Mentalność Mamby. Jak zwyciężać”:
Moje treningi były nieomal biblijne
Zacząłem dźwigać ciężary, kiedy miałem 17 lat i trafiłem do NBA. Nie było to nic wymyślnego, po prostu standardowe, sprawdzone podnoszenie ciężarów, koncentrujące się na wzmacnianiu jednej grupy mięśni w danym momencie. W trakcie całej mojej kariery, niezależnie od tego, czy trwał właśnie sezon, czy były wakacje, pracowałem na siłowni przez 90 minut w poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki. Mówiąc, że podnosiłem ciężary, mam na myśli naprawdę ciężką pracę, taką, po której jest się wyczerpanym i nie czuje się rąk. A po takich ćwiczeniach szedłem do hali i ćwiczyłem rzuty.
Być może przez te wszystkie lata moja rutyna trochę się zmieniła, ale filozofia pozostała taka sama. Skoro coś działało w przypadku innych wybitnych koszykarzy przed tobą i działa również w twoim przypadku, po co to zmieniać i ulegać jakimś nowym kaprysom? Trzeba się trzymać tego, co działa, nawet jeśli jest to mało popularne. Treningi były zawsze przemyślane. Stanowiły kombinację obsesji i odpowiedzialności, której wymagało ode mnie życie pozasportowe.
Zawsze wychodziłem z założenia, że jeśli wcześnie rozpocznę dzień, będę mógł każdego dnia trenować więcej. Gdybym zaczynał o jedenastej, mógłbym spędzać kilka godzin w hali, potem przez parę kolejnych odpoczywać, wracać na parkiet około piątej i być tam do siódmej. Ale jeśli zaczynałbym o piątej rano i trenował do siódmej, mógłbym mieć drugi trening od jedenastej do drugiej po południu i potem jeszcze trzeci od szóstej do ósmej. Dzięki temu, że zaczynałem wcześniej, mogłem każdego dnia zafundować sobie dodatkowy trening. Latem oznaczało to kilka dodatkowych godzin spędzanych w hali. Jednocześnie to, że wcześnie zaczynałem, pomagało mi zachować równowagę pomiędzy życiem i koszykówką. Kiedy dzieci budziły się rano, byłem przy nich i nie miały pojęcia, że zdążyłem już wrócić z hali. Wieczorem mogłem kłaść je do łóżek, a potem iść na kolejny trening, nie odbierając im naszego wspólnego czasu.
Nie byłem gotów zrezygnować z koszykówki, ale nie chciałem też rezygnować z czasu spędzanego razem z rodziną. Podjąłem więc decyzję, że poświęcę sen – i tyle.
O książce:
Kiedy grałem w koszykówkę, nie bałem się niczego
Po zakończeniu kariery zawodowego koszykarza Kobe Bryant zdecydował się podzielić z czytelnikami całą swoją wiedzą i rozumieniem gry, aby przedstawić źródła legendarnej „mentalności Mamby”. Przeżyj podróż w głąb jednego z najbardziej bystrych, analitycznych i kreatywnych umysłów świata sportu.
Po raz pierwszy Kobe w najdrobniejszych szczegółach zdradza kulisy swojego treningu, zarówno mentalnego, jak i fizycznego, który nie tylko pozwolił mu odnieść sukces, ale zagwarantował absolutną dominację na parkiecie. Z tej książki dowiesz się, jak Bryant przygotowywał się do spotkań z konkretnym przeciwnikiem, jak rozwijał swoją pasję do koszykówki i jak radził sobie z kontuzjami.
Kiedy dzieci budziły się rano, byłem przy nich i nie miały pojęcia, że zdążyłem już wrócić z hali. Wieczorem mogłem kłaść je do łóżek, a potem iść na kolejny trening, nie odbierając im naszego wspólnego czasu.
Połączenie narracji Bryanta ze zdjęciami Andrew D. Bernsteina sprawia, że Mentalność Mamby to wspaniała, wizualna podróż śladami jednego z najlepszych koszykarzy w historii NBA, ale i jednego z najwybitniejszych sportowców świata.
„Kobe Bryant. Mentalność Mamby. Jak zwyciężać”
Autor: Kobe Bryant
Premiera: 16.10.2019
Cena
okładkowa: 59,99 zł
Liczba
stron: 228
Fragment książki „Shaq bez cenzury”:
Kiedy Kobe robił dziesięć kozłów między nogami, zanim w końcu podał, Del brał czas i krzyczał: „Podawaj tę cholerną piłkę!”, Kobe zaczynał pyskować, a Del sadzał go na ławce. To robiło wrażenie, aż w końcu któryś z kumpli Bussa pojawił się przy ławce w trakcie meczu, klepnął Dela w ramię i kazał mu wpuścić chłopaka z powrotem na boisko. Nie mam pojęcia, kto to był, ale czaił się gdzieś w okolicy naszej ławki i mówił trenerowi, co mamy robić, podczas gdy my próbowaliśmy wygrać z San Antonio.
Kibice skandowali: „Kobe! Kobe!” i Del Harris nie miał wyboru. Musiał wpuścić Kobego z powrotem.
Już wtedy wiedzieliśmy, że Kobe jest kimś wyjątkowym. Od początku było widać, że jest inny niż my wszyscy. Pamiętam pierwszy trening z jego udziałem. Wszedłem i zobaczyłem chudego dzieciaka ćwiczącego sztuczki rodem z And1 i koszykówki ulicznej: kozłowanie między nogami, noszenie piłki, dryblingi i tym podobne gówna. Eddie Jones i Nick Van Exel nabijali się z niego, a on nic sobie z tego nie robił i dalej ćwiczył. Pracował ciężej niż my wszyscy. Wtedy pomyślałem, że będą z niego ludzie.
Był bardzo młody i niedojrzały, ale jedno musicie wiedzieć: już wtedy można było przewidzieć, że będzie umiał robił wszystko, co robi dzisiaj. Siedzieliśmy kiedyś razem w autobusie i powiedział: „Zostanę kiedyś najlepszym strzelcem w Lakers, zdobędę pięć albo sześć tytułów mistrzowskich i będę najlepszym koszykarzem w całej NBA”. „Taa, jasne, na pewno” – odpowiedziałem, a on spojrzał na mnie i oznajmił: „Będę Willem Smithem NBA”.
Może chłopak tylko tak gadał, ale ciągle robił coś, żeby poprawić jakiś element swojej gry w koszykówkę. Niekiedy przychodziłem na trening wcześniej, na przykład o dziewiątej, żeby nad czymś dodatkowo popracować, Kobe już tam był od siódmej rano i trenował rzuty albo ćwiczył ruchy bez piłki. Wchodziłeś na halę i widziałeś, że porusza się tak, jakby dryblował i oddawał rzuty, tyle że wszystko bez piłki. Wtedy wydawało mi się to dziwne, ale dziś jestem pewien, że mu to pomogło.
Z początku dobrze się dogadywaliśmy. Nie spędzaliśmy razem dużo czasu – był cichym chłopakiem, za młodym, żeby chodzić do klubów. Nie znałem go zbyt dobrze, był skryty. Łączyło nas to, że pierwszy rok gry w Lakers był dla nas obu bardzo ciężki.
Nie mieliśmy w drużynie właściwych zawodników. Rozgrywającym był Nick Van Exel, zajęty gwiazdorzeniem. Widać było gołym okiem, że ten cichy koleś, Derek Fisher, prędzej czy później zajmie jego miejsce. Kiedy do tego w końcu doszło, Nickowi przestało zależeć. Eddie Jones, kolejny doświadczony zawodnik, który miał nam pomóc wygrywać, głównie oglądał się na Kobego. Dla wszystkich było jasne, że jego dni w LA dobiegają końca, a Kobe zajmie jego miejsce.
Jeśli słuchało się tego, co mówił Kobe, można było domyślić się, że planuje zostać liderem drużyny. Nie tak szybko, młody człowieku – pomyślałem.
O książce:
Superman. Diesel. The Big Aristotle. Shaq Fu. The Big Daddy. The Big Shaqtus. Wilt Chamberneezy. The Real Deal. The Big Shamrock. Shaq.
216 cm wzrostu, 140 kg wagi, a do tego niesłychana koordynacja, siła, eksplozywność, nieustępliwość i… wesołkowatość. Oto cały Shaquille O’Neal – postać wszechstronna zarówno na boisku, gdy dominował nad przeciwnikami, jak i poza nim, kiedy nagrywał kawałki z topowymi raperami bądź grał główną rolę w filmach o superbohaterach i komediach.
W tej książce Shaq przedstawia najlepszą koszykarską ligę świata od kuchni, dzieląc się własnymi spostrzeżeniami i wyjaśniając kwestię konfliktu z Kobem Bryantem, tłumacząc powody rozstania z Los Angeles Lakers, opowiadając o reżimie treningowym Pata Rileya w Miami Heat i powodach ogromnych problemów z trafianiem wszelkich rzutów spoza „trumny”. Ale nie tylko.
Autobiografia największego dominatora parkietów NBA swoich czasów dostarcza wielu ciekawych, czasem również mocno osobistych, historii z życia „Diesela”. Nie brakuje w niej anegdot o tym, na co wydał pierwszy milion, co skłoniło go do zamontowania akwarium w samochodzie i jak z konta jego firmy „magicznie” zniknęły duże pieniądze.
Oto Shaq, gigant o wielkim sercu i jeszcze większym poczuciu humoru, jak zwykle nieszczędzący szczegółów i bezpośredni w tym, co mówi.
„Shaq bez cenzury”
Autor: Shaquille O’Neal,
Jackie MacMullan
Premiera: 16.10.2019
Cena
okładkowa: 49,99 zł
Liczba
stron: 340
Fajnie gdyby ktoś zrobił z nimi oboma wywiad rzekę i to przelał na książkę. Byłoby ciekawie. Taka konfrontacja „face to face”
jest, admin ocenzurował wrzucony link i koment. wywiad jest przed kolejną kłótnią tego lata. takie 40 minutowe pogodzenie i wspominki.
na yt np. pt. [FULL] Kobe – Shaq 1-on-1 Interview
Tylko dodajcie że Shaq to drugie wydanie (pierwsze z inną okładką było jakieś 6-7 lat temu) https://www.wsqn.pl/ksiazki/shaq-bez-cenzury/
Dzięki. Bo już chciałem kupić…
Książka o Shaq’u ma więcej stron i jest tańsza, znaczy że Shaq jest gorszy?
Jerry West nie miał dedykowanych butów a Bill Russell nie miał sponsorów – czy są gorsi?
raczej źle postawione pytanie. ps. cieszyłbym się, jeśli chcę coś kupić i dostaję więcej za mniej..
Może kwestia praw autorskich, wydawnictwa, popularności, może się nie sprzedaje, Shaq dla najmłodszego ppokolenia to raczej prezenter tv, słabszy autor itd
macie u góry odpowiedź od XXX. Ponowne wydanie, stąd niższa cena