Mam ten zaszczyt, że mogę powitać Was po wakacjach w pierwszym telegramie nowego sezonu. Mam nadzieję, że nadal będziecie śledzić nasze codzienne relacje tak samo sumiennie jak w ostatnich latach. 74 sezon ruszył, więc i my ruszajmy!
New Orleans Pelicans (0-1) – Toronto Raptors (1-0) 122:130 (po dogrywce)
Mecz otwarcia to starcie odmienionych mistrzów NBA z nowym trzonem drużyny Pelicans. Spotkanie z początku mogłoby się wydawać niezbyt ekscytujące jak na opening day ale Zion leczy kontuzje a Kawhi jest już w LA. Pod samym względem sportowym emocji jednak nie zabrakło. Sporo zwrotów akcji, walka do samego końca i w ostatecznym rozrachunku dogrywka. Wydawało się, że gdy najlepszy zawodnik na parkiecie – Pascal Siakam (34pts, 18reb, 5ast) zapisał na swoje konto 6 faul i opuścił na dobre boisko to Pelicans wyrwą to zwycięstwo w końcówce lub dogrywce. Tak się jednak nie stało a to głównie za sprawą fenomenalnego dzisiaj Freda VanVleeta (34pts, 12-18fg, 5-7fg3). Obrońca Raptors był świetnie dysponowany, raz po raz radził sobie z defensywą rywali z łatwością przedostając się pod kosz. Dużo widział oraz bardzo dobrze radził sobie w kontrach, akcje kończone pod obręczą na kontakcie – majstersztyk. Początkowo gra gospodarzy nie mogła się podobać, kibice z pewnością byli zawiedzeni widząc liczbę asyst swojej drużyny, które można było policzyć na palcach jednej ręki. Zły pierwszy krok w nowym sezonie postawił mistrz świata Marc Gasol (6pts, 2-9fg, 4reb). Kyle Lowry (22pts, 4-15fg, 3-11fg3, 11-13ft) również nie imponował skutecznością a ratowały go głównie rzuty wolne. Co do Pelicans to momentami fajnie się to oglądało. Taka dosyć wesoła koszykówka, trochę chaosu ale bardzo skuteczna. Moim zdaniem tutaj brakuje jeszcze zgrania, ewidentnie. Ale to nowa ekipa, która potrzebuje czasu, dziś pokazali charakter i plus za to. Najlepszym punktującym gości był Brandon Ingram (22pts, 5reb, 5ast).
Los Angeles Lakers (0-1) – Los Angeles Clippers (1-0) 102:112
Kawhi Leonard (30pts, 10-19fg, 9-10ft) nie potrzebuje Paula George’a by w dzień otwarcia poprowadzić drużynę do wygranej nad bezpośrednim konkurentem do mistrzostwa. Gdy obserwuje się jego grę a w szczególności te rzuty z półdystansu po koźle to wygląda to momentami jakby patrzyło się na jakiegoś robota a nie człowieka, maszyna. Warto jednak zaznaczyć, że mimo wszystko wsparcie kolegów z drużyny było. Standardowo już Lou Williams (21pts, 5reb, 7ast) i Montrezl Harrell (17pts, 7-11fg, 7reb) siali spustoszenie w obozie rywali a dziś jeszcze JaMychal Green (12pts, 6re, 4-7fg3) dorzucił od siebie cztery trafienia zza łuku. Ciekawy jestem czy w Lakers to wszystko się zazębi. Póki co kilka niezłych momentów ale bardziej indywidualnych niż drużynowych (parę ciekawych pojedynków LeBrona z Kawhi’em), wspólnych akcji LeBrona Jamesa (18pts, 9reb, 8ast) i Anthony’ego Davisa (25pts, 10reb, 5ast) jak na lekarstwo, generalnie jak dla mnie lekki zawód ale w kontekście tylko tego meczu, taką bardziej ogólną ocenę będzie można wystawić dopiero za jakiś czas. Jeżeli chcesz pokazać rywalom, że walczysz o najwyższe cele i mają się czego obawiać to nie ma chyba lepszego momentu na to niż pierwszy mecz sezonu. Jak dla mnie Lakers powinni ograć Clippers bez Paula George’a, tyle. Aha, na uznanie zasługuje Danny Green (28pts, 7reb, 7-9fg3), który gdyby się nie odpalił w trzeciej kwarcie i nie władował kilku trójek rywalom z rzędu to mecz zakończyłby się o wiele wcześniej. 8 milionów za ten sezon zgarnie Kentavious Caldwell-Pope (0pts, 3reb, 3ast, 27min), który dziś w niemal pół godziny gry zanotował okrągłe zero „oczek”. Za dobrze to nie wygląda.
jako że zarwałem noc na obydwa spotkania przyznaję: Raps-Pels świetny mecz obu drużyn, VanVleet wyglądał jak jakiś grajek z NBA2k, Siakam bardzo energetycznie i walecznie, ci dwaj wyciągnęli ceglącego grubaska Lowrego i resztę ekipy ku zwycięstwu, Pels bardzo dobra grali ale w końcówce zabrakło Ingrama który fest przygasł, oczywiście sporo osobistych dla gospodarzy, ale mecz był intensywny, w dogrywce Raps lepsi
LAL-LAC – choćbym nie chciał to muszę napisać James pogrążył Lakers, strasznie sztywno, sporo niecelnych pod koszem, sędziowie wyraźnie zawzięci na Howarda, że niby tak fauluje (a jego już nie) przypadkowe zwycięstwo Clippers bardziej z powodu niedyspozycji Jamesa i trochę Davisa niż z powodu różnicy klas, najlepszy na boisku rewelacyjny Danny Green, świeży odmieniony, już na innym etapie kariery, pełen luz i profesjonalizm jednocześnie
w przerwach reklamowych mnóstwo skromnisia Leonarda, w różnych odsłonach, cichy koleś z przedmieść w nowych butach, koleś terminator itd.
spoko otwarcie sezonu
dla mnie Lakers grali za wolno i zabrakło Rondo. Zbyt wiele izolacji i tzw. czytelnej gry. Potrzeba więcej ruchu piłką i skuteczności z ławki.
Trzymanie w tej drużynie KCP to tylko kolesiostwo Richa Paula i LeBrona Jamesa.
Przypomnę, że obie ekipy nie grały jeszcze w pełnych składach i zobaczymy na ile ich stać przy obecności Kuzmy i George’a.
KCP okropny, w preseason też nie lepszy, nie rozumiem za co mu płacą
Tak mi się przypomniało a propos „przypadkowego” zwycięstwa Clippers.
Na obronę kcp. Cały czas biegał za Leonardem i luo. Ale tak naprawdę z przebiegu gry ich najlepszym obrońca na kawhi jest d. Green.
Szkoda, że nie będzie zapowiedzi dnia…
Pięknie Kawhi otworzył sezon. Życzę mu ponownie miśka.
Z tej relacji nie widać nic o początku Lakers. Mogło się wydawać,że LA należy do Lakers. Rivers pracował zmianami na tą wygrana, a zespół na chemię. Było dużo obrony i walki. To nic nie znaczy wobec sezonu, ale tożsamości Cippers na pewno dużo.
To nie relacja. To skrót, flesz. Wybacz ale początek Lakers był taki, że przez półtora kwarty nieznacznie prowadzili. Im dalej w mecz tym widać było brak większego większego pomysłu na bardzo prosty atak. Stanie 5-0 i szukanie izolacji *serio to ma być przepis na finał? Clippers zagrali po prostu solidnie i lepiej w obronie.