Pewnie większość z Nas – fanów NBA, przed rozpoczęciem sezonu regularnego, a w trakcie przedsezonowych popisów Ziona Williamsona obstawiała, że to on będzie najlepszym debiutantem sezonu 2019/2020. Kontuzja kolana tegorocznej jedynki draftu sprawiła jednak, że walka o ten tytuł może się mocno wydłużyć! W dzisiejszym zestawieniu postaram się wyjaśnić dlaczego tak uważam.
Zapraszam na kolejny ranking pierwszoroczniaków, który dla Was poprowadzę.
10. Cameron Johnson
Statystyki: 6.9 PPG, 2.6 RPG, 48.6 FG%, 40.9 3P%
Na początek malutkie wyróżnienie, na które zasługuje skrzydłowy Phoenix Suns. Może jego średnie nie wyglądają imponująco, jednakże z mojej dziesiątki – to on ma najmniejszą średnią rozegranych minut, bo zaledwie 14,5. Wychowanek North Caroliny, w której spędził aż 4 lata, co jest niezwykłą rzadkością w dzisiejszych czasach, od początku sezonu pokazuje, że jest gotowy do gry na najwyższym poziomie. Świetne minuty dla Słońc, które zaskoczyły niejednego hejtera.
9. Coby White
Statystyki: 11.1 PPG, 3.3 RPG, 2.4 APG
Kolejny wychowanek Północnej Karoliny w dzisiejszym zestawieniu. Dla fanów zespołu z Wietrznego Miasta jest wielką nadzieją, nie tylko dlatego, że Michael Jordan też grał dla Tar Heels. Wybrany z siódmym numerem w tegorocznym drafcie, bez dwóch zdań powinien znajdować się w każdym z tych rankingów, jednak szczerze przyznam, że dzisiaj umieszczam go głównie z sympatii. Uważam, że pomimo słabej skuteczności – jest w stanie poprawić ją na przestrzeni całego sezonu. Przypomnijmy sobie start Trae’a Young’a z ubiegłego roku. Nie da się go po prostu nie lubić, w wywiadach widać, że jest przesympatycznym gościem, a jego „Wow bro” z nocy draftu stało się już memem.
8. Tyler Herro
Statystyki: 13.1 PPG, 4.8 RPG, 2.2 APG, 37.2 3P%
Pierwszy z dwóch reprezentantów Miami Heat w dzisiejszym rankingu. W sezon wszedł znakomicie, najpierw 14 punktów w debiucie, a już kilka dni później zanotował najwyższe w karierze 29 punktów przeciwko Hawks. Fani Żarów mają się z czego cieszyć, gdyż Tyler jest bez dwóch zdań jednym ze „stealów” tegorocznego draftu. Jego głównym atutem jest oczywiście rzut za trzy punkty, jednak potrafi on również dobrze wchodzić w pomalowany obszar.
7. Rui Hachimura
Statystyki: 13.6 PPG, 6.1 RPG
21-letni wychowanek Gonzagi jest jednym z najjaśniejszym punktów w rotacji Washington Wizards. Pierwszy tydzień był dla niego znakomity – miał w nim średnią 18 punktów, oraz 7 zbiórek. W spotkaniu przeciwko Houston Rockets, w którym padł wynik 159-158, rzucił Rakietom najlepsze w karierze 23 punkty, w tym trafił aż 3 razy zza łuku. Jak na silnego skrzydłowego, po boisku porusza się bardzo zwinnie, solidnie pracuje na deskach, jednakże do swojego arsenału musi dodać jeszcze blokowanie rzutów spod kosza.
6. Eric Paschall
Statystyki: 15.6 PPG, 4.4 RPG, 52 FG%, 90 FT%
Nikogo zapewne nie zaskoczę stwierdzeniem, że dotychczas, to właśnie skrzydłowy Wojowników jest największym „stealem” tegorocznego draftu. Runda 2, wybór numer 41 mówią same za siebie. Paschall spędza na parkiecie 30,4 minuty czyli jak na debiutanta bardzo dużo, jednak spełnia swoje zadania, a Steve Kerr ma się z czego cieszyć. Oczywiście wyniki Warriors są, jakie są, ale takie np. 34 punkty oraz 13 zbiórek w wygranym meczu przeciwko Portland Trail Blazers mogą napawać optymizmem.
5. Brandon Clarke
Statystyki: 11.8 PPG, 6.6 RPG, 1.4 BPG, 60 FG%, 41.7 3P%
Chyba najbardziej niedoceniany gracz w dzisiejszym zestawieniu. Dla przypomnienia, został on wybrany MVP Ligi Letniej, a teraz u boku Ja Moranta rozgrywa fantastyczny początek sezonu. Tak jak Paschall, czy Johnson nie należy do najmłodszych zawodników, co nie zmienia faktu, że widać w jego grze powiew świeżości. Został wybrany z 21-numerem w drafcie, co również może zaskakiwać. Na parkiecie spędza średnio 22 minuty, i w ciągu tego czasu daje z siebie wszystko. Jego perfekcyjny mecz, w którym rzucił 18 punktów (7/7 FG, 4/4 FT) i zdobył 8 zbiórek znacząco pomógł Miśkom w zwycięstwie przeciwko Timberwolves. Warto również dodać, że kiedy trzeba jest człowiekiem od brudnej roboty – wysoko skacze do zbiórek, walczy o każdą piłkę, a także całkiem nieźle blokuje.
4. RJ Barrett
Statystyki: 15.5 PPG, 5.8 RPG, 3.6 APG, 1.6 SPG
Jeden z czołowych prospektów tegorocznego draftu. Młody Kanadyjczyk spędza na parkiecie nieco ponad 35 minut, co jest najwyższym wynikiem wśród debiutantów. W pierwszych spotkaniach wyróżnia się z pewnością ogromną pewnością siebie – niekiedy potrafi atakować pomalowany w momentach, w których niejeden debiutant wolałby próbować z dystansu lub salwować się podaniem. W debiucie rzucił 21 punktów (9/13 FG) przeciwko Spurs, jednak niekiedy brakuje mu skuteczności, jak chociażby w meczu na Dallas Mavericks, w którym był tylko 1/9 z gry. By znaleźć się wyżej w notowaniach pierwszoroczniaków musi poprawić przede wszystkim rzuty osobiste – zaledwie 44% skuteczności w tym aspekcie gry. Powinien również częściej dzielić się piłką z kolegami z zespołu.
3. PJ Washington
Statystyki: 13.5 PPG, 6.2 RPG, 1.4 APG, 51 FG%, 48.6 3P%
Fani Hornets z pewnością ubolewali nad stratą Kemby Walkera, ale sposób w jaki w sezon wszedł PJ Washington rekompensuje im stratę swojego wieloletniego lidera. Debiut wychowanka Kentucky był wręcz niesamowity – 29 punktów, w tym aż 7 celnych rzutów za trzy punkty – co jest absolutnym rekordem w pierwszym meczu NBA w całej historii ligi. Jego jedynym problemem, jest to, że świetne spotkania przeplata nieco słabszymi, jak ten przeciwko Celtics, w którym trafił 1 rzut na 8 prób. Ale nawet pomimo tego, jego impakt na grę Charlotte jest ogromny, a 10 rozegranych dotychczas spotkań jest już miarodajnym wynikiem by sądzić, że w przyszłości może okazać stać się gwiazdą ligi.
2. Kendrick Nunn
Statystyki: 16.6 PPG, 2.6 APG, 1.6 SPG, 45.7 FG%
Historia jak z dobrego filmu. Zawodnik, który spędził aż 4 lata na studiach, by nie zostać wybrany w drafcie w 2018 roku. W tymże też roku podpisał kontrakt z Golden State Warriors, jednak w sezonie 2018/2019 nie wystąpił na parkietach NBA. Po 3 miesiącach został zwolniony, a teraz to Miami Heat postanowiło dać mu szansę. I odpłacił się im z dużą nawiązką. W pierwszych 5-ciu meczach dla Heat zdobył aż 112 punktów, czego nie dokonał nawet LeBron James (102). Co więcej, przez 25 lat tylko dwóm debiutantom udało się rzucić więcej punktów podczas pierwszych pięciu spotkań (Kevin Durant – 113, Jerry Stackhouse – 124). Po powrocie Jimmiego Butlera jego statystyki jak i minuty rzecz jasna poszły w dół, ale jego wejście do ligi na pewno zostanie zapamiętane. Piękna historia, która pokazuje, że jeśli czegoś bardzo chcesz, to z dużym wkładem pracy i odrobiną szczęścia, jesteś w stanie dokonać niemożliwego.
1. Ja Morant
Statystyki: 17.8 PPG, 5.2 APG, 3.6 RPG, 1 SPG, 46,2 FG%
Pod nieobecność Ziona, jest według mnie głównym kandydatem do tytułu najlepszego debiutanta. Co oczywiście nie zmienia faktu, że w tym sezonie mamy bardzo dużo pierwszoroczniaków, którzy powalczą z Morantem o to wyróżnienie. Wychowanek Murray State, i dwójka tegorocznego draftu ma świetny przegląd pola, potrafi grać w dzisiejszych czasach NBA, w których akcje rozgrywane są na bardzo wysokim tempie, ale przy tym nie jest luką w defensywie. Przekonał nas o tym przede wszystkim w meczu przeciwko Brooklyn Nets, w którym zablokował samego Kyrie’ego Irvinga, gdy ten próbował rozstrzygnąć losu meczu, Warto dodać, że akcję wcześniej wyrównał stan gry świetnym wejściem na kosz. W dogrywce to on asystował Jae Crowderowi, ktory trafił za trzy równo z syreną. W tamtym spotkaniu Morant zdobył aż 30 punktów i 9 asyst, jednak ostatnie dwa spotkania w jego wykonaniu są z pewnością do zapomnienia. Jedno jest pewne, przed Memphis Grizzlies stoi świetlana przyszłość.
A jak Wam podobają się dotychczasowe występy tegorocznych debiutantów? Może uważacie, że ktoś został pominięty? Jeśli tak, dajcie znać w komentarzach.
Wielu debiutantów błyszczy już od początku sezonu – dla mnie to spore zaskoczenie, bo jakoś przed rokiem nie pamiętam, aby aż tyle wyczynów pierwszoroczniaków przebijało się do „czołówek” artykułów. A przecież Zion jeszcze nie wystartował. ;)
Zgodzę się z Tobą, że wynik wyścigu o ROY na pewno potrwa długo – może nawet rozstrzygnie się w ostatnim miesiącu sezonu, kto wie? Będzie ciekawie, to na pewno.
Wyścig po ROTY zapowiada się o wiele ciekawiej niż w ostatnich 3 sezonach. Wcale nie gorszy wyścig niż po MVP
W tym roku bardziej wyrownanie jest, bedzie ciekawie. Im wiecej zainteresowanych tym wieksza rywalizacja.
A’propos, co slychac u Ziona, cos ktos?