Nets (4-7) @ NUGGETS (8-3) 93-101
- Nets wygrali tylko jeden z wcześniejszych pięciu meczów na wyjeździe i również w Pepsi Center nie znaleźli sposobu na wyżej notowanych rywali
- Nuggets zagrali fantastyczną drugą połowę, w żadnej z dwóch ostatnich kwart nie pozwolili rywalom rzucić więcej niż 18 pkt, wygrywając łącznie 52-32
- Nikola Jokić (18 pkt i 10 zb) z Paulem Millsapem (18 pkt i 9 zb) robili największą różnicę w meczu. Z dobrej strony przeciwko ex kolegom i w drugiej połowie zaprezentował się cichy bohater mecz, Mason Plumlee (10 pkt i 7 zb)
- Samorodki wygrały zbiórkę 62-44 i ograniczyły ofensywne zapędy rywali do skuteczności na poziomie 38% z gry
- 17 pkt i 10 zb to najlepsze zdobycze Nets od strony Jaretta Allena
Hawks (4-7) @ SUNS (7-4) 112-128
- Słońca rosną w siłę i w kolejnym meczu udało im się ograć bardzo ofensywnie i niewygodnie grającą Atlantę
- 21 pkt i 13 as zanotował Trae Young, ale trafił tylko 1 z 6 rzutów z dystansu
- izolacje Jabariego Parkera przyniosły 24 pkt ze strony skrzydłowego gości
- Suns prezentowali nam znów zbalansowany atak – oparty od Kelly’ego Oubre (30 pkt, rekord sezonu), Devina Bookera (27 pkt) i Dario Sarića (23 pkt). 19 oczek po wejściu z ławki dodał Frank Kaminsky
- w każdej z pierwszych trzech kwart Suns przekroczyli 30 pkt
- przypomnijmy, że w obu drużynach nie zagrali zawieszeni – John Collins i DeAndre Ayton
Clippers (7-5) @ PELICANS (3-8) 127-132
- w meczu bez obrony i bez pauzujących Kawhia Leonarda i Pata Beverley’a górą gospodarze
- ekipa Alvina Gentry nie mogła natomiast liczyć na kwartet : Williamson – Okafor – Ingram – Hart
- gościom nie pomógł solidny występ debiutującego Paula George’a. PG zanotował 33 pkt i 9 zb, trafiając 10 z 17 rzutów z gry
- Pels byli zabójczo skuteczni na dystansie, trafijąc 18 z 34 rzutów za trzy (53%)
- 5 z 6 trójek trafił niezawodny Jrue Holiday, notując 36 pkt. Holiday trzykrotnie zabrał piłkę George’owi w finałowych minutach 4. kwarty
- bardzo dobry występ zanotował z 20 pkt i 20 zb Derrick Favors
- ogromnym wsparciem dla ataku Pels okazał się wchodzący z ławki Frank Jackson (23 pkt)
- Clippers przegrali już po raz 5. ale w następnym meczu powinniśmy już zobaczyć wspólny występ duetu Leonard-George
Bulls (4-8) – BUCKS (8-3) 115-124
- kontuzja Khrisa Middletona jak na razie nie wpłynęła negatywnie na atak Bucks
- od trzeciej odsłony, wygranej przez gospodarzy 32-20 mknęli oni w kierunku 8. wygranej w sezonie
- prowadził ich niezawodny Giannis Antetokuonmpo , autor 38 pkt i 16 zb
- 31 pkt przy znakomitej skuteczności (12/14) z gry zaliczył Eric Bledsoe
- Bulls znów mieli najlepszego strzelca w osobie debiutanta – Coby’ego White’a, autora 26 pkt. Niewiele mniej , bo 25 , wrzucił rywalom Zach LaVine
Mavs (6-5) @ KNICKS (3-9) 103-106
- drugie spotkanie tych drużyn w przeciągu kilku ostatnich dni i niespodziewana, znów druga wygrana niżej notowanych Knicks
- Kristaps Porzingis został bardzo chłodno przywitany i przy 20 pkt i 11 zb usłyszał od niedawnych fanów słowo : ashole
- gościom nie pomógł fenomenalny Mr. Triple-Double – Luka Doncić (33 pkt – 11 as – 10 zb)
- Mavs trafili tylko 8 trójek przy 13. Knicks
- bohaterem meczu został znów Marcus Morris, autor decydującego trafienia i zdobywca 20 pkt. Morris celną trójką załatwił Knicks trzecią wygraną w sezonie
- 16 pkt i 8 zb po wejściu z ławki i po wstrząśnieniu mózgu (z poprzedniego swojego meczu) dołożył Mitchell Robinson
HEAT (8-3) @ Cavs (4-7) 108-97
- wynik nie oddaje różnicy klas obu zespołów. Zdecydowałem się na oglądanie pierwszych trzech kwart tego meczu i muszę powiedzieć, że obie ekipy dzieli wielka przestrzeń jakościowa
- Heat otworzyli mecz trzema celnymi trójkami i nie oddali prowadzenia nawet na sekundę
- jestem pod wrażeniem dojrzałości młodych i mało doświadczonych graczy jak Kendricka Nunna (23 pkt i 8 as) oraz Tylera Herro (16 pkt); swodoby z jaką zdobywają punkty i napędzają kolejne ataki swojej drużyny. Właściwie to oni , a nie weterani (Butler czy Dragić) napędzają atak Żaru
- coraz mocniejszy wydaje się Bam Adebayo, który przejmuje rolę po Hassanie Whitesidzie (16 pkt , 15 zb i 5 as)
- z drugiej strony; mocno zagubiony i chaotycznie grający duet Garland – Sexton. Odnoszę wrażenie, że nie powinni grać ze sobą w piątce i Cavs zdecydowanie potrzebują kogoś bardziej doświadczonego by prowadził ich ataki
- najgorszą stroną obwodu Cavs jest słaba selekcja rzutowa; większość rzutów jest z nieprzygotowanych lub z wymuszonych pozycji (ale to po części też efekt mocnej defensywy Heat)
- 42 % we własnej hali i słabutka obrona pozwalająca na 68 pkt gości już przed przerwą (na 54%). Praktycznie po 24 minutach i przy wyniku 68-44 dla gości można było już wyłączać mecz…
- duży szacunek dla Erika Spoelstry za sposób w jaki wprowadza młodych graczy oraz swobodę jaką im daje w podejmowaniu ataku. Po młodych graczach nie widać ani presji ani jakiegoś obciążenia
Muszę się pochwalić, bo już w pierwszym sezonie w Wizards uważałem, że Oubre zostanie niezłym grajkiem. Miał w sobie taką sportową bezczelność i brak kompleksów.
Jeżeli chodzi o Pels, to tak sobie pomyślałem po tych kilku meczach, że tam brakuje takiego lidera mentalnego. Po odejściu Davisa, myślałem, że takim naturalnym zostanie J. Holiday. Jak grał z Davisem, to dość często takim był. Teraz tego nie widzę, ale może sie mylę.
co do Oubre pamiętam podobne zdanie miał chyba Lordam