Atlanta Hawks (4-11) – Detroit Pistons (5-10) 103:128
Pewne zwycięstwo Pistons nad Hawks w Detroit. „Tłoki” były lepsze od swoich rywali w każdej kwarcie. Blake Griffin (24pts, 9-16fg) oraz Andre Drummond (23pts, 15reb) dali sporą próbkę swoich umiejętności. Trae Young (9pts, 3-12fg, 1-7fg3) natomiast tym razem słabiej. Nieskuteczny i o wiele mniej kreatywny w ofensywie. Liderem gości był Deandre’ Bembry (22pts, 9-13fg, 4-5fg3).
Charlotte Hornets (6-10) – Washington Wizards (5-8) 118:125
30 punktów oraz 12 asyst Bradley’a Beala okazały się wystarczające na pokonanie Hornets. Również double-double w obozie Wizards zanotował Thomas Bryant (21pts, 11reb, 9-12fg). Mecz był wyrównany, obie ekipy zanotowały dokładnie taką samą liczbę trafionych i oddanych rzutów zza łuku (14-34fg3, 41%). Najlepszym punktującym „Szerszeni” był Miles Bridges (31pts, 12-21fg, 8reb).
Sacramento Kings (6-8) – Brooklyn Nets (7-8) 97:116
Nets bez większych problemów poradzili sobie z Kings. Wciąż poza grą jest Kyrie Irving oraz oczywiście Kevin Durant. 23 punkty oraz 7 asyst na swoje konto zapisał Spencer Dinwiddie. Joe Harris (22pts, 8-11fg, 5-7fg3) oraz Garrett Temple (18pts, 6-13fg, 4-9fg3) byli dobrze dysponowani w rzutach z dystansu, pierwszy trafił 5 trójek, drugi cztery. Cała drużyna Kings trafiła zaledwie 4 próby zza łuku i to z pewnością ma też duże odzwierciedlenie w wyniku.
Miami Heat (11-3) – Chicago Bulls (5-11) 116:108
5 wygrana z rzędu Heat. Łącznie 11 zwycięstw w 14 meczach, no trzeba przyznać, że początek drużyna z Miami ma mocny. Chyba mało kto się spodziewał, że aż tak dobrze rozpoczną sezon. Do przerwy goście prowadzili 24 punktami i mecz był bardziej jednostronny niż to co pokazuje wynik końcowy. 27 punktów zdobył Jimmy Butler a dzielnie wspierał go Kendrick Nunn (21pts, 8-14fg). Dla Bulls jedyny, który zdobył minimum 15 punktów to Zach LaVine (15pts, 6-14fg, 0-4fg3).
Los Angeles Lakers (13-2) – Oklahoma City Thunder (5-10) 130:127
Thunder walczą dzielnie w każdym pojedynczym spotkaniu tego sezonu i ja osobiście myślałem, że będą się spisywali znacznie słabiej w tych rozgrywkach. Dziś postawili spory opór Lakers i zmusili by Anthony Davis (33pts, 11reb, 7ast) oraz LeBron James (23pts, 6reb, 14ast) nieco bardziej się wysilili niż dotychczas. Najlepszym strzelcem Thunder niemal standardowo młody Shai Gilgeous-Alexander (24pts, 10-18fg, 2-2fg3).
San Antonio Spurs (5-11) – Philadelphia 76ers (10-5) 104:115
Wciąż niepokonani we własnej hali pozostają zawodnicy 76ers. Chociaż minionej nocy Spurs mieli szansę wygrać ten mecz. To wciąż z pewnością nie jest jeszcze wymarzona forma „Szóstek”. 26 „oczek” zdobył Tobias Harris. Ben Simmons ukończył rywalizację z triple-double (10pts, 10reb, 13ast). Spurs to w sumie już w ogóle o formie nawet dobrej to chyba mogą pomarzyć na ten moment. 8 porażka z rzędu stała się faktem. Najlepsze w meczu 29 punktów DeMara DeRozana (12-23fg, 0-0fg3, 5-5ft) nie miały znaczenia.
Cleveland Cavaliers (4-11) – Dallas Mavericks (10-5) 101:143
Pierwszy zawodnik od czasów Dirka 9 lat temu, który w każdym z trzech meczów z rzędu zdobyły minimum 30 punktów – Luka Doncic (30pts, 7reb, 14ast). Najważniejsze, że Mavericks znowu miażdżą rywali i ciekaw jestem teraz pojedynku Mavs z Doncicem w takiej formie z jakąś topową drużyną ligi typu Bucks czy Lakers.
Golden State Warriors (3-14) – Utah Jazz (10-5) 109:113
Mecz bez historii chociaż mogłoby się wydawać, że Jazz będą mieli nieco prostszą przeprawę. Szacunek dla Warriors za walkę ale to jest kolejny przegrany mecz. 8 zdrowych zawodników, brak motywacji, zero radości z gry, całkowite przeciwieństwo drużyny, która była kilkanaście miesięcy temu. Jak to wszystko szybko się zmienia w tej lidze. Duet obwodowych Jazz zdominował to spotkanie. Mike Conley zdobył 27 punktów a Donovan Mitchell najlepsze w meczu 30 „oczek”.
Boston Celtics (11-4) – Denver Nuggets (11-3) 92:96
W jednym z najciekawszych spotkań tej nocy Nuggets okazali się lepsi we własnej hali od Celtics. Spotkanie nieco straciło na zainteresowaniu gdy Kemba Walker (0pts, 0-3fg, 3ast, 12min) opuścił plac gry z powodu kontuzji szyi i obie ekipy nie były tym samym w pełnych siłach. Zawodnikiem meczu został Nikola Jokic (18pts, 16reb, 10ast), którego wszechstronna gra z pewnością była kluczowa dla tego zwycięstwa.
Houston Rockets (11-5) – Los Angeles Clippers (11-5) 119:122
W kolejnym hicie ponownie zwycięzcy wyszli gospodarze. Clippers okazali się minimalnie lepsi od Rockets. James Harden (37pts, 8reb, 12ast) robił niezłą robotę w pojedynczym show mierząc się z dwiema gwiazdami ligi. Słabiej rzucał Paul George (19pts, 4-15fg, 3-10fg3), Kawhi Leonard (24pts, 6reb, 3stl) nie błyszczał tak jak zazwyczaj ale za to wprowadzany z ławki Lou Williams (26pts, 4-6fg3, 8ast) tym razem okazał się asem w rękawie Doca Riversa.