10 spotkań, z czego 6 między rywalami z tej samej konferencji. Dzisiaj może bez bardzo zaciętych spotkań – ale i tak było ciekawie. Zapraszam na Telegram.
Golden State Warriors(4-19) @ Charlotte Hornets(9-14) 91-106- pierwszy mecz i od razu wydarzenie warte odnotowanie: Devonte Graham trafił 10 trójek (na 16 prób), czym wyrównał rekord Hornets; w sumie spotkanie skończył z 33 punktami
- dzielnie pomagał mu Rozier, autor 25 oczek
- dla pokonanych Wojowników liderem był Russell (miał jednak tylko 18 pkt)
- Szerszenie dużo częściej rzucały za 3 – i robiły to z dobrą skutecznością; do tego gospodarze lepiej zbierali, dzielili się piłką, blokowali oraz przechwytywali
- 13 z rzędu wygrana Kozłów; oczywiście to najdłuższa obecnie seria zwycięstw w NBA i najdłuższa (jak na razie) w tym sezonie
- liderem był, jakże by inaczej, Giannis; tym razem „na spokojnie”, jedynie 35 pkt, bez triple-double ani double-double (ale, co warte odnotowania: 4/8 za 3!)
- po drugiej stronie najlepszy był Drummond, autor 23 pkt i 14 zb; 20 oczek z ławki dodał Galloway
- Bucks lepiej rzucali za 2, lepiej za 3, dużo lepiej za 1, wygrali też zbiórkę – chyba widać, dlaczego wygrali tak znacznie to spotkanie
- starcie dwóch ekip aspirujących do Playoffs w swoich konferencjach
- do zwycięstwa ekipę z Florydy poprowadził Gordon: 32 pkt przy 13/15 z gry i 5/5 za 3 robi wrażenie; 22 i 21 punktów dołożyli odpowiednio Ross i Fournier
- liderem Suns był, niespodzianka, Frank The Tank – Kaminsky zdobył 23 pkt na bardzo dobrej skuteczności (10/12 z gry, 3/4 za 3)
- Magic byli tego dnia rewelacyjnie dysponowani zza łuku: 56%, w sumie z gry mieli 57.6% – nawet dobra skuteczność Słońc (45.5% za 3) nie pomogła; w drugiej połowie było nawet +23 dla ekipy z Florydy – przyjezdni zniwelowali nieco straty w Q4, ale nie dali rady dogonić rozpędzonych gospodarzy
- mecz dwóch ekip z czołówki Wschodu: wygrana w tym meczu dawała drugie miejsce w Konferencji (za Bucks)
- świetnie zagrali Brown i Walker: Jaylen miał 31 oczek, zaś Kemba tylko o 3 mniej
- gości ciągnął na swoich plecach Butler, który punktów zdobył aż 37 – nie miał jednak wystarczającej pomocy
- żadna z ekip nie była specjalnie dobrze dysponowana, o czym świadczy niski wynik (93 pkt Heat pokazują ich niemoc w ataku); gospodarze lepiej wykorzystywali swoje okazje oraz częściej stawali na linii rzutów wolnych – za 1 Celtics zdobyli o 15 punktów więcej od Heat; dodajmy do tego znacznie mniej strat oraz lepszą skuteczność zza łuku i mamy powód tak znacznej wygranej gospodarzy
- Celtowie dalej są niepokonani w domu
- Trae Young dwoił się i troił, ale nie potrafił dać swojej drużyny wygranej; skończył mecz z 39 punktami; 25 dorzucił Reddish, a 20 Jones
- atak Nets był bardziej zbalansowany: 4 graczy zdobyło co najmniej 20 punktów; Temple 27, Dinwiddie 24, Prince 23, Allen 20 (oraz 13 zbiórek)
- goście lepiej rzucali z gry i za 3, do tego wygrali zbiórkę, co dało im 10 oddanych rzutów więcej; lepiej też wykonywali wolne – i powód ich wygranej
- skuteczność Nets z gry to idealne 50% przy stu próbach (50/100); fani okrągłych liczb mogą być szczęśliwi
- co do Jastrzębi: Young i Reddish mieli skuteczność za 3 9/16, zaś reszta zespołu 0/10 – ciężko wygrać spotkanie w takiej sytuacji
- kolejna tego dnia wygrana gości
- nadal bez Oladipo, nadal zachwycają – tym razem liderem Pacers był Warren (24 pkt)
- dla OKC najlepszym graczem był Steven Adams: 20 pkt, 8/8 z gry, 4/4 z wolnych (tylko te 9 zbiórek nie pasuje: przy 10 linijka wyglądałaby ładniej)
- gości byli lepsi bardzo nieznacznie (o czym świadczy mała różnica w punktach) – nieco lepiej rzucali z gry, nieco więcej punktów zdobyli z wolnych, nieco mniej strat popełnili i nieco lepiej zbierali; w sumie przełożyło się to na zwycięstwo – a czy 20, czy 7, to tak czy siak WIN
- gospodarze walczyli do końca o zwycięstwo – prowadzili 1 oczkiem na 2:44 do końca; Indiana odskoczyła, ale na niecałą minutę przed końcem było tylko +3 dla nich – Brodgon nie trafił, a OKC miało piłkę na 33.4 sekundy do końca; trójka Fergusona nie wpadła, Warren trafił wolne, a potem Holiday przechwycił piłkę i zadunkował: było po meczu
- LaVine był tego wieczoru liderem w Chicago: 25 pkt nie powala, ale dzięki wsparciu kolegów Byki odniosły kolejne zwycięstwo
- u przyjezdnych szalał Valanciunas (32 pkt, 13 zb, 3 przechwyty), ale on z kolei miał zbyt małe wsparcie, przez co Miśki zanotowały kolejną porażkę
- mecz nie należał do najpiękniejszych: skuteczności Grizzlies to 38.5% z gry i tylko 23.3% za 3; Bulls byli nieco lepsi, chociaż też nie zachwycili: 42.9% z gry oraz 39.4% za 3; wygraliby wyżej gdyby nie aż 20 strat
- tym razem to nie Luka był najlepszym strzelcem Mavs: Słoweniec miał 22 pkt, zaś 24 oczka zanotował Powell
- KAT i Wiggins zdobyli dziś po 26 punktów, a 22 oczka dodał Covington; jednak spośród pozostałych graczy Wilków tylko 1 przekroczył 10 punktów
- ciekawa sprawa: gospodarze tragicznie rzucali zza łuku (29.7%) oraz gorzej (i rzadziej) wykonywali rzuty wolne – a mimo to wygrali; punkty za 2 potrafią jednak przesądzić o wyniku meczu: w tym aspekcie ekipa Luki miała skuteczność aż 63.6% (dla porównania: Wolves jedynie 39.2%)
- kolejne ciekawe starcie, tym razem między dwoma silnymi ekipami Zachodu
- nie było jednak wyrównanego starcia: Jazz ostatni raz prowadzili w 1 kwarcie, a potem Lakers im odjechali i już nie dali się dogonić
- 24 pkt Davisa, 20 pkt i 12 asyst LeBrona, do tego każdy z pośród 12 graczy Jeziorowców zdobył punkty
- wśród gospodarzy najlepiej radzili sobie Mitchell (29 pkt) i Bogdanovic (23 pkt)
- mimo słabej skuteczności z wolnych (60%), Lakers wymuszali dużo strat, a sami po prostu dobrze trafiali z gry (51.1% z gry, 48.3% za 3) – i dzięki temu spokojnie zwyciężyli na wyjeździe
- aż 4 graczy gospodarzy zdobyło co najmniej 20 oczek; CJ 33, Lillard 24 (i 10 asyst), Whiteside 22 (i 16 zbiórek) oraz Melo 20 (po prostu)
- 28 pkt i 10 zbiórek zapisał na swoje konto Holmes, 23 oczka to dorobek Hielda – to jednak było za mało
- Blazers byli świetnie dysponowani: 50% za 3 i 59.6% za 2, co razem dało 56% z gry; w wygranej nie przeszkodziło im ani mniej zbiórek w ataku, ani więcej strat, ani (co było konsekwencją powyższych) więcej oddanych rzutów przez Kings – dosyć pewnie wygrali po raz 9 w tym sezonie
Nie było może jakichś spektakularnych spotkań – ale mecze i tak mogły się podobać. Które starcie najbardziej przypadło Wam do gustu? Dajcie znać – i miłego dnia.
Wow, Lakers szok, przejechać się tak po Utah w b2b meczu po Denver. Obrona świetnie dziala