ROCKETS (17-8) @ Magic (11-14) 130 – 107
- James Harden po raz 23. w karierze przekroczył granicę 50 punktów, tym razem zdobył ich 53, prowadząc Rockets do wyjazdowej wygranej w Orlando. Dla Rakiet była to 8. wyjazdowa wygrana w sezonie, a 23 pkt dołożył Russell Westbrook. 25. gier z 50tką ma na koncie Kobe Bryant, sam Michael Jordan miał 31 takich występów…
- wśród gospodarzy najskuteczniejszym z 21 pkt okazał się Aaron Gordon. Magicy w tym meczu nie wygrali żadnej z kwart, rzucając do kosza na poziomie 44% skuteczności z gry
- dla porównania, Rockets zagrali fantastyczne zawody pod względem skuteczności z dystansu. 56% i 22. celne rzuty. Sam Ben McLemore zanotował 6 na 7 za trzy
Pels (6-20) – SIXERS (20-7) 109 – 116
- tercet Harris (31) – Simmons (24) – Embiid (24) poprowadził Szóstki do 14. z rzędu domowej wygranej. Szóstki świetnie weszły w mecz, wygrywając pierwszą odsłonę 39-25
- najskuteczniejszym u gości, którzy tylko dwukrotnie wygrywali na wyjazdach jak dotychczas, okazał się Brandon Ingram z 32 pkt
- obie drużyny słabo celowały przy rzutach zza łuku; Sixers trafili tylko 7 takich rzutów, a Pels – 9
- dla Szóstek była to też piąta z rzędu wygrana, a głównym ich atutem była wyższa skuteczność z gry na poziomie 49%
LAKERS (23-3) – Heat (18-7) 113 – 110
- Jeziorowcy mają już w nogach serię 13. wygranych na wyjazdach, tylko trzech zwycięstw brakuje ekipie Franka Vogela do wyrównania najlepszej serii wyjazdowej w dziejach klubu
- do zwycięstwa w Miami prowadzili ich Anthony Davis (33 pkt i 10 zb) oraz LeBron James (28 pkt – 12 as – 9 zb). Kluczowa akcja czwartej kwarty należała do Davisa, który trójką na 98 sek przed końcem meczu pozwolił gościom odskoczyć na 5 oczek
- nieco gorzej niż zwykle zaprezentował się obwód Heat, a obrona Lakers nie pozwoliła się rozpędzić graczom Erika Spoelstry. Tercet Nunn-Robinson-Herro trafił tym razem 6 trójek (Heat łącznie 10 przy 12. Lakers)
- Jimmy Butler z 23 pkt był najlepszym strzelcem Żaru
PACERS (17-9) @ Hawks (6-20) 110 – 100
- już 9. domowej porażki doznali gracze z Atlanty. Podpieczni Lloyda Pierce’a tym razem zmuszni byli uznać wyższość ekipy z Indiany. To już druga przegrana potyczka Hawks w starciu obu ekip w bieżących rozgrywkach
- Trae Young oddał aż 30 rzutów, trafiając 9 z nich i zdobywając 23 pkt
- po drugiej stronie dzielił i rządził Malcolm Brogdon, autor 19 pkt i 12 as. Solidnie znów wypadł Domas Sabonis (12 pkt i 14 zb), który zapracował na 11. z rzędu double double, czym wyrównał najlepszy wynik w dziejach Pacers należący do Troy’a Murphy’ego
- Pacers zanotowali 50% skuteczności z gry
HORNETS (12-16) @ Bulls (9-18) 83 – 73
- najsłabszy mecz w sezonie obejrzeli fani koszykówki w United Center. 15 pkt zdobytych przez Bulls w pierwszej kwarcie i 73 w meczu to ich najgorsze wyniki w obecnych rozgrywkach. Przypomnjmy, że niedawno Bulls zwyciężyli w Charlotte grając ofensywnie i prowadzeni przez Zacha LaVine’a, autora 13. trójek
- tym razem jednak kompletnie zniechęcili fanów do oglądania swojej gry grając na 30% skuteczności z pola oraz z LaVinem na poziomie 1/8 za trzy (12 pkt)
- sześciu graczy Charlotte zanotowało punktowe double figures, wśród nich najskuteczniejszy Devonte’a Graham miał 16 oczek
BUCKS (23-3) @ Grizzlies (8-17) 127 – 114
- trwa wielka seria Bucks, Kozły prowadzone przez Giannisa (37 pkt i 11 zb) wygrały po raz 17. z rzędu. Była to też 11. wyjazdowa wygrana Milwaukee a drugim najlepszym strzelcem z 26 pkt była Khris Middleton
- Bucks swoją siłę zaprezentowali podczas finałowej odsłony, wygranej 37-19. Honoru Grizzlies dzielnie bronił Jarren Jackson Jr, autor 43 pkt i aż 9. trafień zza łuku. 26 pkt Jacksona mieliśmy okazję obejrzeć w samej trzeciej kwarcie
- po niej od akcji wkroczył Giannis i 17 jego oczek w czwartej kwarcie przyniosło znaczącą przewagę pozwalającą się cieszyć z 17. wygranej z rzędu
Warriors (5-22) @ JAZZ (15-11) 106 – 114
- D’Angelo Russell zdobył 18 pkt, Alec Burks dołożył 23 a byli Mistrzowie NBA mocno nastraszyli Jazz-menów. 21 pkt dla Warriors dołożył Damion Lee. Warriors prowadzili po pierwszej połowie 7-punktami i zanosiło się na małą sensację w SLC
- po przerwie Jazz zagrali bardziej agresywnie i dzięki swojemu atakowi (65 pkt) przejęli kontrolę nad meczem. 32 pkt i 8 trójek Bojana Bogdanovića zrobiły różnicę. 28 oczek dołożył Donovan Mitchell
- Jazz trafili 16 trójek przy 9. Warriors
- Utah zagrało bez odpoczywającego Mike’a Conley’a
CLIPPERS (20-7) @ T’Wolves (10-15) 124 – 117
- po raz pierwszy w dziejach Clippers dwóch zawodników tej drużyny wrzuciło rywalom po 40 pkt. Dzięki kapitalnej postawie duetu Kawhi Leonard – Paul George LAC wygrali po raz 20. w rozgrywkach
- Leonard zapracował na 42 pkt i 11 zb, George na 46 pkt i 7 as
- Clippers wrzucili 124 pkt mimo absencji kontuzjowanego Lou Williamsa
- Wilki też koncentrowały swój atak wokół dwóch swoich największych gwiazd; Karl Anthony Towns zaliczył 39 pkt i 12 zb, Andrew Wiggins dołożył 34 oczka
- po trzech kwartach Clippers prowadzili już 102 – 81
KNICKS (6-20) @ Kings (11-14) 103 – 101
- maszyna ruszyła! Zespół Mike’a Millera po zwycięstwie w Oakland zdobył tym razem Sacramento
- 26 pkt Juliusa Randle’a pchnęło Knicks w kierunku 2. z rzędu wygranej. 16 oczek dołożył nieco zapomniany w tym sezonie Elfird Payton. Payton 7 pkt zdobył w kluczowej dla wyniku meczu 4. kwarcie. Dla Knicks to pierwsza wygrana dzień po dniu od kwietnia tego roku…
- po drugiej stronie dwoił się i troił Buddy Hield (32 pkt i 12 zb), ale jego zdobycze nie zatrzymały Knicks
- najważniejszą akcją meczu okazała się zbiórka w ataku z dobitką Marcusa Morrisa na 9 sek przed końcem. 5 pkt przewagi zostało jeszcze zniwelowane do 2, ale Kings nie mieli już możliwości powrócić do remisu
Się Knicks rozszaleli… I przy okazji pewnie popsuli kilka maxów w Typerze… Walka pomiędzy ekipami LA zapowiada się niesamowicie w tym sezonie. LeBron i Davis kontra Kawhi i George – będzie się działo. Jak spotkają się w finale zachodu to wygrany może mieć mało sił na przeciwnika ze wschodu – którym pewnie będą niesamowici Bucks. Chociaż może za bardzo się napinają w RS i w playoff może im być ciężko z Celtami lub 76ers.
Maszyna. Made my day.
😂😂😂