CAVS (13-34) @ Pistons (17-31) 115 – 100
- po dwóch wygranych Pistons w dwóch pierwszych meczach sezonu z Cavs przyszła pora na drugie z rzedu zwycięstwo Kawalerii
- Collin Sexton zdobył 23 pkt, Kevin Love dołożył 20 oczekm a Tristan Thompson zapisał dublet z 17 pkt i 11 zb. Cała trójka poprowadziła Cavs do 7. wyjazdowej wygranej w sezonie
- kluczem do zwycięstwa była postawa Cavs w trzeciej kwarcie, wygranej przez gości 36-27
- atak Pistons grał na poziomie 45% skuteczności z gry i bardzo mu brakowało wsparcia odpoczywającego Derricka Rose’a
- Reggie Jackson z 16 pkt okazał się najlepszym strzelcem miejscowych
Magic (21-27) @ HEAT (32-14) 92 – 113
- na początku meczu drużyny popełniły błędy 24 i 8 sekund w hołdzie tragicznie zmarłemu Kobemu Bryantowi
- następnie do gry wkroczył Bam Adebayo, który poprowadził Heat do pierwszego derbowego zwycięstwa nad Magic w tych rozgrywkach. Center popisał się potrójnym dubletem z 20 pkt – 10 zb – 10 as
- Bam zdominował podkoszową rywalizację z Nikolą Vucevićem. Środkowy Magii trafił tylko 5 z 15. rzutów z gry
- najlepszymi strzelcami gospodarzy okazali się Vucević i Aaron Gordon (po 13 pkt)
- słabo dysponowany był Evan Fournier; 9 pkt i 3/13 z gry
- Heat natomiast mogli liczyć na Duncana Robinsona, autora 6. dystansowych trafień i 21 pkt. 19 oczek dołożył Jimmy Butler
- mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie, podczas której Heat zapracowali na dodatkową, 15-punktową przewagę
- Magic trafiali na poziomie 37% podczas gdy Heat mieli 53% z gry i w tym 50% z dystansu
Spurs (20-26) @ BULLS (19-30) 109 – 110
- dzięki 23 pkt Zacha LaVine’a i stalowym nerowm przy osobistych gracza Chicago w ostatnich 2.3 sek meczu, Bulls odnieśli wygraną, która przybliżyła ich do 8. miejsca w konferencji wschodniej
- Bulls zagrali jak Spurs – czyli mocno zespołowo – przy sześciu graczach na poziomie punktowych double figures, Byki zdominowały czwartą kwartę, wygraną 35-24
- DeMar DeRozan z 36 pkt okazał się najlepszym strzelcem Spurs, którzy z kolei zagrali bez LaMarcusa Aldridge’a
KINGS (17-29) @ T’Wolves (15-32) 133 – 129
- Wilki już były w ogródku, już witały się z wygraną … i przyszła czwarta kwarta, którą przegrały na własnym parkiecie aż 22-41
- mecz rozpoczął się od gestu upamiętniającego Kobego Bryanta. Andrew Wiggins położył piłkę na linii rzutów wolnych, na miejscu, z którego KB24 przeskoczył Michaela Jordana w 2014 r. wspinając się na trzecie miejsce wśród strzelców ligi (następnie sędziowie odgwizdali błąd 8 sek)
- potem nieco z Kobego pokazał nam Buddy Hield, który zanotował rekordowe dla siebie 42 pkt. Hield trafił 9 z 14. rzutów z dystansu i jego postawa mocno przyczyniła się do wygranej Królów. Jednak dogrywce Buddy został bez punktów. 20 oczek gracza padło jego łupem podczas finałowej odsłony
- z drugiej strony wyróżnił się zdobywca 36 pkt – Andrew Wiggins. AW trafił 7 z 11. rzutów dystansowych. 6 trójek padło łupem Roberta Covingtona (24 pkt)
- Wilki trafiły 23 rzuty z dystansu na poziomie 50%. Kings mieli 18/40 (45%)
MAVS (29-17) @ Thunder (28-20) 107 – 97
- po porażce w Salt Lake City do wygrywania wrócili Dallas Mavericks. Ekipa Ricka Carlisle wygrała mecz z osłabionymi brakiem odpoczywającego Chrisa Paula – Thunder. Luka Doncić okazał się najlepszym strzelcem gości z 29 pkt i 11 zb. Luka trafił 5 z 12. trójek
- miejscowych zawodziła skuteczność, bez wsparcia CP-3 ani Shai Gilgeous Alexander (5/20 i 16 pkt ) ani Dennis Schroeder (6/16 z gry i 21 pkt) nie byli w stanie przejąć kontroli nad meczem z wyżej notowanym rywalem
- Thunder w swojej hali zanotowali tylko 39% skuteczności z gry
ROCKETS (29-17) @ Jazz (32-14) 126 – 117
- bez Russella Westbrooka i bez Jamesa Hardena – Rockets doprowadzili do 4. domowej porażki Jazz-menów. Super-Bohaterem spotkania okazał się Eric Gordon, który zanotował rekordowe w swojej karierze – 50 pkt. Gordon trafił 14 z 22. rzutów z gry (w tym 6/11 za trzy). Gordona udanie wspierali Danuel House (21) i Austin Rivers (21)
- po drugiej stronie błyszczeli Donovan Mitchell (36) i Bojan Bogdanovic (30) ale ich punkty nie zatrzymały szturmu Rakiet
- było to dopiero pierwsze spotkanie obu ekip w tym sezonie
na koniec zadam Wam pytanie, bo w sieci pojawiła się propozycja i zbierane są całkiem duże głosy co do zmiany loga NBA. Czy myślicie, że to dobry pomysł na odświeżenie?
Ludzie działają emocjonalnie. Ja nie jestem wyjątkiem, ale z całym szacunkiem dla osiągnięć KB jestem przeciwny zmianie logo. To pewnie kiedyś nastąpi, ale raczej nie będzie to Kobe, tylko jakieś transgenderyczne ekofeministyczne monstrum. Serio.
Zgadzam się, po pierwszych chwilach od tego tragicznego wypadku kiedy dominowało wzruszenie i niedowierzanie przychodzi pora na interesy.