Na parkiet po długiej przerwie wrócił Victor Oladipo – i już pierwszej nocy zaznaczył swoją obecność. Z kolei Damian Lillard zanotował pierwsze triple-double w karierze, a Carmelo Anthony przeskoczył Garnetta na liście najlepszych strzelców wszech czasów. Co jeszcze działo się w NBA? Zapraszam na Telegram!
Chicago Bulls (19-31) @ Indiana Pacers (31-17) 106-115 OT- pierwszy mecz po ponad roku przerwy dla Victora Oladipo
- statystycznie może nie zachwycił (9 pkt z ławki), ale popisał się najlepszym zagraniem dnia – trafił trójkę na dogrywkę:
- mecz był bardzo zacięty od początku do końca – natomiast w dogrywce lepiej poradzili sobie gracze gospodarzy, dzięki czemu wygrali to spotkanie
- obie ekipy fatalnie spisywały się z dystansu (Bulls 18.2% skuteczności, Pacers 25.9%), za to i jedni, i drudzy bardzo dobrze rzucali za 2 (każda z ekip trafiła 39 z 52 takich prób, co daje rewelacyjne 75%)
- liderzy punktowi: Hutchison (21 oczek) i LaVine (20) oraz Warren (25), Sabonis (15) i Brogdon (też 15)
- Pistons dzielnie walczyli, chociaż ich pierwsza piątka może nie wyglądała zachwycająco (Bruce Brown i Sekou Doumbouy to na razie dosyć anonimowe postacie)
- liderami Tłoków byli rozgrywający: Jackson miał 23 oczka, a Rose 22; 20 dorzucił też Wood
- dla Siatek wśród trzech najlepszych punktujących też było dwóch PG i jeden PF: Dinwiddie miał 28 oczek, Kyrie 20, zaś Prince 22
- ekipy rzucały z dokładnie taką samą skutecznością z gry i za 3 (odpowiednio 50.6% i 38.5%) – natomiast Nets trafili więcej trójek oraz więcej wolnych, a także popełnili mniej strat, dzięki czemu wygrali to spotkanie
- do wygranej Miśki poprowadzili Brooks (27 pkt) oraz Morant i Crowder (po 18 pkt)
- najlepszy strzelec Knicks, Morris, miał 17 oczek; 16 pkt i 14 zb miał Randle
- w trzeciej kwarcie Grizzlies wyszli na ponad 20 oczek przewagi – ale gospodarze zniwelowali straty do 12 pkt na początku 4 kwarty – a chwilę potem do 10 pkt
- goście ponownie odskoczyli – i przez niemal całą Q4 utrzymywała się przewaga kilkunastu punktów; na 2 minuty do końca było -12, ale w końcówce ekipa z Memphis odskoczyła i było po meczu
- na mniej niż minutę do zakończenia meczu, przy stanie 124-106 dla Grizzlies, emocje puściły Paytonowi: pchnął w trybuny Crowdera, który chwilę wcześniej przechwycił piłkę przy wznawianiu gry i właśnie oddawał rzut za trzy; wywiązała się potem przepychanka, która jednak nie wpłynęła na rozstrzygnięcie meczu:
- z boiska wylecieli Payton (Flagrant 2) oraz Crowder i Morris, a same pojedyncze techniczne otrzymali Dotson i Valanciunas
- świetny mecz rozegrał DeRozan, który, pod nieobeność Aldridge’a, poprowadził swój zespół do wygranej, zdobywając 38 pkt; 18 dorzucił Mills, a 16 Murray
- dla Jazz wyróżniali się: Mitchel (31 pkt), Clarkson (20 pkt) czy Rudy (17 pkt, 19 zb)
- Spurs gorzej rzucali zza łuku (raptem 25.8% przy 36.8% Jazz), za to świetnie wykonywali wolne (90%) oraz rewelacyjnie rzucali za 2 (74.5%), dzięki czemu wygrali 13 mecz domowy w tym sezonie (z rozegranych 25)
- Schroder i Dort poprowadzili gości do zwycięstwa – rozgrywający zdobył z ławki 24 oczka, zaś rzucający, wychodzący w S5, miał o 1 pkt mniej
- Królów ciągnął duet Bogdanovic-Fox (odpowiednio 23 i 19 pkt), ale to było za mało
- Thunder fenomenalnie trafiali z dystansu – 44.1% skuteczności robi wrażenie; do tego bardzo dobrze wykonywali wolne (85%), a także ograniczyli poczynania gospodarzy z dystansu (23.1%) – dzięki czemu pewnie wygrali ten mecz, prowadząc 20 oczkami już przed rozpoczęciem Q4
- pierwsze w karierze triple-double zaliczył Damian Lillard – miał 36 pkt, 10 zb i 11 as
- Melo zdobył tylko 6 pkt, ale pozwoliło mu to przeskoczyć Garnetta i uplasować się na 17 lokacie najlepszych punktujących w historii Ligi; do tego zebrał 13 piłek i miał 5 asyst (prawie tyle samo asyst co punktów? czy to ten sam Carmelo? ;) )
- dla Blazers poza Lillardem dobrze punktowali też CJ (22 oczka) i Ariza (21)
- gości ciągnął Westbrook (39 pkt), ale był nieco osamotniony; 18 pkt miał Harden, a po 17 zdobyli Rivers i McLemore
- Rockets byli minimalnie skuteczniejsi zza łuku (o 0.1 punktu procentowego) oraz nieco wyraźniej lepsi na linii, ale dużo gorzej rzucali za 2 (tylko 48.9% do 62.3% Blazers), a do tego przegrali zbiórkę – nie ulegli może znacznie, ale porażka to porażka; Blazers, podobnie jak Spurs, gonią Playoffs
Jak oceniacie dzisiejsze spotkania? Jak myślicie – czy Spurs i/lub Blazers uda się w tym roku dostać do Playoffs? Dajcie znać – i do następnego.
Zadyszka Rockets i Jazz czy świadome przegrywanie? Mam wrażenie że w obydwu konferencjach najbardziej niechcianymi miejscami będą oczywiście 8 ake też 4 i 5 bo to oznacza grę odpowiednio z Lakers i Bucks w pierwszej i drugiej rundzie i bardzo prawdopodobny koniec sezonu. Miejsca 2-3 i 6-7 dają większe widoki na finał konferencji. Liliard złapał niesamowitą formę – ciekawe czy Portland jeszcze myślą ovplayoffs?