Przed Wami trzecia część półmetkowego rankingu sił a w nim na tapetę trafiły drużyny z Pacific Division.
LOS ANGELES LAKERS (41-12, 1 MSC. NA ZACHODZIE, w poprzednich notowaniach #1 i #1, na dziś miejsce #2)
- w pierwszym notowaniu nawiązałem do powrotu do wygrywania Lakers. Jeziorowcy za sprawą duetu LeBron James – Anthony Davis odnieśli serię 6. zwycięstw i korzystając na problemach kadrowych rywali (Clippers i Warriors) szybko wskoczyli na pierwsze miejsce Zachodu. Wówczas w składzie drużyny brakowało jeszcze Kyle’a Kuzmy i Rajona Rondo, a LBJ wszedł w sezon w najwyższej formie, uzyskując 3 triple double.
- grudzień przyniósł Lakersom jeszcze dłuższą serię, 10. zwycięstw oraz rozwojową współpracę duetu Davis-James. Powoli do składu dochodzili wspomnieni Rondo i Kuzma, a swoją wartość wnosił Dwight Howard. W drugim notowaniu wspomniałem o nieregularności strzelców – głównie Danny’ego Greena – który do dziś przeplata lepsze mecze z dużo gorszymi występami. Powoli, Jeziorowcom brakowało strzelców dystansowych.
- co na dziś? oczywiście poziom sportowy i budowanie zespołu na finał NBA odeszły na tor boczny przy ogromnej tragedii jaką okazała się śmierć Kobego Bryanta. Wątek tragicznej katastrofy śmigłowca przyćmił koszykarskie wydarzenia (nie tylko w L.A.) na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni. Jeziorowcy nie byli aktywni podczas finałowych dni okienka transferowego i mimo zainteresowania osobami J.R. Smitha czy Darrena Collisona nikogo do składu nie włączono. Od transferu uratował się też Kuzma. Wracając do gry, Avery Bradley jest w najlepszej dyspozycji i obok świetnej defensywy w jego wykonaniu możemy obejrzeć serie trafianych rzutów z dystansu. Frank Vogel poprowadzi ekipę LeBrona podczas wyjątkowego i poświęconemu Kobemu – Meczu Gwiazd. W zespole jego ujrzymy też Anthony’ego Davisa. Wydaje się, że przerwa dobrze zrobi Lakersom i pozwoli się drużynie skoncentrować na pozostałych 2. miesiącach rozgrywek.
- podsumowanie: Lakers mają jasno wytyczony plan, którym jest awans do finałów 2020. LeBron James i Anthony Davis pchają drużynę z Kalifornii do najważniejszego momentu sezonu. Gdzieś po drodze włącza się ktoś trzeci – Green, Bradley, Kuzma, Howard czy Rondo – ale ja na dziś mam wrażenie, że w play offs i przy mocniejszej defensywie Lakersom nie będzie już tak łatwo i przyjemnie odnosić kolejne wygrane. Jak na razie, sposoby na pokonanie Jeziorowców w pojedynczych meczach znajdują Mavs, Rockets czy Clippers oraz Nuggets. To znaczy, że w podczas serii i przy odpowiednim doborze taktyki oraz przygotowaniu obrony zespół Vogela niekoniecznie musi być faworytem. Ostatnie dwa miesiące fazy zasadniczej dadzą nam obraz czy LAL są jeszcze w stanie wskoczyć na wyższy poziom i czymś dodatkowym zaskoczyć rywali?
LOS ANGELES CLIPPERS (37-17, 3 MSC. NA ZACHODZIE, w poprzednich notowaniach miejsca #8 i #7, na dziś #6)
- pierwszy miesiąc rozgrywek – po czasie – można nazwać rozgrzewką Clippers i wchodzeniem w drużynę Kawhia Leonarda. MVP finałów przy asyście najlepszych rezerwowych ligi czy Mo Harrella i Lou Williamsa kroczył po kolejne wygrane i wyczekiwał debiutu Paula George’a. Doc Rivers spokojnie dawał pograć swoim zadaniowcom.
- w drugim notowaniu niewiele się zmieniło. Clippers trzymali swój poziom z pierwszego miesiąca, a fani w końcu doczekali się wspólnej gry Kawhia z PG13. Z czasem na Clippers padał cień polityki oszczędzania obu gwiazd i tzw. load managementu, ale ostatecznie i znów dzięki postawie zadaniowców (Williams, Harrell wydają się niezastąpieni) utrzymali swój kontakt z czołówką ligi. Kontuzje nie oszczędzały Pata Beverley’a…
- co na dziś? nadal mam wrażenie, że z faktycznego potencjału Clippers oglądamy jakieś 80% tego co mogliby nam naprawdę zaoferować. Samo oszczędzanie gwiazd i rzadkie, wspólne granie Leonarda z Georgem nie pozwala tej drużynie „pączkować”. Bardzo dobrym ruchem, którego byłem i jestem fanem, jest sprowadzenie z Nowego Jorku Marcusa Morrisa. Kto wie czy ten transfer nie okaże się kluczowym przy oszczędzaniu dwójki gwiazd i przy okazji nie doda kopa rotacji Doca Riversa? Wydaje mi się, iż tych prawdziwych i grających na wyższych obrotach LAC dopiero zobaczymy. „Stary lis” Rivers może szykować skok formy na marzec i kwiecień.
- podsumowując: odnoszę wrażenie, że bardzo lajtowo ten zespół traktuje sezon regularny. Od razu nasuwa mi się pytanie czy to się nie zemści w najważniejszej fazie sezonu i czy wszyscy aż tak zmobilizują się by stanąć do walki o zwycięstwo z najlepszymi ekipami Zachodu? Największą zagadką pozostaje forma Paula George’a, który jak na mój gust jest daleki od swojego peaku… Z bardzo pozytywnych rzeczy – oczywiście wkład w zwycięstwa i zaangażowanie duetu Williams – Harrell. Dwaj bardzo solidni wyrobnicy, którzy są twarzami ekipy Doca Riversa. Dojście Morrisa, powroty po kontuzjach Shameta czy Beverley’a i zaraz trener może mieć problem z dzieleniem minut :-)
PHOENIX SUNS (22-33, 12 MSC. NA ZACHODZIE, w poprzednich notowaniach #6 i #14, na dziś #20)
- w pierwszym miesiącu, który z perspektywy czasu – wyników – miejsca w konferencji nazwę „honey moon”, Suns wyglądali na ekipę dojrzałą i gotową włączyć się do walki o play offs. Poukładani taktycznie pod ręką Monty’ego Williamsa, realizujący zagrywki oraz prowadzeni przez prawdziwą jedynkę – Ricky’ego Rubio. Dalej z punktującym nawet po 40 oczek Devinem Bookerem i walczącym pod koszami Aaronem Baynesem. Obrona Suns traciła po 106 pkt na mecz!
- drugi miesiąc oznaczał dla Słońc wejście w ligową rzeczywistość. Zaczęły się problemy z kontuzjami Rubio czy Baynesa. Drużyna spadła pod względem efektywności gry w obronie (6 niżej czyli 112 pkt), a poza regularnie trafiającym i polującym na ASG – Bookerem do gry w ataku włączył się – robiący duży postęp w grze – Kelly Oubre. Nie byłoby może aż tak źle, gdyby nie 25 meczów zawieszenie dla DeAndre Aytona…
- co na dziś? Phoenix jest już o 6 zwycięstw za ósmą drużyną Zachodu czyli Grizzlies. Tylko niepoprawni optymiści zostają ze złudzeniami na awans do play offs. Nadal możemy zachwycać się grą w ataku Bookera czy Oubre. Powrócił już skuteczny i notujący dublety Ayton. Jednak atak i taktyka są nie są już ani zagadką ani zaskoczeniem dla rywali i stąd przy częstej grze Słońc z niepełnym składem notują oni częstsze porażki. Dodatkowo, gdzieś w odstawkę poszedł Dario Sarić a sternicy klubu zwolnili Tylera Johnsona. Szkoda, że Słońca nie dokonały wymian podczas trade deadline.
- podsumowanie: przed sezonem wlewaliśmy dozę optymizmu do uszu i oczu fanów Suns patrząc przez pryzmat transferów Sarića i Rubio. Jednocześnie też tonowaliśmy zapędy fanów Słońc na awans do play offs – prognozując granicę 30. zwycięstw i okolice 12. miejsca na Zachodzie. Ale… wielka szkoda, że Phoenix nie poszło za ciosem z pierwszego miesiąca i nie utrzymało wysokiego poziomu – choćby gry w obronie. Przy problemach Warriors, Kings czy Blazers można było się pokusić o niespodziankę na miarę Grizzlies. Na osłodę tego nieco lepszego sezonu klubu z Arizony pozostanie awans Devina Bookera do ASG.
SACRAMENTO KINGS (21-33, 13 MSC. NA ZACHODZIE, w poprzednich notowaniach #24 i #19, na dziś #21)
- zacytuję siebie z pierwszego miesiąca i zapowiedzi:
Jeśli ktoś uważał, że zmiana trenera wyjdzie Królom na dobre to uważam, że był w błędzie. Byłem fanem stylu i taktyki Dave’a Joergera, dopóki nie zaczęli w jego pracę ingerować jego koledzy-działacze. Luke Walton miał wynieść atak Królów na wyższy poziom, a drużyna miała grać „lepiej”. Kings zdobywają 101 pkt na mecz, a tracą 109 na mecz. Cory Joseph, Trevor Ariza i Dewayne Dedmon mieli poprawić obronę Sacto. Czekamy. Kings zaliczyli fatalny i najgorszy od lat start z bilansem 0-5. P.S. już z teraz; Dedmona i Arizy już nie ma w Sacto! - grudzień był nieco lepszy dla Kings. Drużyna złapała wiaterek w żagielki i dzięki strzeleckim wyczynom Buddy’ego Hielda oraz bardzo dobrym występom Bogdana Bogdanovića była bliżej marzeń o ósmym miejscu na Zachodzie. Niestety zaczęły się w nim też problemy zdrowotne Marvina Bagley’a, a skrzydłowy wg ostatnich informacji nie zagra już do końca bieżących rozgrywek!
- co na dziś? DEJA VU. Vivek Ranadive znów się zirytował i już myśli o zmianach w zarządzie klubu oraz na ławce trenerskiej. Niestety, jak la mnie, Kings za bardzo zaufali serbskiemu duetowi Divac – Stojakovic i poprzez gorsze wybory w drafcie czy zbyt szybkie zwolnienie – bardzo solidnie pracującego – Joergera nie wykazali się koszykarskim „nosem”. Nie wiem czy najlepszym ruchem nie byłoby przeproszenie się z poprzednim trenerem, który bardziej niż Walton panował na młodymi graczami. Ponadto zespół Joergera lepiej bronił i bardziej organizował się w ataku. Walton jak na razie w ogóle mnie nie przekonuje jako pierwszy trener (Lakers czy Kings).
- podsumowanie: Kings muszą dokładnie przemyśleć kolejne ruchy. Ani transfery weteranów ani zmiana trenera nic dobrego nie wniosły do zespołu. Teraz zostaje znów polowanie na wysoki pick i próba zwerbowania solidnego, wolnego agenta. Gdzieś daleko czai się też widmo przepuszczenia w drafcie Luki Doncića (Vlade Divać). Sezon 2019-20 praktycznie nic ciekawego nie przyniósł tej organizacji. Ja sam przed rozgrywkami zakładałem 36 zwycięstw Sacto, jednak na dziś mam wątpliwości czy są w stanie dotrzeć do tego poziomu…
GOLDEN STATE WARRIORS (12-43, 15 MSC. NA ZACHODZIE, w poprzednich notowaniach #25 i #29, na dziś #30)
- szybko prysły nadzieje Warriors na walkę o cokolwiek. Kontuzja Stepha Curry’ego zabiła ich nadzieję na awans do play offs. Odejście lub transfery weteranów jak Shaun Livingston i Andre Iguodala szybko odbiły się na słabych wynikach.
- pojedyncze, świetne występy Erica Paschala czy D’Angelo Russella przynosiły małe zwycięstwa. Obóz Warriors po kontuzji swojego lidera przemienił się w szpital.
- co na dziś? Jesteśmy po transferze Russella na Andrew Wigginsa i w przed dzień powrotu Stepha Curry’ego. Być może pod koniec marca lub na początku kwietnia wybiegnie na parkiet Klay Thompson. Warriors mają nadzieję na pierwszy wybór w drafcie.
- podsumowanie: przed sezonem wróżyłem im brak awansu do play offs i sezon okupiony kontuzjami. Jednak nikt z nas nie przypuszczał, że będą szorować po ligowym dnie.
Bardzo ciekawy będzie pojedynek w p.o. ekip z L.A. zgadzam się że obydwa zespoły – uwazam że Lakers też – trochę się oszczędzają w trakcie sezonu. LBJ robi tak już któryś raz – zobaczymybz jakim skutkiem. Będą sobie sppkojnie dogrywać sezon – obstawiam że Lakers wygrają WC a Clippers skończą na 2-3 miejscu by trafić na siebie dopiero w finale. Najważniejsze zadanie na teraz to dograć sezon w dobrej formie i bez kontuzji. A Warriors jeszcze wrócą – chociaż trudno będzie o kolejny tytuł – lata lecą i Steph i Klay już lepsi nie będą. Ale są widoki na wysokie picki w drafcie więc wszystko się może zdarzyć.