Po wcześniejszych trzech częściach rankingu przenosimy się do konferencji wschodniej, gdzie przeanalizujemy siłę kolejnych pięciu zespołów.
MIAMI HEAT (35-19, 4. MSC. NA WSCHODZIE, w poprzednich notowaniach miejsca #5 i #5, na dziś # 7)
- Żar już w pierwszych tygodniach nowego sezonu imponował przygotowaniem atletycznym do sezonu. Mimo absencji Jimmy’ego Butlera w pierwszych meczach sezonu Heat wygrywali za sprawą młodych – gniewnych. Kendrick Nunn i Tyler Herro szybko znaleźli uznanie w oczach fanów oraz kolegów z drużyny , a ponadto Bam Adebayo pozwolił kibicom szybko zapomnieć o centrze oddanym do Blazers. Heat okazali się rewelacją początku rozgrywek.
- Heat przez długi czas pozostawali niepokonani u siebie, a ponadto imponowali w spotkaniach wyjazdowych. Wszechstronne granie Butlera i Adebayo świetnie przenosiło się na cały zespół. Z doświadczenia kolegów czerpali młodzi, rozwijający się – Nunn, Herro i Duncan Robinson. Ci trzej w ogóle nie sprawiali wrażenia jakby co dopiero weszli do ligi. Jak wspominałem w poprzednich notowaniach – aroganccy, pewni siebie, wręcz bezczelni i bardzo często wygrani. Duet Spoelstra – Riley wykonał fantastyczną pracę w off-season.
- co na dziś? Heat mają w nogach najgorszy okres w rozgrywkach. W 10. meczach wygrali tylko 4.krotnie i z małymi problemami kadrowymi weszli w przerwę na Mecz Gwiazd. Ale… Riley i Spoelstra znów pokazali się z najlepszej strony i podczas trade deadline dokonali świetnych wzmocnień jak Jae Crowder i Andre Iguodala. Te ruchy zapewniają im większe doświadczenie w perspektywie play offs oraz dodają jakości oraz głębi w rotacji trenera. Jeśli nawet myśleliśmy, że Heat mogą maksymalnie zakończyć rozgrywki w play offs na drugiej rundzie to dziś wydaje się, że wzmocniony transferami zespół z Florydy obrał za cel finał konferencji wschodniej.
- podsumowanie: jestem pod wrażeniem pracy wykonanej przez management i trenerów Miami. Sprowadzenie młodych i bardzo perspektywicznych zawodników oraz wzmocnienie składu w ostatnich tygodniach to niesamowita robota. Transfery Iggy’ego i Crowdera pozwalają nam myśleć, że Riley i Spoelstra czają się na potyczkę z Milwaukee Bucks i planują zatrzymać samego Giannisa. Osobno, jestem pod ogromnym wrażeniem gry Nunna i Herro. Równie dobrze prezentuje się Robinson. Gołym okiem można dostrzec dalszy postęp w grze Adebayo. Jeśli zdrowie dopisze Heat mogą zajść bardzo wysoko.
ORLANDO MAGIC (24-31, 8. MSC. NA WSCHODZIE, miejsca w poprzednich notowaniach #22 i #16, na dziś # 19)
- Magicy niemal najgorzej w lidze weszli w sezon i długo nie mogli przekroczyć średniej zdobywanych punktów na poziomie 100. Terrence Ross i Nikola Vucević, którzy podpisali nowe kontrakty, długo nie mogli wrócić do najlepszej formy. Przez moment można było odnieść wrażenie, że Magia wypadanie z wyścigu i walki o play offs.
- Drugi miesiąc rozgrywek przyniósł eksperyment w postaci przesunięcia Markelle’a Fultza do pierwszej piątki. W ataku Magia nabierała skuteczności i do wyższej dyspozycji wracał Vucević. Gdzieś po drodze przebłyski formy miał Evan Fournier. Niestety kontuzje zabierały Stevowi Cliffordowi kolejnych skrzydłowych; najpierw Al Faoruqa Aminu, następnie Jonathana Isaaca.
- co na dziś? druga drużyna z Florydy również miała słabiutką końcówkę stycznia i słaby początek lutego. Tylko trzy wygrane z ostatnich 10. grach. Nadal bardzo przeciętny i dość czytelny atak oraz brak strzelców dystansowych przy nowoczesnej koszykówce. Mimo, że Magia solidnie broni to ta defensywa nie przekłada się na wyniki podczas konfrontacji z bardziej usposobionych ofensywnie zespołów. Praktycznie tylko słabsza forma niżej notowanych ekip Wschodu pozwala Magic zachować ósme miejsce i nadzieje na awans do play offs. Gdybyśmy porównali ich bilans ze Spurs i Pelicans to dojdziemy do wniosku, że na Zachodzie byliby o wiele niżej…
- podsumowanie: jak pisałem na starcie sezonu zespoły prowadzone przez Steve’a Clifforda nigdy nie grały lepiej podczas drugiego sezonu jego pracy. Również Clifford nie jest trenerem wybitnie ofensywnym *coś ala Tom Thibodeau i rzadko wprowadza nowe pomysły czy też niuanse. Magia to zespół z potencjałem, ale też posiadający zbyt wielu wysokich skrzydłowych, których ciężko pomieścić na parkiecie. Zwłaszcza, kiedy prezentują podobny styl grania. Nadal w zespole brakuje lidera z prawdziwego zdarzenia i wydaje się, że sternicy klubu mogli zaryzykować transfer do Spurs – Aarona Gordona (spekulowano o przejęciu DeMara DeRozana). Kto wie czy pod koniec sezonu Magia nie zostanie dogoniona przez bardziej ambitnych Wizards?
WASHINGTON WIZARDS (20-33, 9. MSC. NA WSCHODZIE, miejsca w poprzednich notowaniach #23 i #24, na dziś # 22)
- Wizards weszli w sezon bez Johna Walla i bez odchodzących a wcześniej sprowadzonych – Portisa, Parkera czy Arizy. Scott Brooks dostał zespół młodziaków otoczony zaledwie paroma weteranami (w tym Isaiahem Thomasem, którego już nie ma w D.C.). Brooks otworzył sezon z nowymi pomysłami taktycznymi, bazując na tercecie Bradley Beal, Rui Hachimura (zaraz obaj łapali kontuzje) i Thomas Bryant.
- grudzień nie przyniósł wiele dobrego poza powrotem na parkiety Isaiaha Thomasa. Brooks starał się budować system gry, ale jego zespołowi brakowało jakości i dobrej ławki. Bardzo pozytywnie prezentował się już Davis Bertans, o którego pytały drużyny rywali podczas trade deadline.
- co na dziś? Wizards byli mocno przetrzebieni kontuzjami. Do tego stopnia, że sprowadzano graczy z G-League czy Izraela by wypełnić meczową 12stkę (Jonathan Williams, Gary Payton II). Obok wspomnianego Bertansa pozytywnie sprzedawali się Isaac Bonga czy Mo Wagner. Zespół doczekał się powrotu Beala, który nie raz pokazał, że potrafi przechylić losy meczu na korzyść stołecznych. Nadal jednak brakuje na jakości, talentu czy głębi składu by Washington mógł na poważnie wrócić do walki o play offs.
- podsumowanie: tylko 4 zwycięstwa dzielą ich od walki o play offs. Jednak przy problemach kadrowych i wąskim składzie nawiązanie bezpośredniej walki z Orlando Magic graniczy z cudem. Jeśli jednak jakimś cudem udałoby się Wizards awansować do fazy play offs byłby to największy wyczyn w karierze trenerskiej Brooksa.
CHARLOTTE HORNETS (18-36, 11. MSC. NA WSCHODZIE, w poprzednich notowaniach miejsca #15 i #20, na dziś #24)
- początek sezonu był dla Szerszeni mocno optymistyczny a my z ochotą spoglądaliśmy w rozwój PJ Washingtona i Devonte’ Grahama. Ofensywa wyglądała dobrze, bolączką jednak stawała się obrona. Hornets nawet mieli dodatni bilans!
- w drugim notowaniu Charlotte odnotowało poprawę obrony aż o 9 oczek! Szerszenie mogły się cieszyć z wygranych w końcówkach meczów i formy Malika Monka czy znów Grahama. Zastanawiałem się czy ten zespół stać na sprawienie niespodzianki i awans do play offs.
- co na dziś? wyraźny spadek, ofensywa spadła do poziomu 102 pkt na mecz a zespół wygrał tylko 3-krotnie w ostatnich 10. meczach. Sondowano nawet możliwość wymiany Terry’ego Roziera, który zostaje w cieniu Grahama. W składzie Hornets brakuje weteranów (odszedł Marvin Williams) i jakości rezerwowych. James Borrego nie ma atutów by włączyć się w walkę o play offs…
- podsumowanie: przy odejściu Kemby Walkera spodziewałem się słabego sezonu w wykonaniu Hornets. Poza PJ Washingtonem nie widziałem mocnych ruchów transferowych w wykonaniu Mitcha Kupchaka. Styl gry mocno zależy od formy zawodników. Niestety znów Michael Jordan zda się na możliwe szczęście podczas loterii draftowej.
ATLANTA HAWKS (15-41, 14. MSC. NA WSCHODZIE, miejsca w poprzednich notowaniach #16 i #28, na dziś # 28)
- Trae Young fantastycznie wszedł w sezon i od razu wyglądaliśmy jego występu w Meczu Gwiazd. Young popisywał się swoimi wysokimi zdolnościami strzeleckimi, a dobrą postawę Hawks przerwała wpadka z zawieszeniem na 25 spotkań Johna Collinsa. Chwilę później pierwszej kontuzji stawu skokowego doznał Young.
- Young bił rekordy strzeleckie, nawiązywał do największych gwiazd. Jednak Hawks potrafili dwukrotnie tracić po 150 pkt i przegrywali mecze 40-stoma oczkami. Również ich seria porażek wyniosła 10 spotkań. Drugi miesiąc rozgrywek mocno doświadczył młody zespół i drugorocznego trenera – Lloyda Pierce’a.
- co na dziś? chyba najjaśniejszym punktem stycznia i lutego okazał się spodziewany awans Trae Younga do All Star. Hawks nie poprawili swojej pozycji mimo gry na bardzo słabym Wschodzie (mam tu na myśli drużyny od 8. miejsca w dół). Jastrzębie wprawdzie wzmocniły zespół w trade deadline przejęciem Clinta Capeli, ale miną tygodnie zanim zdrowy środkowy dołączy do zespołu.
- podsumowanie: znów gdzieś na szarym końcu Wschodu i znów bez nadziei na awans do play offs. Jastrzębie nie szybują, Jastrzębie znów pikują. Jeden Young nie przyniesie ekipie wiosny z play offs. Ciekawa jest perspektywa wspólnego grania Younga – Collinsa – Capeli. To może być całkiem solidny, przyszłościowy trzon.
Czy ktoś tu jeszcze żyje, na wszystkich stronach o NBA kilkanaście, kilkadziesiąt komentarzy a tu zero. Szkoda że nikt już nic nie pisze, nie ma z kim podjąć żadnej dyskusji. Szkoda, bo lubiłem tu wchodzić i poczytać wasze spojrzenie na różne sytuacje, wyniki itp… Mimo wszystko mam nadzieję, że stronka się jeszcze odrodzi i będziecie bardziej wylewni. Pozdrawiam
Jastrzębie mnie rozczarowały. Spodziewałem się chociaż delikatnego progresu w porówaniu z poprzednim sezonem. Mają 17 zwycięstw. W zeszłym sezonie mieli 29.