Poprzedniej nocy dostaliśmy coś, na co czekamy od momentu zawieszenia rozgrywek czyli zarys – szkic – wstępny plan na wznowienie rozgrywek. Niezawodny Adrian Wojnarowski oznajmił koszykarskiemu światu, iż sezon zasadniczy mógłby zostać doprowadzony do końca w drugiej połowie czerwca. Zaraz jednak poprawił swojego tweeta, sugerując, że mecze byłyby rozgrywane bez udziału publiczności. Następnie dowiedzieliśmy się, że istnieje możliwość i jest ona brana pod uwagę, by spotkania rozgrywane były na neutralnym terenie (wybrano by kilka hal, miejsc i mecze odbywałyby się tylko w tych wyznaczonych). Z pewnością nie dogralibyśmy wszystkich pozostałych w regular season meczów. Play offs miałyby wystartować w lipcu, natomiast finały ligi nawet w sierpniu. Nie wiemy dokładnie, kiedy NBA zamierza wpuścić swoich fanów do hal?
Jak się okazało ten pomysł amerykański nie był taki oryginalny. Podobnie zrobiono w Japonii, gdzie wracają do ligowej rzeczywistości i koszykarze podjęli trudne wyzwanie uratowania sezonu w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jednak chwilę później narodziła się myśl czy ta decyzja o wznowieniu rozgrywek nie okazała się pochopna? W Japonii od przedwczoraj notują wzrost zachorowań na „koronę”…
Idąc dalej, o wznowieniu rozgrywek koszykarskich myślą też Chińczycy. Ci, którzy wypuścili wirusa na rynek planują wrócić do gry ze swoją CBA w połowie kwietnia. Chińczycy zakładają, iż do tego czasu opanują epidemię i najpierw zafundują swoim graczom 2-tygodniową kwarantannę, po czym wybiorą dwa miasta i dwie hale, w których będą rozgrywane spotkania bez udziału publiczności. Rozgrywki nie będą tak intensywne jak dotychczas a mecze będą się odbywały przez 3 lub 4 dni w tygodniu.
Nie maleją dotacje na walkę z wirusem w USA. Tym razem Karl Anthony Towns zafundował jednej z klinik 100 000 USD. Gayle Benson właścicielka New Orleans Pelicans przeznaczyła przez swoją fundację okrągły milion dolarów. Rodzina DeVoss (od Amway’a) sponsorująca Orlando Magic przekaże 2 mln USD na pensje i zarobki szeregowych pracowników 4. drużyn związanych z Orlando.
My tu „gadu gadu” o bezpieczeństwie i haśle „zostanwdomu” a niektórzy zawodnicy NBA pokazują swoją małą powagę. Chris Boucher z Toronto Raptors złamał przepisy ligowe i pojawił się w miejscu publicznym bez maseczki na twarzy…
Wg doniesień bukmacherów – Tyronn Lue – jest faworytem do przejęcia posady wśród Brooklyn Nets. Lue byłby wyborem gwiazd czyli Kyriego Irvinga i Kevina Duranta.
KARTKA Z KALENDARZA: dokładnie 13 lat temu, w 2007 roku, Kobe Bryant zdobył w meczu przeciwko Blazers aż 65 pkt. Kobe poprowadził Lakers do wygranej 116 – 111 stając się drugim Jeziorowcem po Wiltcie Chamberlaine’ie, który w co najmniej dwóch meczach dla LAL zdobył 60 – lub więcej punktów.
Jutro jeszcze wrócę do lock outu 1999. roku. Ale dziś chciałbym zastanowić się nad największymi przegranymi – ewentualnego – niedokończonego sezonu? Jak myślicie, kogo Wy byście wytypowali do tego miana?? Oto moja lista „faworytów”.
- LeBron James – kapitalny sezon w wieku 36. lat. Praktycznie pcha Lakers do pierwszego po latach miejsca na Zachodzie. Dodatkowo ma motywację – by jako pierwszy po Kobem – wprowadzić Jeziorowców do wielkiego finału. Jednak w przypadku nie dokończenia sezonu przez drugie rozgrywki z rzędu nic nie wygra… Rok temu Lakers nie weszli do play offs, on zakończył sezon przedwcześnie i z kontuzją, po czym mocno pracował nad pozyskaniem Anthony’ego Davisa.
- Giannis Antetokuonmpo – MVP Wschodu, a może i nawet całej NBA. Zawodnik, który prowadzi Bucks do pierwszego miejsca w lidze oraz najwyższego rozstawienia przed fazą play offs. O dziwo kilka dni przerwy świetnie zrobi jego kolanu, ale potencjalne przedwczesne zakończenie rozgrywek może zabrać mu awans do finału NBA. Na dziś nie widać konkurenta na Wschodzie, który wygrałby z Kozłami serię best-of-seven.
- Nick Nurse – Mistrz NBA, który w moim przekonaniu jest najlepszym trenerem tego sezonu. Nie muszę specjalnie się rozpisywać, że gra bez Kawhia Leonarda, a kontuzje Freda VanVleeta/Kyle’a Lowry’ego/Marca Gasola/Normana Powella powinny zabrać mu wiele zwycięstw. Tymczasem Raptors przegrali od połowy stycznia tylko 4. spotkania i Nurse uparcie ze swoją taktyką zmierza po drugie miejsce na Wschodzie. Nie dokończenie sezonu w jego przypadku miałoby teoretycznie jednego, małego plusa – Raps nie straciliby tytułu :-)
- Pat Riley i Miami Heat – odwołując sezon – szybko zapomnimy o fenomenalnych wynalazkach Pata Riley’a czyli Kendricku Nunnie, Duncanie Robinsonie i Tylerze Herro. Gracze, którzy ciągną Żar do wysokiego bilansu nie będą już niespodzianką w kolejnych rozgrywkach i zaznają smaku play offs, w pierwszym swoim sensacyjnym roku. Przypomnijmy, że Riley dąży do sensacji w play offs i awansu do ECF również poprzez transfery „last minute” Jae Crowdera i Andre Iguodali.
- Zion Williamson i New Orleans Pelicans – przed sezonem widziałem ich na 8. miejscu przed play offs. Wydawało mi się, że ich potencjał wykuje im drogę do czołowej ósemki Zachodu. Tymczasem, po wejściu do gry Ziona ich gra naprawdę zyskała na plus, bilans uległ poprawie, a sami Pels stali się niewygodnym rywalem dla kolejnych drużyn. Na tyle niewygodnym, że zaczęli wyprzedzać Spurs i Kings w walce o play offs, będąc tuż za plecami Blazers. Wprawdzie do Grizzlies nadal im brakuje 4. wygranych, ale prawdopodobne skrócenie sezonu zabierze im możliwość pogoni…
- Luka Doncić i Dallas Mavericks – wszyscy zachwycamy się Słoweńcem i czekamy na jego kolejne i wielkie występy. Patrząc na jego grę wydaje się, że można oglądać go w nieskończoność. Wydaje się, że jego pierwsze play offs w NBA sprzedawałyby się jak „świeże bułeczki”. Może doczekalibyśmy się sensacji np. w postaci wyeliminowania Clippers?
- OKC Thunder – w moim prywatnym rankingu byłby to drugi największy przegrany po LeBronie. Dlaczego? Chris Paul znalazł motywację i stał się mentorem dla zgrai młodych i niechcianych zawodników. Aktualnie piąta drużyna Zachodu ma tylko zwycięstwo różnicy od play offowej przewagi parkietu. Rozkwitł nam Shai Gilgeous Alexander, wspólną grę z CP-3 i SGA znalazł Dennis Schroder, a umiejętne dysponowanie czasem i zdrowiem Danilo Gallinariego równie dobrze przekładają się na wyniki zespołu. Nieco niżej oceniany za pracę z w ostatnich dwóch sezonach – Billy Donovan – ma naprawdę czym się pochwalić.
Dzięki na dziś i za przeczytanie, do usłyszenia jutro.
#TRZYMAJCIESIEZDROWO
Wg mnie sezon juz jest strqcony i nieralne sa playoffs w lipcu i sierpniu. Tym bardziej, ze Donald dolał oliwy do ognia. Biorac pod uwage, ze Chiny nie sa do konca wiarygodne i stosowaly makabryczne metody walki z wirusem, to ciezko bedzie rowniez rozpoczac kolejny sezon o czasie. Poki co czekamy co dalej..
A ja przekornie powiem, że największymi przegranymi są kibice i fani NBA. Oczywiście, jeżeli sezon będzie odwołany.