Kontynuując swoje wspomnienia zapraszam na wspomnienia wydarzeń z pierwszego dnia listopada w latach 1946 i 1991.
NBA jako National Basketball Association została założona w 1949 roku. Początki zawodowej koszykówki sięgają jednak trzy lata wstecz. Wtedy to właśnie, a dokładnie 6 czerwca 1946 powołano do życia ligę BAA (Basketball Association of America). Pierwotna organizacja skorzystała na pomyśle właściciela Boston Garden – Waltera Browna, który wpadł na pomysł, aby zagospodarować w jakiś sposób hale, nieużywane w dniach, kiedy nie odbywają się spotkania hokejowej NHL. Pomysł szybko podchwycił prezes American Hockey League Maurice Podoloff i został pierwszym prezydentem BAA.
Do rozgrywek przystąpiło 11 zespołów, które rozegrały po 60 spotkań sezonu regularnego. Władzom ligi zależało na tym żeby drużyny miały swoje siedziby w wielkich miastach, gdzie jest duże zapotrzebowanie na sport i ogólnie rozumianą rozrywkę, oraz aby spotkania rozgrywane były w wielkich halach. Stąd choćby obecność New York Knicks w Madison Square Garden, czy Boston Celtics w Boston Garden.
Dlaczego jednak piszę tyle o początkach BAA/NBA? Otóż dokładnie 65 lat temu rozegrano pierwszy meczów historii zawodowej ligi koszykówki. Pomimo tego, że była to liga BAA, spotkanie New York Knickerbockers – Toronto Huskies z 1 listopada 1946 zostało oficjalnie jako debiut NBA.
W Maple Leafs Garden zagrały wspomniane już wyżej ekipy Knickerbockers i miejscowych Huskies. Wygrali ci pierwsi, 68-66, a premierowe trafienie w nowo powstałej lidze zaliczył trafiając lay-upa – Ossie Schectman, a jego rzut można zobaczyć na poniższym filmiku.
Trenerem drużyny z Toronto podczas debiutanckiego meczu był Ed Sadowski, natomiast z Nowego Jorku Neil Cohalan. Huskies w debiutanckim sezonie wygrali 22 spotkania i nie awansowali do playoffs. Lepsi pod tym względem byli Knicks, którzy po wygraniu 33 meczów, odpadli dopiero w półfinale z późniejszym pierwszym mistrzem – Philadelphią Warriors.
Myślę, że każdy z koszykarskich kibiców zdaje sobie sprawę, że nasz ukochany sport był w ówczesnych czasach zupełnie inną dyscypliną niż obecnie.
Po pierwsze w składach zespołów nie do pomyślenia była obecność afroamerykańskich graczy. Pisałem więcej o tej sprawie dwa dni wcześniej. Limit fauli dla jednego gracza wynosił pięć, a nie sześć jak obecnie. Nikt nie myślał o robieniu wsadów, a linia rzutów za trzy miała się pojawić dopiero za trzy dekady.Kolejną ciekawostką niech będzie fakt, że na przestrzeni całego sezonu żaden z zawodników Knicks nie osiągnął średniej powyżej 10 punktów na mecz, a skuteczność rzutów z gry drużyny nowojorskiej wynosiła… 27.9%.
Koszykówka nie była jeszcze tak popularnym sportem jak w dzisiejszych czasach. Ceny biletów wahały się od 75 centów do 2,50$.
50 lat po pierwszym meczu w historii NBA, 1 listopada 1996 w Skydome rozegrano mecz wspominkowy. Zmierzyli się w nim: grający drugi sezon na parkietach NBA Toronto Raptors i New York Knicks, czyli zespół, który jest jednym z sześciu, które grają w lidze od jej założenia. Knicks ponownie wygrali, tym razem 107-99.
45 lat po historycznym, pierwszym meczu w NBA, światło dzienne ujrzała informacja z zupełnie innego gatunku.
Wilt Chamberlain zasłynął głównie jako człowiek, który rzucił 100 punktów w jednym spotkaniu. Wcześniej ani później takim wyczynem nie mógł pochwalić się żaden iny gracz.
Wnikliwy kibic zawodowej koszykówki kojarzy popularnego „Szczudło” z jeszcze jednym faktem. Mianowicie 1 listopada 1991 roku na rynek wyszła autobiografia Wilta, zatytułowana „A View From Above”, a w niej bardzo ciekawy fakt nawiązujący do kontaktów, jakie utrzymywał z kobietami.
W dużej mierze w książce możemy znaleźć standardowe fakty z życia Chamberlaine’a. Opis jego słynnego 100-punktowego meczu, występów w barwach Harlem Globetrotters czy epizodach filmowych, jak choćby rola w „Conanie Barbarzyńcy”.
Kiedy jednak czytelnik dojdzie do rozdziału jedenastego, którego już sam tytuł („On Sex and Love: What Rules the World”) zaciekawia. Wilt przedstawia w nim liczbę, która już chyba na zawsze przyćmi jego sławne 100 punktów.
Chamberlain pochwalił się, że w ciągu życia miał kontakty seksualne z ponad 20 000 kobiet. W czasach, kiedy coraz głośniej było o epidemii AIDS na całym świecie, takie newsy nie mogły przysporzyć fanów byłemu koszykarzowi. Zresztą większość opinii publicznej wyśmiała przechwałki Wilta. Jak było naprawdę już się nie dowiemy, ale liczba 20 000 wydaje się być bardzo zawyżona.
Wilt był mitomanem. Nie wyciskał 600 lbs na klatę, nie stakał 50 cali w górę i nie zaliczył 20k kobiet (musiałby zaliczyć 1,7 laski dziennie od 18tki po 50tke). W play-offach też tak nie błyszczał, a zwłaszcza w finalach (średnia w play-off 22,5 ptk przy skuteczności 52%). Olajuwon miał 25.9 ptk i 53% FG nie pisząc o Jordnanie, który w najważniejszej fazie rozgrywek błyszczał najbardziej i rzucał połowę więcej niż szczudło.