Dziś odwołam się do największych nazwisk ligi NBA, by znów przyjrzeć się niesamowitym zmianom w składach drużyn. Transfery poszczególnych graczy miały przynieść danej drużynie ogromne wzmocnienie a w dodatku zoptymalizować szansę danej ekipy na tytuł Mistrza NBA!
5 z prezentowanych przeze mnie wymian nie przyniosły tytułu Mistrza ligi, a po latach przy nazwiskach danych graczy, mówi się o zmarnowanej przez zawodnika i klub szansie. Tylko jeden z nich tak naprawdę poczuł smak upragnionego tytułu..
1/ Karl Malone w Lakers – Mailman trafił do Kalifornii i Dream Teamu Phila Jacksona, wraz z Garym Paytonem. Powodem tych wzmocnień było dążenie przez Lakers do odzyskania tytułu Mistrza, utraconego kosztem San Antonio Spurs w 2003. Sam Malone, marzył by w wieku 40 .lat znaleźć w końcu drogę na koszykarski szczyt. Te osiągnięcie nie udało mu się dwukrotnie w trykocie Jazz-menów. Wraz ze swoim najlepszym przyjacielem z boiska, Johnem Stocktonem, dwa razy odbijał się bowiem od bram raju, kiedy na ich drodze stawali Michael Jordan i Bulls.
30 listopada 2003 roku, kiedy Listonosz grał przeciwko Spurs, przeszedł do historii koszykówki jako pierwszy 40-latek z triple double na koncie (10pkt/11zb/10as). Osiągnął to w 26 minut!
Jeziorowcy z Paytonem, Bryantem, Malonem i O’Nealem szli przez kolejne rundy P.O. bijąc Rockets (4-2), Spurs (4-2) i w końcu T-Wolves (4-2). W finale byli niemal murowanym faworytem do czasu kontuzji Mailmana i wygranej w meczu numer dwa przez Pistons. Zespół Larry’ego Browna zdominował serię kapitalną defensywą oraz równą, wysoką formą graczy pokroju: Bena i Rasheeda Wallace’a, Chauncey’a Billupsa i Richarda Hamiltona. Pistons, słynący w wysokiej intensywności gry, po roku znów jako Mistrz gościli w finale NBA, a Malone mimo ofert z kilku klubów NBA zawiesił buty na przysłowiowy kołek. Do dziś jest uważany za najlepszą czwórkę w historii ligi (2xMVP sezonu).
2/ Chris Webber w Sixers – Allen Iverson miał gwiazdkę w lutym czyli 10 miesięcy przed zimą. Tak zareagował na transfer C-Webba do Szóstek sam LeBron James. Wymiana na linii Philadelphia – Sacramento miała dać the Answer kolejną szansę walki o tytuł w 2005 roku. Sixers jak wiadomo byli wówczas wielkimi rywalami Króla Jamesa..
Webber trafił z Kings w zamian za Briana Skinnera, Kenny’ego Thomasa i Corlissa Williamsona, ale nie przydał się on nazbyt wiele, bo Szóstki i Iverson przegrały już w pierwszej rundzie play off, 1-4 z Pistons. Tymi samymi z którymi mierzył się Malone w Lakers!
Następny sezon, kiedy C-Webb bardziej już się wkomponował w drużynę Szóstek, osiągał statystyki na poziomie 20pkt i 10zb, jednak jego zespół nie zdołał awansować do play offs (38 razy zanotował double double, a dwa razy przekroczył granicę 20 zbiórek)! Brak awansu do II fazy zostało uznane za wielką porażkę klubu, który kilka miesięcy później wykupił kontrakt gwiazdora. Webber próbował swoich sił jeszcze w Pistons, jako fałszywy środkowy – po erze Big Bena – ale jego próby awansu do finału (Malone w nich grał, Webber natomiast nigdy), spełzły na niczym. Każdy fan NBA pamięta jednak głównie tego znakomitego skrzydłowego ze złotych czasów Sacramento Kings i ery Królów z Jasonem Williamsem w składzie.
3/ Charles Barkley w Rockets – Sir Charles czyli największe gadające usta całej ligi dołączył do Rakiet w Houston, w 1996 roku. 11-krotny All Star i MVP w sezonie 1992/1993 próbował kolejnego podejścia na mistrzowski szczyt, u boku tych, którzy je zdobyli: Hakeema Olajuwona i Clyde’a Drexlera. Rudy Tomjanovich – jak się ówcześnie mówiło – miał pracować z małym Dream Teamem.
W zamian za Barkley’a do Phoenix ruszyli: Robert Horry, Sam Cassell i Mark Bryant oraz Chucky Brown.
Transfer Chucka był wielkim wydarzeniem, jednak fachowcy zwracali uwagę na jego częste problemy z kręgosłupem, a on coraz rzadziej gryzł parkiet. Mimo tego zostawał w grze o top10 zbierających ligi i znakomicie sobie poczynał przy boku Olajuwona. Mankamentem Rakiet była wąska ławka rezerwowych i często trzej weterani musieli rozgrywać ponad 35 minut w meczu. Straty w osobach Horry’ego i Cassella były widoczne.
Mimo wszystkich przeciw, Rakiety awansowały z trzeciego miejsca do P.O. i gładko ograły Wilki (3-0). Kolejna runda była wielkim testem z Ponaddźwiękowcami. Spekulowało się, że te atuty świetnych w defensywie Kempa, Paytona i McMillana i biegających do błyskawicznych kontr skrzydłowych George’a Karla mogą zakończyć przygodę 3 weteranów z play off. Nic z tego!
7 spotkań z drugimi na Zachodzie Sonics, padło łupem Sir Charlesa (18pkt i 12zb na mecz podczas P.O.) i spółki. Kiedy większość starych fanów NBA zacierała już ręce w nadziei wielkiego finału Bulls z Rockets, sen Barkley’a został przerwany przez duet Stockton-Malone. Jak niedawno prezentowałem w cyklu Migawka z historii, Stockton ukąsił w finałowych sekundach Rakiety, rzutem zza łuku , podczas meczu numer 6 w the Summit i zakończył marzenia Chucka o tytule, którego nigdy nie zdobył (ani on, ani Malone ani Stockton!).
Po roku koszmary wróciły, a Jazz-meni przy swojej drugiej wycieczce do NBA Finals, wyeliminowali w pierwszej rundzie P.O. (3-2) te same Rakiety..Mówi się, że od tamtej pory Barkley nigdy się słuchał Jazzu!
4/ Dikembe Mutombo w Nets – po porażce Sieci z Jeziorowcami w finale NBA 2002 i przegranej do zera, Byron Scott na ławce i Jason Kidd w grze musieli poprawić swoje warunki pod koszami. Z pomocą przyszedł im finalista ligi z Szóstkami, mający doświadczenie w grze z Shaqiem, center z Zairu. Niestety Mutombo nie był tym graczem, któremu w po 30-stce dopisywało zdrowie. Jego częstsze wizyty w gabinetach lekarskich również miały wpływ na formę prezentowaną na parkiecie.
Środkowy był tylko zmiennikiem dla Jasona Collinsa i wchodził z ławki na 20 minut gry. W finałach NBA miał pomóc Nets zatrzymać parę wież: Davida Robinsona i Tima Duncana. Raz mu się to nawet udało, a jego team niespodziewanie dzięki Dikembe wygrał drugi mecz serii w Teksasie i po raz pierwszy w historii kluby wygrał potyczkę w tej fazie rozgrywek; jego bloki, zbiórki i celne osobiste okazały się nieocenione.
Niestety na własnym parkiecie w New Jersey, Nets wygrali tylko jedno z trzech spotkań, a przy powrocie do Alamodome nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych Ostróg (przegrywając serię 2-4).
Mutombo został tym samym, kolejnym wielkim centrem obok Patricka Ewinga, który nie miał okazji założyć mistrzowskiego pierścienia na palec. Jego karierę, jak wiecie, przerwała w wieku 40 lat kontuzja kolana.
5/ Shaquille O’Neal w Suns – Shawn Marion w Heat. Nad tym transferem wielu się zastanawiało pod kątem sensu tej wymiany. Drugi potężny gracz obok Stoudemire’a w ekipie kochających up-tempo Słońc. Ponadto coraz bardziej podatny na kontuzje Shaq, już u zmierzchu swojej kariery, coraz mniej biegający, coraz więcej ważący i coraz częściej odwiedzający gabinety lekarskie.
Wielki Katus przybył do Arizony z głośnym hasłem walki o mistrzostwo. W słonecznej Kaliforni i na słonecznej Florydzie ta sztuka mu się udała. Czemu więc nie spróbować w najgorętszym regionie USA?
Nowe granie nie do końca przypadło do gustu Diesela, a jego team odpadł w konfrontacji i pierwszej rundzie P.O. z Duncanem i spółką (pamiętam ten rzut za trzy punkty o tablicę w końcówki pierwszego meczu Tima, skazującego Suns na porażkę). Słońca przegrały rywalizację 4-2 i w następnym sezonie nawet nie awansowały do dogrywek.
Shaq zasłynął w Arizonie tym, że zabrał się do pracy, stracił nadwagę i wyleczył część swoich dolegliwości pod świetną ekipą medyczną (niczym Grant Hill).
27 lutego 2009 roku w starciu przeciwko Raptors zaliczył swój 49-raz z 40 punktami na koncie. Drapieżny Shaqtus wystraszył Dinozaury zdobywając 45 punktów i 11 zbiórek. Po sezonie odleciał z Arizony by spróbować swoich sił u boku Króla, w Ohio. Jak wszyscy wiecie jest jedynym centrem na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, który zagościł 6 razy w finale NBA, wygrał 4 Mistrzostwa i tak naprawdę po 2008 roku grał już tylko dla dobrej zabawy; czy to w Arizonie czy Ohio lub Bostonie. Jego osoby na parkiecie dziś nam nieco brakuje!
Pogdybamy ? Ile miałby tytułów mały Dream Team gdyby spotkali się 10 lat wcześniej? Więcej niż Jordan?
Z rozrzewnieniem wspominam ekipę Jazz z lat 97-98 ale ten artykuł przypomniał mi o tym jak zły byłem gdy weszli do finału kosztem Rockets. Ach, cóż to byłyby za finały: Hakeem, Drexler i Chuck vs MJ, Pippen, Rodman. Można tylko pogdybać niestety 🙁