1997 rok, finały konferencji. Utah Jazz grali przeciwko Houston Rockets. Naprzeciw siebie stanęli najwięksi tej ligi, pragnący dokonać dotychczas niemożliwego. Po jednej stronie John Stockton, Karl Malone i Jeff Hornacek a po drugiej Charles Barkley. Konfrontacja dwóch zasłużonych szkoleniowców jak Jerry Sloan i Rudy Tomjanovich. Mecz szósty miał miejsce w the Summit, hali w której Rakiety celebrowały już dwukrotnie tytuł Mistrza NBA (1994 i 1995), lecz było to zanim do drużyny trafił Sir Charles. Po pięciu spotkaniach był stan 3-2 dla Jazz-manów..
Wynik 100-100, czas na żądanie trenera Sloana. Na zasłonie zostaje zgubiony Clyde Drexler (popatrzcie jak profesjonalnie postawił ją Karl Malone), Charles Barkley nie zdążył z pomocą i na wolnej pozycji znajduje się Król Asyst ligi..
Był to ostatni WCF dla Rakiet do dnia dzisiejszego. Barkley przegrał tak naprawdę swoją ostatnią szansę walki o tytuł, a Drexler rok później zakończył karierę. Dla Malone’a i Stocktona była to tym samym pierwsza przygoda z NBA Finals i wielka walka z Wielkimi Bykami.
Przeniesiemy się teraz do czasów bliższych nam i roku 2008. Kiedy Los Angeles Lakers grali o swój kolejny finał NBA z obrońcami tytułu San Antonio Spurs. Ostrogi rok wcześniej rozprawiły się z młodym LeBronem Jamesem, a teraz stanęły na drodze Kobemu. Po czterech spotkaniach Lakers prowadzili 3-1.
Mecz numer 5 odbywał się w Staples Center i goście byli naprawdę bliscy sprawienia niespodzianki oraz przeniesienia rywalizacji ponownie do Texasu. Kiedy wszystko szło po myśli Gregga Popovicha i jego graczy do akcji wkroczył Bryant. 22 oczka lider Lakers odnotował po 36 minutach meczu. Ostatnia kwarta okazała się jednak jego domeną i podczas finałowej odsłony dorzucił kolejne 17!
Lakers po latach nieobecności (2004) wrócili tym samym do Wielkiego Finału i napotkali tam zaporę nie do przejścia (przynajmniej tego roku)..rosnących w siłę Wielkich Celtów.