Dziś będzie o dwóch bardzo ciekawych wydarzeniach, godnych uwagi. Pierwsze z nich dotyczy San Antonio Spurs.
W 2003 roku w finale NBA spotkały się Ostrogi i Sieci. Ten drugi klub przeżywał swoje absolutne momentum, bo drugi rok z rzędu gościł w finałach. Rok wcześniej Kidd-Martin-Van Horn dostali srogą lekcję z doświadczonymi Lakers, którzy zmietli team New Jersey z parkietu (0-4). Największą bolączką prowadzącego wówczas Nets, Byrona Scotta, była obsada pozycji środkowego. Sieci i ich sternicy odrobili lekcję z NBA Finals 2002 i wzmocniły się w off-season dobrze Wam znanym Dikembe Mutombo. Człowiek Góra już dwa lata wstecz próbował z Allenem Iversonem zdobyć szczyt ligi, ale możliwości Szóstkom starczyło na jedną wygraną z faworyzowanymi Lakers. Tym razem Dikembe miał nadzieję na coś więcej niż jedno zwycięstwo i myślał o pomocy dla kolegów, zwłaszcza, iż oni też chcieli wywalczyć premierową wygraną w historii klubu.
Pierwszy mecz wcale nie wskazywał na większe szanse Nets, a marzący o swoim drugim tytule gracze Popovicha wygrali otwarcie dość spokojnie (101-89). Game#2 również w Teksasie przywdział niespodziewany obrót sprawy, bo właśnie za sprawą defensywy Zairczyka (obywatela Republiki Kongo później) udało się wydrzeć w domu Ostróg pierwszą, historyczną wygraną (87-85). Następnie rywalizacja przeniosła się nad rzekę Hudson i Scott realnie myślał o zwiększeniu szans na swoje mistrzostwo. Niestety doskonała dyspozycja duetu Duncan-Parker pozwoliła na odrobienie strat gościom i odzyskanie straconej wygranej ze swojej hali (84-79).
Mecz czwarty to już emocje zbliżone do G#2 i znów wygrana Nets, tym razem premierowa na swoim boisku. Apetyty Jasona Kidda i młodziutkiego Richa Jeffersona (który popisywał się lotami nad koszem nie gorszymi od Vince’a Cartera) się zaostrzyły. Sieci wygrały 77-76 i miały realną szansę na objęcie prowadzenia w meczu 5. Niestety, słabsza dyspozycja w ataku gospodarzy i drugie najwyższe zdobycze punktowe ze strony Spurs (83-93) pozwoliły gościom objąć prowadzenie w serii (3-2). Spurs byli o krok od drugiego w historii klubu Mistrzostwa.
Świetne seryjne trafienia zza łuku Stephena Jacksona przy doskonałej grze Tima Duncana (22pkt/20zb/10as/8blk)- a w tym ostatni taniec w ostatnim meczu kariery Davida Robinsona, w końcu 5 podejście do tytułu Steve’a Kerra – dały tytuł Ostrogom. Po dzień dzisiejszy wygrana seria 4-2 nad Nets jest znacząca, gdyż wówczas to tytuł Mistrza podzieli Francuz – Tony Parker i Argentyńczyk – Manu Ginobili. Były to pierwsze tytuły dla tych krajów, a wcześniej mieli je już: Kanadyjczycy – Rick Fox i Bill Wennington, Chorwat – Toni Kukoc czy Australijczyk – Luc Longley.
Teraz cofnijmy się jeszcze o 2 lata, nawiązując do rywalizacji wspominanej, Szóstek z Jeziorowcami. W 2001 Lakers szli jak burza przez play offs. Wspomniany Fox, przy nim weterani jak Harper (5-krotny Mistrz) i Shaw, Horry (7 pierścieni) czy Grant (4 x tytuł) wspierający gwiazdy L.A. – Shaquille’a O’Neala i Kobego Bryanta. Gracze Jacksona podczas swojej imponującej wędrówki ograli kolejno i do zera: Blazers, Kings i Spurs, awansując do finału z Sixers.
Na dzień dobry i otwarcie rywalizacji z Szóstkami rozbłysła jednak gwiazda Iversona i 48 oczek filigranowego obrońcy przerwało wielką serię złoto-purpurowych. Mimo tej porażki, faworyci podnieśli się i dokończyli serię 4 wygranymi pod rząd. Tym samym odnieśli oni najwyższy wskaźnik procentowy wygranych podczas jednego sezonu i play offs. 15 – 1 i 93% pozostają niepobite do dnia dzisiejszego!
Kończąc historię o tytułach Mistrzów dla graczy z innego kraju niż USA, trzeba dodać, że w konfrontacji z Philadelphią swój pierwszy tytuł dostała Ukraina i niejaki Slava Medvedenko. W 2004 roku do tego grona dołączył Turek, Memo Okur i Serb, Darko Milicić. Upragnionego tytułu nie dostali natomiast: Detlef Schrempf (Dirk Nowitzki poprawił wynik rodaka), Zydrunas Ilgauskas (żaden Litwin go nie ma, a BIG Z był bliżej niż legendarny Sabonis) oraz Vlade Divac (pierwszym Serbem był Milicić a przebił Divca jeszcze Peja Stojaković). W 2009 roku swój tytuł dostał Pau Gasol z Hiszpanii.
Przenosząc się na inny kontynent – to z Ameryki Południowej, z Wenezueli, był Carl Herrera w 1994 z Rockets. Również w tym samym roku swój pierwszy trumf celebrował Nigeryjczyk, Hakeem Olajuwon (Afryka). Z kolei Mutombo zastąpił D.J. Mbenga (z Lakers). Czekamy na pierwszego Polaka.
Chyba najwięcej mistrzów NBA z zagranicznymi paszportami zafundowano nam w 2011 (7). Dallas oprócz wspomnianego Dirka i Peji miało w składzie: Alexis Ajinça, Rodrigue Beaubois, Ian Mahinmi (3xFrancja), Sasha Pavlović (Serbia/Czarnogóra), J.J. Barea (Portoryko). Nieźle było też w zeszłym roku. Toronto Raptors 2019 to m.in. Marc Gasol (Hiszpania), Serge Ibaka (Kongo/Hiszpania), OG Anunoby (Wlk. Brytania) i Chris Boucher (Saint Lucia/ Kanada).
Mistrzowscy Spurs w 2014 mieli 8 międzynarodowych zawodników:
Parker i Diaw (Francja), Splitter (Brazylia), Ginóbili (Argentyna), Baynes i Mills (Australia), Joseph (Kanada).
I Belinelli (Włochy)
Pavlovic i Ajinca nie są Mistrzami. Nie było ich w składzie na play offs . Pavlovic zmienił barwy na Hornets. Ajinca poszedł do Raptors.
@Woy Fakt. Mój błąd i celna korekta.
@Beskid I drugi raz touché ;) Tytuł Best international NBA team dla Spurs 2014.
Trochę tych obcokrajowców ma już pierścienie… Czy do 2030 w tym gronie będzie jakiś Polak?
Z ostatniego składu Raptors – zapomniałem jeszcze wspomnieć Kameruńczyka Pascala Siakama ;) A są jeszcze inni gracze międzynarodowi (ale nie naturalizowani), którzy swoje pierścienie zdobywali – Richard Petruška (Słowacja, 1994), Žan Tabak (Chorwacja, 1995, trener aktualnych mistrzów Polski), …