W dzisiejszym odcinku „Zdarzyło się…” zapraszam na podróż z Darrylem Dawkinsem z odłamkami szkła w tle oraz spróbuję Wam udowodnić, że po sześciu faulach zawodnik może dalej przebywać na parkiecie.
Darryla Dawkinsa spotkałem jednego roku podczas spotkań NBA w Londynie. Wyglądał na schorowanego byłego dunkera, który obecnie nie byłby w stanie oderwać się od ziemi na wysokość 10 centymetrów. Jednak 13 listopada 1979 roku był w szczycie kariery i zasłynął z latania nad koszami NBA niczym Vince Carter na przełomie wieków. Cztery lata wcześniej podczas Draftu do NBA został pierwszym graczem w historii, który został wybrany w loterii prosto po szkole średniej. To właśnie jego naśladowcami byli później m.in. Kobe Bryant czy Kevin Garnett. Swój piąty pick przeznaczyli na Dawkinsa Philadelphia 76ers.
Nasz dzisiejszy bohater zasłynął w NBA najbardziej ze swoich podniebnych akrobacji, ale nade wszystko z rozbijania tablic swoimi power dunkami. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce dokładnie 32 lata temu. 76ers w barwach których Dawkins biegał po parkietach NBA wyjechali na spotkanie do Kansas, aby stoczyć bój z zespołem Kansas City Kings.
Dla uzupełniania dodam tylko, że 76ers byli w tamtym sezonie jednymi z głównych faworytów do mistrzowskich pierścieni. Zespół z Juliusem Ervingiem, Dawkinsem czy Dougiem Collinsem to była ligowa czołówka i jak się później okazało do zdobycia mistrzostwa zabrakło tylko wygranej w finałach z Lakers. Z kolei Kings byli typowym średniakiem na pierwszą rundę playoffs, której największą gwiazda był niejaki Otis Birdsong.
Erving z Dawkinsem tworzyli prawdopodobnie najbardziej spektakularnie dunkujący duet w historii NBA. Jeden i drugi uczynili z robienia wsadów niemal sztukę.
Wracamy jednak do rozbitej przez Dawkinsa po raz pierwszy tablicy. Mierzący 211 cm i ważący 120 kg środkowy Sixers 38 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania przeciwko Kings wyskoczył ponad Billem Robinzone i wykonał potężny dunk, po którym tablica rozsypała się drobny mak. Robinzone jako jedyny odniósł obrażenia. Centrowi „Królów” kilka z odłamków szkła powbijało się ręce. Kojarzy mi się to tylko z momentem z dzieciństwa, kiedy na ziemię spadały naczynia z Arcorocu. Całość wyglądała dokładnie tak.
Dawkins na początku kariery sam nadał sobie przydomek „Chocolate Thunder”. Liczba jego dunków rosła z sezonu na sezon, a każdy kolejny tak podobał się publiczności, że ta postanowiła nadawać im „imiona”. Dzięki temu mogliśmy podziwiać np: „the In Your Face Disgrace”, „the Look Out Below”, „the Turbo Sexophonic Delight”, „the Rim Wrecker”, „the Go-Rilla”, „the Spine Chiller Supreme”, „the Cover Your Head”, „the Yo Mama” i jego ulubione „the Get Out of the Waying”, „Backboard Swaying”, „Game Delaying”.
Goście z Filadelfii przegrali mecz w Kansas 103-110, ale tłum kibiców Kings owacja na stojąco „pogratulował” wyczynu, a Dawkins już po zmianie kosza odwdzięczył się kolejnymi wsadami. Tym razem jednak lżejszymi.
Kilka tygodni później Dawkins powtórzył swój wyczyn,tym razem na tysiące odłamków rozprysnęła się tablica w filadelfijskiej hali Spectrum. Komisarz NBA Larry O’Brien zaprosił koszykarza na rozmowę. Pogroził, że każdy kolejny taki przypadek będzie kosztował go 5 000$ i zawieszenie na jeden mecz.
Spektakularne dunki Dawkinsa były tym co publiczność w każdej hali NBA uwielbiała. Niestety wiązało się to z wielkimi przerwami podczas spotkań. Zanim służby porządkowe uprzątnęły wszystkie najdrobniejsze kawałeczki szkła z parkietu, niejednokrotnie mijała ponad godzina. Rozbijane przez Dawkinsa tablice przyczyniły się do wprowadzenia w NBA koszy, jakie obowiązują w lidze obecnie. Elastyczne obręcze zastąpiły stare i sztywne, które nie pasowały do nadchodzącej do NBA ligi ery dunkerów.
13 listopada 1999 odbywało się spotkanie pomiędzy Atlantą Hawks a Portland Trail Blazers w Rose Garden. Blazers wygrali pewnie 131-95. Jednak to nie wynik obiegł wszystkie poranne dzienniki, a sytuacja jaka miała miejsce w ostatniej kwarcie meczu.
Po przeanalizowaniu boxescore’a okazało się, że wybrany z 17 numerem Draftu 1999 debiutant z Atlanty Cal Bowdler popełnił w tym spotkaniu … 7 fauli. Odgrywający dotychczas marginalna rolę w lidze silny skrzydłowy rodem z Virginii miał swoje pięć minut. Kiedy Bowdler popełnił swój szósty faul, sędziowie stolikowi zamieszali się na tyle, że koszykarz mógł kontynuować grę. Dopiero w momencie, gdy sfaulował kolejny raz, musiał opuścić parkiet. Zakończył mecz z dorobkiem 2 punktów, 2 zbiórek i 7 fauli w ciągu 15 minut.
Jako, że cała sytuacja wyszła na jaw dopiero po meczu, postanowiono utrzymać figurujące w protokole statystyki, dzięki czemu Bowdler stał się rekordzistą NBA w ilości fauli popełnionych w trakcie jednego meczu od czasu wprowadzenia 24-sekundowego czasu na rozegranie akcji. Przed ta zmianą dwa razy zdarzyło się aby jeden gracz popełnił powyżej sześciu przewinień. Byli to: Don Otten w 1949 roku z 8 faulami i Alex Hannum rok później z siedmioma.
You must be logged in to post a comment.