Został wybrany w drafcie 2004 roku i z numerem trzecim trafił do Chicago Bulls. Urodzony w Londynie (stąd też aspiracje do gry w reprezentacji Wielkiej Brytanii) rzucający obrońca trafił do NBA z łatką świetnego strzelca dystansowego oraz jako podpora ataku Connecticut Huskies. W końcu absolwent prestiżowego uniwerku trafiał jedne z najważniejszych rzutów – za trzy lub osobistych podczas Mistrzowskiego sezonu Huskies w 2004 roku.
Ben Gordon trafiał do Bulls jako nadzieja na lepsze jutro byłych 6-krotnych Mistrzów NBA i od początku jego byczej przygody mogliśmy obserwować seryjne zdobywanie punktów przez strzelca oraz zamiłowanie do dużej liczby rzutów dystansowych. Jego wkład w grę Bulls był ogromny. Podczas pierwszego sezonu Ben zanotował 21 spotkań podczas których co najmniej 10 oczek zdobywał w czwartej kwarcie (w całej lidze lepszy był tylko LeBron James – 22 mecze). Gordon zasłużył na awans do pierwszej piątki debiutantów oraz przy średniej 15pkt na mecz zdobył prestiżową nagrodę dla Najlepszego Rezerwowego NBA. Również dzięki postawie swego topowego zawodnika byliśmy świadkami awansu Bulls do play offs. Był to pierwszy raz od czasów zakończenia kariery przez Michaela Jordana (1998).
W kolejnych sezonach jego rola rosła, minuty też, a statystyki – zwłaszcza punktowe – szły w górę. Przez 4 kolejne lata Ben opuścił tylko 12 spotkań i stał się ulubieńcem Chicago. Jego zespół w trakcie trzech kolejnych lat awansował do play offs. Ponadto stał się najlepszym strzelcem – w ilości celnych rzutów zza łuku – Chicago. Wyprzedził w tym elemencie legendę Scottiego Pippena. Ponadto do dziś figuruje jako drugi zawodnik z największą ilością oddanych rzutów za trzy wśród Bulls. (Numerem jeden w ilości prób pozostaje Kirk Hinrich, który miał okazję występować z Gordonem). Ben pobijał też ciekawe rekordy, trafiając dziewięć z rzędy trójek w meczu czy popisując się indywidualną zdobyczą 48 oczek. Latka leciały i sam zawodnik zbliżał się do negocjacji co do nowego kontraktu.
W lato 2009 wiele spekulacji prowadziło Gordona poza Chicago. Wolny agent mógł podpisać kontrakt z paroma innymi klubami ligi, ale ciągle walczył o podobne pieniądze jakie dostał od sterników Bulls Luol Deng. Wtedy to również gracz i jego agent doprowadzili do niecodziennej sytuacji związanej z CSKA Moskwa. Otóż agent Gordona poinformował, że jego klient był bardzo bliski podpisania kontraktu z topową drużyną Starego Kontynentu. Jak się później okazało, cała gierka w wykonaniu Gordona była nieskuteczna i sam gracz lekko się skompromitował, decydując się na kłamliwy ruch…Efekt, droga do Bulls została mu zamknięta, a sam Ben wylądował w Detroit. Od Pistons dostał pięcioletnią umowę na 55 mln USD.
W Mo-town oglądaliśmy innego Bena. Gordon nie znajdywał się dobrze w nowym otoczeniu. Jego rola była mniejsza (minuty spadały, skuteczność i zdobywane punkty też) i nie tak istotna jak w Windy City a przecież kiedy podpisywał kontrakt wraz z Charllie Villanuevą to mieli oni we dwójkę stać się liderami przebudowanych Tłoków. W efekcie skończyło się na tym, że Charlie i Ben dostali łatki „niewypałów transferowych Joe Dumarsa” i przy okazji najbardziej przepłaconych free agents lata 2009. Ben tak naprawdę zasłynął z dwóch ciekawostek – w 2010 roku trafił 10-milionowy punkt w historii ligi – by następnie w 2012 roku wyrównać rekord Latrella Sprewella w ilości oddanych i trafionych rzutów za trzy punkty (9/9).
W 2012 roku Pistons dokonali wymiany i oddali swojego wielomilionowego zawodnika do Bobcats, w zamian za Corey’a Maggette. Chwilę później został rekordzistą Bobcats w ilości punktów w jednej kwarcie (20 w IV meczu z Hawks). W ostatnim już sezonie w Charlotte rozegrał tylko 19 spotkań i ze względu na problemy natury wychowawczej Rysie zwolniły swojego strzelca na chwilę przed play offs. Co ciekawe był to mały prztyczek w nos Gordona, bowiem wydarzyło się to dzień po regulaminowej możliwości dołączenia do kolejnej drużyny , walczącej o play offs. W efekcie Gordon bardzo szybko, bo 2. marca zakończył swój sezon.
Ex zawodnik, który nigdy nie skorzystał z możliwości gry w kadrze Wielkiej Brytanii należy do grona graczy o niewykorzystanych możliwościach. W jego grze widać było ogromny potencjał oraz cechy rasowego strzelca – doskonałą pracę nadgarstka, solidną selekcję rzutową oraz łatwość podejmowania decyzji. Być może , gdyby nie chęć do zarobienia większych pieniędzy oraz własne ego to Gordon miałby dziś znacznie bogatsze „CV”. Tymczasem informacje o nim prowadzą nas ostatnio tylko i wyłącznie do kroniki policyjnej …