Migawka z historii: Olajuwon blokuje Starksa

Rok 1994. Okres post-jordanowski. Knicks w końcu przebili się do finałów NBA, m.in. eliminując odwiecznego wroga, zespół Byków. Występy Scottiego Pippena i game winner Toni Kukoca nie zahamowały twardo grających chłopaków Pata Riley’a. Po drugiej stronie NBA niesamowitą serię z Suns notowali Houston Rockets. Dzięki „Kiss of the death Mario Ellie” wyeliminowali oni innego zeszłorocznego finalistę. W najważniejszym momencie sezonu spotykają się dwie ligowe dwójki a zarazem dwie największe wieże NBA.

W play offs Patrick Ewing ogrywał Rika Smitsa, natomiast Hakeem Olajuwon rozprawił się nie tylko z Charlesem Barkley’em, ale również z Karlem Malonem. NBA Finals rysowały się jako ostre, fizyczne starcie dwóch świetnie broniących drużyn. Piękno gry zeszło na plan dalszy, a w grze dominowali rzemieślnicy..

1994NBAFinals.pngPo dwóch meczach w Houston i hali the Summit stan rywalizacji był wyrównany (1-1). W trzecim meczu nastąpiło przełamanie zadaniowców Rudy’ego Tomjanovicha. Z dobrej strony pokazał się Robert Horry (wykonał 3 efektowne slam dunki nad m.in. Charlesem Oakley’em) a weterana Dereka Harpera, przyćmił równie gadatliwy rookie – Sam Cassell. Ci dwaj gracze dali potrzebną iskrę gościom by wyrwać wyjazdową wygraną z rąk rywala. Plan minimum się udał i 3 mecz (85% zwycięzców G#3 zdobywało tytuł w historii finałów) padł łupem przyjezdnych.

Kolejne dwa mecze poszły już po myśli nowojorczyków, a Pat Riley praktycznie nie mógł znaleźć recepty na jednego tylko gracza rywali, Hakeema Olajuwona. Ani Kenny Smith, ani Vernon Maxwell, a tym bardziej Sam Cassell i Robert Horry nie mogli sobie poradzić z atletami jak: John Starks, Anthony Mason czy Charles Oakley. Ugly play, ugly basketball – tak mówiono na styl gry tamtych Knicks. Rakiety w żadnym z dwóch kolejnych spotkań (4 i 5) nie były w stanie rzucić 90 oczek. Rzucali je Knicks, którzy za sprawą rekordu bloków Patricka Ewinga czy celnych rzutów zza łuku Johna Starksa i Dereka Harpera, wrócili na parkiet do Texasu (3-2).

Mecz numer 6 miał dać Knicks pierwszy tytuł od lat ’70tych i ery Earla Monroe oraz Willisa Reeda.

Riley miał zostać pierwszym trenerem, który wygrywał dwa tytuły z różnymi drużynami (wcześniej z Lakers).  Spotkanie najważniejsze dla N.Y. było bardzo wyrównane. Wynik zmieniał się kilkukrotnie, a częściej prowadzili goście. Dopiero finałowe minuty spotkania, przy kapitalnej grze Olajuwona dały Rockets dwupunktowe prowadzenie (86-84). Kiedy po czasie na żądanie coacha gości zostało kilka sekund do piłki wyszedł John Starks..

Losy serii rozstrzygnęły się w 7 grze, a o niej napiszemy już niedługo. Jedno co trzeba powiedzieć, Olajuwon na dobre zablokował Starksa i John już nie wrócił do wybornej formy na dystansie.