Dziś będzie o centrach. Wprawdzie nie o Shaqu czy Admirale a na pewno nie o Szczudle, ale dwóch innych wysokich, którzy mieli swoje lata dominacji na parkietach NBA. Jeden z nich był podporą nowojorskich Knicks, a drugi z kolei miał być wielką nadzieją na długą świetlaną przyszłość Portland Trailblazers.
1977 rok i finały NBA, w których Sixers mierzą się z Blazers.
Po stronie Philadephi: Julius Erving, Darryl Dawkins, Mike Dunleavy (ten trener a zarazem ojciec Mike’a Jr.), Joe Bryant (ojciec Kobego) i Doug Collins (obecny trener Szóstek); doborowe towarzystwo!
Ze strony Portland: Bob Gross, Maurice Lucas, Lionell Hollins (ex trener Grizzlies i Nets), Dave Twardzik (przyszły trener) i Bill Walton (ojciec Luke’a). Najwięksi Blazers w historii; więksi od tych z Drexlerem i Porterem czy tych późniejszych z Pippenem, Sabonisem i Wallacem.
Cztery pierwsze spotkania zakończyły się tryumfem gospodarzy a stan rywalizacji był 2:2.
W pierwszym meczu Walton zaliczył 28pkt i 20zb, a Collins z Ervingiem przekroczyli progi 30 oczek.
W meczu numer 2 doszło do bójki z udziałem kilku graczy. Dawkins i Lucas (dostali po karze 2.5 tys USD) wylecieli z boiska, Collinsowi założono 4 szwy..
Następnie rywalizacja przeniosła się do Oregonu i od razu na swoim postawili wielcy Blazers. Lucas zdobył 27pkt i 12zb a Walton dodał 20pkt,18zb i 9as, odnosząc pierwszą wygraną w serii.
G4 było szturmem od początku do końca ze strony Smug. Szóstki dostały największe lanie w historii czwartych meczów finałów. Blazers rzucili 41 oczek podczas 3Q. i wygrali rekordowo w historii swoich finałowych potyczek (130:98).
W piątym meczu nastąpiło przełamanie, Blazers wygrali w Spectrum i mieli okazję zakończyć serię na swoim parkiecie. Pomimo świetnie dysponowanego Doctora J. i jego 37 oczek, Smugi ponownie wrzuciły 40stkę w III kw.
Pointą serii i wydarzeniem, które chciałem podkreślić był mecz 35 lat temu, od dnia dzisiejszego. 5 tysięcy widzów – niemal rekordowa wówczas Blazermania, obserwowała pojedynek dwóch wielkich. Erving tym razem dał 40-punktowy popis. Jeszcze mocniej wyróżnił się Walton, który zagrał jeden z najbardziej kosmicznych spotkań jakie widziała liga. Jego statystyki mówią same za siebie: 20pkt/23zb/8blk/7as..8 bloków stało się rekordem ligi, który został wyrównany później przez 3 graczy m.in. prezentowanego jako następnego, poniżej.
Rok 1994. Knicks walczą o swój pierwszy od 1973 finał NBA. Koszykówka wówczas była bardzo fizyczna a nowojorscy gracze trenowani przez Pata Riley’a byli niczym gladiatorzy ze starożytnych aren: Charles Oakley, Anthony Mason, John Starks, Charles Smith i Patrick Ewing. Naprzeciwko ich stanęli niezwykle mocni Pacers, prowadzeni przez Larry’ego Browna, posiadający w składzie: Rika Smitsa, Dale’a i Antonio Davisa oraz przede wszystkim Reggiego Millera.
Konfrontacje w tej parze elektryzowały fanów obu ekip od play offs 1992 roku. I tak na centrze ścierali się ze sobą King Kong z Dunkin’ Dutchmanem, na skrzydłach siłowali się Oakley i Mason z Davisami, z kolei snajperskimi umiejętnościami i trash talkiem popisywali się Starks z Millerem. Jeden z tych meczów (konkretnie numer 5 i serię 25pkt Millera przypominaliśmy Wam parę dni wstecz).
Mecz numer siedem w Madison Square Garden był znów bardzo wyrównany; losy jego ważyły się niemal do ostatnich sekund. Końcową wygraną przechwycił jednak Patrick Ewing, wielki bohater tej potyczki i autor 24pkt/22zb/7as/5blk. Chwilę później Pat mierzył się z innym największym centrem tamtych czasów, Hakeemem the Dreamem Olajuwonem.
No I znowu jechane z King Kongiem. Się by chłop zdziwił w co go tu potomkowie Wielkiej Lechii ubierają…
Mistrzu wrzuć na luz ,bo chyba nie kumasz sarkazmu…
Ostatnio oglądałem stare Nba Action z tvnu i tam lektor Moskal Ewinga też nazywał King Kongiem🤔