Rok 1984 i konfrontacja dwóch wielkich firm, Jeziorowców z Celtami. To również pojedynek największych przyjaciół: Magica Johnsona i Larry’ego Birda. Po dwóch meczach serii mieliśmy stan 1:1 a mecz numer trzy rozegrano w Great Western Forum w L.A. W nim – po wcześniejszych popisach Kareema Abdul Jabbara oraz Jamesa Worthy’ego eksplodował talent Magica Johnsona..
Otóż Earvin odnotował w tym spotkaniu nie pobity do dnia dzisiejszego rekord – 21 asyst – w pojedynczym meczu finałów NBA. Jeziorowcy zmietli Zielonych z parkietu, wynikiem 137:104 a ten mecz utkwił w pamięci fanów w jeszcze inny sposób (o czym pisałem niedawno, kiedy Larry Bird nazwał graczy Pacers SOFT). #33 rzucił w stronę swoich kolegów – słabo broniących i przegrywających z kretesem – słowo SISSIES (mięczaki, słabiaki etc.).
P.S. słowa Birda poskutkowały a Celtowie się odrodzili w następnym meczu.
8 lat później nową historię tworzył już Air Jordan. W 1992 roku jego Bulls podejmowali Portland Trailblazers, Ricka Adelmana, a Jordan toczył wielkie powietrzne pojedynki z Clydem Drexlerem. Na otwarcie rywalizacji Bulls i ich lider okazali się mocno niegościnni, ogrywając pretendenta aż 122-89!
Jordan uzyskał wówczas rekordowy wynik do przerwy w ilości 35 punktów, trafiając aż 6-krotnie zza łuku!! M.J. rzucał niczym natchniony, rozkładając po kolejnym rzucie ręce…
Rekord meczowy w finale MJa przebijali później Kenny Smith, Scottie Pippen czy w końcu Ray Allen.
nie, do przerwy trafił 6 trójek!