Wczorajszego wieczoru mieliśmy 5 spotkań w NBA. Miami Heat po raz kolejny pokazali bardzo zespołowy basket, OKC wygrali z Jazzmanami, Clippers odbili sobie po porażce z Lakers, w wyrównanym pojedynku Wschodniej Konferencji górą Pacers, a Raptors wykorzystali niedyspozycję LeBrona i spółki.
Miami Heat (42-24) – Denver Nuggets (43-23) 125:105
Od początku gry do mniej więcej końcówki trzeciej kwarty spotkanie było bardzo wyrównane i raczej nikt nie spodziewał się, że Heat tak szybko odskoczy. W 4 minuty trzeciej odsłony Żary zaliczyły run 13-0, a Bryłki nie miały na to odpowiedzi. Najwięcej punktów dla ekipy z Florydy rzucili Jimmy Butler (22pts, 7as, 3stls) oraz Bam Adebayo (22pts, 9zb, 6as), ale trzeba pochwalić całą drużynę Erika Spoelstry za skuteczność na poziomie 55%. Dla Nuggets 19 punktów z ławki rzucił Jerami Grant, tyle samo trafił Nikola Jokić (19pts, 7zb, 6as). Mimo tego Nuggets zdecydowanie nie zaliczą tego spotkania do udanych i pod nieobecność Jamala Murraya rzucali z dystansu na słabym procencie (8/35).
Utah Jazz (42-24) – Oklahoma City Thunder (41-24) 94:110
Ekipa Oklahomy już w pierwszej kwarcie przejęła spotkanie, pozwalając Jazzmanom na jedynie 15 punktów, a prowadzenie w kolejnej odsłonie jeszcze się powiększyło. Nie pomógł w tym na pewno Jordan Clarkson, który w 24 minuty pozwolił sobie na oddanie aż 17 rzutów, z czego trafił tylko 4. Ogółem mówiąc, podopieczni Quinna Snydera nie mieli wsparcia z ławki, ale sam Donovan Mitchell nie był zbyt skuteczny (13pts 5/15 FG). Generał OKC, Chris Paul zdobył 18 punktów i dodał do tego 7 zbiórek i 7 asyst. Dublet zaliczył Steven Adams (16pts, 11zb).
New Orleans Pelicans (28-38) – Los Angeles Clippers (45-21) 103:126
Clippersi po porażce ze swoim rywalem zza miedzy potrzebowali właśnie takiego spotkania. Byli tej nocy niezwykle zabójczy w rzutach zza łuku. George i spółka trafili aż 25 trójek na 47 prób czym ustanowili rekord organizacji. Co ciekawe, PG13 trafiał tylko za trzy punkty, łącznie zdobywając 28 punktów (8/11 3PT). Wtórował mu Kawhi Leonard, autor 24 punktów, 6 zbiórek oraz 5 asyst. Podczas drugiej kwarty spotkania, kontuzji kostki doznał Zion Williamson, sam zawodnik trochę kulał i zagrał zaledwie 14 minut w całym meczu. Dla Pelicans najwięcej punktów (15) rzucił Nickeil Alexander-Walker, 14 oczek dołożył Brandon Ingram. Pelikanom coraz bardziej uciekają Playoffy, a JJ Reddick może w końcu nie pojawić się w tych rozgrywkach w swojej karierze.
Philadelphia 76ers (39-27) – Indiana Pacers (40-26) 121:127
TJ Warren był prawdziwą bestią w tym spotkaniu. W samej pierwszej kwarcie zdobył 19 punktów, a to miał być dopiero początek jego koncertu. W całym spotkaniu zanotował aż 53 punkty, na świetnej skuteczności (20/29 FG, 9/12 3PT). Fanów Pacers z pewnością cieszy fakt, że do gry wrócił Victor Oladipo (15pts, 7zb). W trzeciej odsłonie wiele wskazywało na to, że to 76ers przejmie spotkanie, ale z kolei w czwartej do Pacers zaaplikowali rywalom aż 46 punktów, głównie za sprawą wyżej wspomnianego TJ Warrena, który trafiał raz za razem, a Szóstki nie mogły go tej nocy upilnować. Dla ekipy z Philly, 30 oczek zanotował Tobias Harris, dwoił i troił się również Joel Embiid, autor monstrualnej linijki – 41 punktów, 21 zbiórek oraz 4 asysty, 19 punktów i 13 zbiórek dołożył Ben Simmons.
Los Angeles Lakers (50-15) – Toronto Raptors (47-18) 92:107
Mimo tego, że Raptors to w końcu Mistrzowie NBA, wiele ekspertów nie traktuje ich poważnie. Wczorajszej nocy po raz kolejny udowodnili, że i w tym sezonie będą liczyć się w walce o mistrzostwo, gdyż w kluczowej fazie spotkania odlecieli Jeziorowcom na kilka punktów, Duża w tym zasługa Kyle’a Lowry’ego, który zanotował 33 punkty oraz aż 14 zbiórek! Dobra dyspozycja OG Anunoby’ego (23pts, 8/9 FG), a Dinozaury zwyciężają nawet mimo gorszej gry Siakama (15pts, 9zb, 5/17 FG). Liderem punktowym Lakers był tej nocy LeBron James (20pts, 10zb, 5as).