Wczorajsze popołudnie, wieczór, a następnie noc przyniosły mam sporo koszykarskich emocji. Mistrzowie zwyciężyli w starciu na szczycie Wschodu, Nuggets potrzebowali dogrywki by pokonać OKC, TJ Warren znowu odpalił. Pelicans wygrali kluczowe spotkanie w kontekście walki o ósme miejsce, z kolei Spurs przegrali swoje starcie z 76ers. Na koniec Lakers zapewnili sobie pierwszą pozycję na Zachodzie, wygrywając z Jazz.
Toronto Raptors (48-18) – Miami Heat (42-25) 107:103
Niezwykle wyrównane popołudniowe starcie ekip ze szczytu tabeli Wschodniej Konferencji. Jeśli Miami Heat wygrałoby to spotkanie, oznaczałoby to sweepa na Mistrzach, a tym samym Bucks byliby pewni pierwszej pozycji na Wschodzie. W pierwszej odsłonie Żary miały spory problem z rzutami z dystansu, trafiając w pierwszej połowie zaledwie 5 z 23 prób, niekiedy były to otwarte pozycje, ale w większości sytuacji była to zasługa defensywy Raps. Jeden z debiutantów Heat, Kendrick Nunn obchodził tego dnia swoje 25-te urodziny, jednak o swoim występie najchętniej chciałby zapomnieć (0/7 z gry, 16 minut na boisku). Początek drugiej połowy był bardzo trudny dla Heat, głównie za sprawą świetnej gry Freda VanVleeta, który poprawił swój rekord kariery, notując 36 punktów (7/12 3PT, 13/13 FT). Koniec trzeciej kwarty to jednak run dla Heat 28-16, dzięki któremu podopieczni Erika Spoelstry przed ostatnią odsłoną przegrywali różnicą 5-ciu punktów. W czwartej kwarcie koszykarze z Florydy złapali nieco wiatru w żagle, na początku odsłony rzucili 10 punktów bez żadnej odpowiedzi od rywali, co dało im 3-punktową przewagę na 10 minut przed końcem. Wszystko jednak rozstrzygnęło się w samej końcówce. Po walce punkt za punkt, Jimmy Butler (16pts, 7zb, 5as, 2blk&stls) i Goran Dragić (25 punktów z ławki), mimo dobrej gry w całym spotkaniu popełnili dwa kluczowe błędy w samej końcówce, co pozwoliło Raptors odetchnąć z ulgą, a Mistrzowie NBA nadal mają matematyczne szanse na pierwszą pozycję na Wschodzie.
Denver Nuggets (44-23) – Oklahoma City Thunder (41-25) 121:113 (OT)
Bryłki podeszły do tego spotkania zdecydowanie poważniej, w przeciwieństwie do piątkowego starcia z Heat, po którym sam trener, Mike Malone w gorzkich słowach opisywał zaangażowanie swoich podopiecznych. W pierwszej połowie świetnie zaprezentował się Michael Porter Jr., który był liderem swojej ekipy ze swoimi 20 punktami (7/9). Chris Paul (23pts, 8as) i spółka nie powiedzieli jednak ostatniego słowa, a w trzeciej kwarcie mocno z ławki zaprezentował się Abdel Nader (13pts, 3/4 3PT). Historią tego meczu była spora liczba fauli, a gwizdki sędziów niekiedy były mocno kontrowersyjne. Łącznie odnotowano aż 61 fauli! Zwłaszcza w końcówce, gdy drużyny szły łeb w łeb, rzuty osobiste okazały się kluczowe dla wyniku spotkania. Chris Paul spudłował jeden z osobistych, przez co Denver na kilka sekund przed końcem spotkania mogło przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę, jednak Troy Daniels spudłował i mieliśmy dogrywkę. Podanie akurat do Danielsa było o tyle dziwne, że dopiero co wszedł na parkiet, a wiemy jak w takich sytuacjach radzi sobie Nikola Jokić. Dogrywka to już jednak dominacja podopiecznych Mike’a Malone’a, wygrana 12:4 w dodatkowych 5-ciu minutach, double double zaliczył Porter Jr, a do tego najlepsze w karierze 37 punktów, do których dołożył 12 zbiórek, triple double z kolei zaliczył Nikola Jokić (30pts, 12zb, 10as).
Indiana Pacers (41-26) – Washington Wizards (24-43) 111:100
Trener Indiany Pacers, Nate McMillan był kolejnym jubilatem wczorajszego dnia. Były zawodnik NBA i szkoleniowiec ekipy z Indianapolis kończył 56 lat, a zwycięstwo nad Wizards można uznać jako niezły prezent. Pewnie byłoby o wiele łatwiej, gdyby jego podopieczni nie przegrali ostatniej kwarty 21:32. Tego popołudnia Pacers radzili sobie bez Victora Oladipo, który odpuścił sobie ten mecz ze względu na regenerację kolana. Po raz kolejny buty lidera Pacers założył TJ Warren (34pts, 11zb, 4as, 3stl, 4 blk), a wtórowali mu Miles Turner (17pts, 9zb, 2blk), Malcolm Brogdon (17pts, 7zb, 6as) oraz Aaron Holiday (17pts, 7/12 FG). Dla Wizards ta porażka praktycznie oznacza koniec marzeń o dogrywce o ósme miejsce na Wschodzie. W ekipie Scotta Brooksa najlepiej zagrał Thomas Bryant, autor dubletu w postaci 20 punktów i 11 zbiórek, do którego dołożył 3 bloki.
Memphis Grizzlies (32-36) – New Orleans Pelicans (29-38) 99:109
Niezwykle ważne spotkanie dla podopiecznych Alvina Gentry’ego, którzy nadal walczą o dogrywkę o ósemkę Zachodu. Dziwić może fakt, że tego popołudnia Pelikany pudłowały raz za razem z linii rzutów osobistych (24/39), ale mimo tego wygrali na tablicach (49:43). Był to kolejny mecz, który musiał rozstrzygnąć się w końcówce, w której Zion Williamson (23pkt, 7zb, 5as) oraz Jaren Jackson Jr. (22pts, 2as, 2 blk) stoczyli pojedynek między sobą, jednak to jedynka draftu była górą. Dublet zaliczył Jonas Valanciunas (13pts, 13zb), Ja Morant tylko 1/10 z dystansu (11pts, 8as, 5zb), a z ławki dla Miśków bardzo dobrze zaprezentował się Grayson Allen (17pts, 5/6 3PT).
San Antonio Spurs (29-37) – Philadelphia 76ers (40-27) 130:132
Spurs po zwycięstwie nad Kings dali sobie więcej szans na ósme miejsce, jednak we wczorajszym spotkaniu trafili na dobrze dysponowanych Sixers i nawet mimo fantastycznej czwartej kwarty w wykonaniu podopiecznych Popa (43:33) musieli schodzić z parkietu jako przegrani. Shake Milton (16pts, 6/9 FG) na 7 sekund przed końcem czwartej kwarty trafił kluczową trójkę, jednak chwile później Joel Embiid (27pts, 9zb, 5as) spudłował jeden z rzutów osobistych, a DeMar DeRozan (30pts, 5zb) miał jeszcze okazje wygrać mecz rzutem za trzy punkty, ale spudłował. Tobias Harris zdobył 25 oczek, Richardson dodał 19 punktów.
Los Angeles Lakers (51-15) – Utah Jazz (42-25) 116:108
Anthony Davis Show po raz kolejny? 42 punkty i 12 punktów od tego pana wystarczyło, by pokonać Jazzmanów, a Lakers tym zwycięstwem zapewnili sobie pierwszą pozycję na Zachodzie. Poza Davisem, LeBron otarł się o triple double, 22 punkty, 9 asyst, 8 zbiórek, 2 przechwyty i blok – to jego wczorajsza linijka. W szeregach Jazz, w miarę solidnie zaprezentowała się pierwsza piątka, między innymi Donovan Mitchell (33pts, 5zb, 4as), ale ich ławka rezerwowych, dowodzona przez Jordana Clarksona (6pts, 2/13 FG), po raz kolejny nie dała odetchnąć starterom. Warto jednak odnotować aż 21 strat po stronie Utah, głównie u starterów, których zdążyłem już przedwcześnie pochwalić.