Grizzlies (32-37) – JAZZ (43-25) 115 – 124
Druga odsłona wygrana przez Jazz aż 39-24 miała duży wpływ na ostateczny wynik rywalizacji pomiędzy Utah i Memphis. Trzech Jazz-manów przekroczyło granicę 20. zdobytych punktów prowadząc zespół do 43. wygranej w skróconym sezonie. Joey Ingles trafił 6 z 11. oddanych trójek (25 pkt), Mike Conley dorzucił 4. trójki (23 pkt), a Rudy Gobert popisał się dubletem z 21 pkt i 16 zb a Utah doprowadziło do 4. z rzędu porażki Memphis. Drużyna Ja Moranta (20 pkt i 9 as) przegrała jak dotychczas wszystkie cztery mecze rozgrywane w bańce. Z pewnością na ich słabsze morale wpłynęła informacja o kontuzji Jarena Jacksona Jr. Przedwczoraj zawodnik zerwał łąkotkę w kolanie i nie dokończy sezonu…
Grizzlies są już tylko o mecz od przepaści i w przypadku zwycięstwa Blazers będą o krok od wypadnięcia z czołowej ósemki Zachodu.
76ERS (41-27) – Wizards (24-44) 107 – 98
Joel Embiid z 30 pkt i 11 zb poprowadził Szóstki do drugiej z rzędu wygranej w bańce. Phila wraz z Embiidem miała pięciu graczy na poziomie punktowych double figures trafiając 11 trójek przy ledwie 7. Wizards. Stołeczni tylko w trzeciej odsłonie zbliżyli się do rywali, ale czwarta kwarta znów była dla filadelfijczyków (30-24) i mimo 6. faulu Embiida – Szóstki dowiozły wygraną do końca regulaminowego czasu.
19 pkt i 10 zb wśród pokonanych zdobył Thomas Bryant. Wizards jednak bez Walla i Beala są dalecy od solidnej jakości…
NUGGETS (45-23) – Spurs (29-38) 132 – 126
Drugiej z rzędu wygranej doczekali się fani Denver Nuggets. Drugiego z rzędu 30-punktowego występu doczekał się też Michael Porter Jr. Młoda gwiazda Samorodków tym razem trafiła 5×3 pkt , zdobywając 30 pkt i 15 zb. Nikola Jokić dołożył 25 pkt i 11 zb (Spurs znów nie mieli odpowiedzi na Serba) a Nuggets w samej czwartej kwarcie wrzucili 43 oczka rywalom. Z drugiej strony na nic zdały się 24 pkt Rudy’ego Gay’a czy 23 pkt Derricka White’a.
Nuggets przede wszystkim wygrali walkę na tablicach (46-35) oraz lepiej czuli się na dalekim dystansie (14×3 pkt przy 11×3 pkt – Spurs).
THUNDER (42-25) – Lakers (51-16) 105 – 86
Nie przestają pozytywnie zaskakiwać koszykarze trenera roku – Billy’ego Donovana (Donovan został wybrany wraz z Mikem Budenholzerem przez związek trenerów w USA, ale to nie jest nagroda przyznawana przez NBA i znana jako COTY). Solidni zadaniowcy oraz weterani praktycznie nie dali szans nasyconym pierwszym miejscem wśród drużyn Zachodu – Lakers. Jeziorowcy nie znaleźli odpowiedzi na Chrisa Paula (21 pkt) i Danilo Gallinariego (19 pkt), którzy skutecznie poprowadzili OKC do drugiej wygranej w trzech meczach po re-starcie sezonu.
Obie drużyny nie trafiały z dystansu i tylko po 5 prób z każdej strony trafiło do kosza rywala. Lakers trafiali na poziomie 35 % z gry. Anthony Davis trafił tylko 3 z 11. rzutów i skończył mecz z 9 pkt…
RAPTORS (49-18) – Magic (32-37) 109 – 99
To już 7. z rzędu wygrana Mistrzów NBA – nie licząc 4-miesięcznej przerwy w rozgrywkach. Po solidnych przygotowaniach i przy powrocie do gry kluczowych – wcześniej kontuzjowanych – graczy, Raps wygladają bardzo dobrze. Tym razem największy wpływ na ich wygraną miał autor 21 pkt i 10 as Fred VanVleet. Raps już w pierwszej kwarcie, wygranej 26-11 podyktowali mistrzowskie warunki swoim rywalom. Toronto przede wszystkim lepiej prezentowali się pod względem skuteczności, notując 48 % przy 40 % gospodarzy.
Terrence Ross i Evan Fournier zanotowali po 15 pkt dla Magii. Tyle samo zaliczył Pascal Siakam.
Nets (32-36) – CELTICS (45-23) 115 – 149
Osłabieni Nets okazali się tylko tłem dla podrażnionych porażką z Heat – Celtics. Zieloni zdominowali starcie z niżej notowanym rywalem i każdą z trzech pierwszych kwart wygrywali co najmniej 10-punktami. 7. graczy Brada Stevensa zanotowało punktowe double figures, a najskuteczniejszym okazał się zdobywca 21 pkt – Jaylen Brown.