Niedzielne spotkania NBA przyniosły nam wiele emocji. Dwie ekipy pożegnały się z walką o PO, Austin Rivers zaliczył najlepszy występ w karierze, Celtics wygrali po dogrywce, a Nets zwyciężyli z Clippers. Zapraszam na telegram.
Washington Wizards (24-46) – Oklahoma City Thunder (43-26) 103:121
Podopieczni Billy’ego Donovana już w pierwszej kwarcie (32:23) zbudowali prowadzenie, którego nie utracili już do końca spotkania. Druga kwarta była niemalże kopią pierwszej, jednakże w tej odsłonie z ławki świetnie zaprezentował się pierwszoroczniak Darius Bazley (23pts, 7zb, 5/8 3PT) i to on zdobył najwięcej punktów w tym meczu ze wszystkich graczy! 20 punktów oddając tylko 8 rzutów zdobył Danilo Gallinari, SGA dołożył 18 punktów, 7 asyst i 6 zbiórek, natomiast Chris Paul zanotował pokaźną linijkę w postaci 13 oczek, 9 asyst, 6 zbiórek, 3 przechwytów i 2 bloków(!). Dla Wizards 19 punktów (7/15 FG) i 6 asyst zaliczył Jerome Robinson, ale było widać, że ekipie Scotta Brooksa brakuje lidera z prawdziwego zdarzenia.
Memphis Grizzlies (33-38) – Toronto Raptors (50-19) 99:108
Spotkanie pomiędzy Miśkami i Raptorami rozkręciło nam się tak naprawdę w czwartej kwarcie, głównie za sprawą Raptors, którzy we wczesniejszych odsłonach meczu zbudowali sobie spore prowadzenie, jednak w ostatnią kwartę weszli nieco ospale. Popełnili aż 10 strat podczas ostatnich 12-stu minut i aż 25 w całym spotkaniu. 25 punktów i 6 zbiórek od Dillona Brooksa, 20 punktów z ławki Graysona Allena, dublet od Moranta – 17 punktów i 10 asyst. Ostatecznie w końcówce Kyle Lowry trafił ważną trójkę (15pts, 8as, 7zb), a wtórował mu Pascal Siakam z dwoma kluczowymi próbami zza łuku (26pts, 9/16 FG). W pomeczowym wywiadzie Spicy P powiedział o tym, że ich celem jest po prostu wygrywanie, skupiając się na solidnej pracy w defensywie. Raptors tym zwycięstwem zapewnili sobie drugie miejsce we Wschodniej Konferencji.
San Antonio Spurs (31-38) – New Orleans Pelicans (30-40) 122:113
Pelikany oficjalnie poza Playoffs. Przyczynił się do tego świetny występ DeMara DeRozana (27pts, 10/16 FG, 7/7 FT). W pierwszej połowie Spurs narzucali tempo, jednak Pelicans mieli swój zryw w trzeciej kwarcie, którą wygrali 32:19. Heroiczne 31 punktów z ławki na fantastycznej skuteczności JJ Reddicka (10/16 FG, 8/12 3PT) nie pomogło, a JJ po raz pierwszy w swojej karierze nie zamelduje się w PO. Po raz kolejny fatalnie w bańce zagrał Lonzo Ball (5pts, 10 as, 2/10 FG), ale nie popisał się również Jrue Holiday (7pts, 2/12 FG). W ekipie starterów Pels, Zion Williamson zanotował 25 punktów i 7 zbiórek, a Brandon Ingram miał 17 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst.
Orlando Magic (32-39) – Boston Celtics (47-23) 119:122 (OT)
Mimo zwycięstwa C’s, to nie był mecz Kemby (32 minuty na parkiecie, 1/9 FG i 4 punkty), ale za to odpalił Gordon Hayward, najlepiej punktujący w całym meczu (31pts, 9zb, 5as, 12/18 FG), dzięki czemu Celtics utrzymują trzecią pozycje na Wschodzie. Na 45 sekund przed końcem czwartej kwarty Bostończycy przegrywali 5-oma oczkami no i wtedy Jayson Tatum (29pts, 9zb, 6as) uruchomił swój tryb clutch i najpierw trafił za trzy, a później z pół dystansu na remis. Magic mieli piłkę i 3 sekundy, ale Tatum zablokował rzut Rossa (18pts, 7zb) i mieliśmy dogrywkę. W niej po raz kolejny rządził Tatum, a Vucevic (26pts, 11zb) z trudnej pozycji nie trafił by wyrównać i doprowadzić do drugiej dogrywki. Magic spadają na ósmą pozycję na Wschodzie, a w PO zmierzą się z Milwaukee Bucks.
Philadelphia 76ers (42-28) – Portland Trail Blazers (33-39) 121:124
Zdecydowanie mecz wieczoru i fantastyczny występ Damiana Lillarda (51 punktów, 16/28 FG, 15/16 FT), który z pewnością po ostatnim starciu z Clippers i swojej nieskuteczności z linii rzutów osobistych w końcówce, był głodny zwycięstwa by przybliżyć swoją ekipę do PO. Podczas pierwszych 5-ciu minut spotkania kostkę zwichnął Joel Embiid i do meczu już nie powrócił. Dla fanów Sixers może to być kolejna bolesna strata bo Benie Simmonsie, który opuścił bańkę by poddać się operacji kolana. Nawet pomimo tej straty, Szóstki utrzymywały się w grze, zwłaszcza w drugiej kwarcie, w której rzucili aż 39 punktów. Josh Richardson zdobył 34 punkty (13/20 FG, 6/10 3PT), 6 asyst i 5 zbiórek i wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie w ostatniej odsłonie, a z ławki 20 oczek dołożył Alec Burks (8/14 FG). Dla Blazers kluczową rolę odegrał również Carmelo Anthony (20pts, 7zb), który wyprzedził tej nocy Paula Pierce’a w ilości zdobytych punktów w NBA, dzięki czemu Anthony jest na 15-stej pozycji najlepiej punktujących wszechczasów.
Houston Rockets (44-25) – Sacramento Kings (29-41) 129:112
Kings są kolejną ekipą poza Pelicans, która swoją porażką tej nocy przekreśliła sobie szansę na walkę o ósemkę Zachodu. Rakiety radziły sobie bez Westbrooka, ale chyba nikt nie spodziewał się takiej petardy odpalonej przez Austina Riversa! W 33 minuty zdobył aż 41 punktów (14/20 FG, 6/11 3PT), co jest jego nowym rekordem kariery! Wtórował mu rzecz jasna James Harden (32pts, 8zb, 7as, 3stls), który dzięki swoim przechwytom oraz absencji Simmonsa do końca rozgrywek, wszedł na pierwszą pozycję w kategorii najlepiej przechwytującego. W tej materii gonić go będą z pewnością Kawhi Leonard oraz Jimmy Butler. Dla Kings najlepiej zagrał DeAaron Fox – autor 26 punktów (9/17 FG) i 9 asyst.
Brooklyn Nets (34-36) – Los Angeles Clippers (47-23) 129:120
Kolejne zaskakujące zwycięstwo Nets, przypomnijmy wcześniej w bańce pokonali Milwaukee Bucks. Tą wygraną zapewnili sobie siódmą pozycję na Wschodzie i w pierwszej rundzie Playoffs zmierzą się z Toronto Raptors. Clippers grali tej nocy bez Paula George’a, ale grał za to Leonard, który zdobył aż 39 punktów i dołożył do tego 6 asyst i 4 przechwyty. Jednak to nie wystarczyło na zespołową koszykówkę Nets (32 asysty), w szeregach których najlepiej zagrali Caris LeVert (27pts, 13as), Joe Harris (25pts, 5/8 3PT), czy z ławki Tyler Johnson (21pts, 5/9 3PT).