Po trzech dniach niebytu i niepewności w temacie dalszej gry i kontynuacji sezonu – gracze NBA w końcu wyszli na parkiet. Tym samym byliśmy świadkami piątych spotkań trzech serii, z których dwie już dobiegły końca.
Kristaps Porzingis doznał kontuzji rozerwania łąkotki w prawym kolanie i nie dokończy tych play offs. Dla 25-letniego Łotysza to trzecia poważna kontuzja kolana w ciągu pierwszych lat gry w najlepszej lidze świata. Porzingis nie będzie w stanie już pomóc Dallas Mavericks podczas play offowej serii przeciwko Los Angeles Clippers (bilans 2-3). Do tego momentu Kristaps notował średnie sezonu na poziomie 20 pkt i 9 zb, ale przed rozgrywkami w bańce również zmagał się z kontuzją prawego kolana i niezawsze był w stanie pomóc grą swojej drużynie. Lekarze Mavs jako ostateczność dla gracza traktują całkowite usunięcie łąkotki z kolana zawodnika, i być może znajdą sposób by ominąć ten zabieg?
W wieku 53-lat odszedł były All Star i ex najlepszy rezerowy ligi – Clifford Robinson. Podkoszowy, który w swojej karierze reprezentował barwy Portland TrailBlazers, Phoenix Suns czy Detroit Pistons rozegrał w lidze NBA aż 18 sezonów. Jak na razie nie są znane przyczy śmierci Cliffa, a wczoraj przed spotkaniem Bucks z Magic zawodnicy uczcili jego pamięć – minutą ciszy.
Robinson wystąpił w 1380 meczach w lidze, notując średnio po 14 pkt przy blisko 5 zb na mecz…
Blazers @ LAKERS 122 – 131 , wynik rywalizacji 1-4 i awans Lakers
Bez odpoczywającego już Damiana Lillarda, Blazers postawili mocne warunki rywalom z L.A. Carmelo Anthony zdobył 27 pkt, a CJ McCollum dwoił się i troił by powstrzymać LeBrona i spółkę, notując 36 pkt.
Z drugiej strony formą imponowali LeBron James (36 pkt – 10 zb – 10 as) – zdobywca pierwszego triple double z 35 pkt od Jamesa Worthy’ego dla Lakers (1988 rok) oraz Anthony Davis (43 pkt, 14/18 z gry). Dla Davisa był to najlepszy występ w bańce. Dla Lakers jest to pierwszy awans do II rundy od 2012. roku. LeBron natomiast śrubuje swój rekord w pierwszej rundzie play offs i jak do tej pory nigdy nie przegrał w pierwszej fazie tych rozgrywek, wygrywając 14 serii.
Wszyscy gracze Blazers ku pamięci zmarłego Cliffa Robinsona grali z założonymi opaskami na głowie.
Dla sterników Blazers nadejdzie ciężkie lato i będą zmuszeni podjąć decyzję jak dalej poprowadzić drużynę. Nie wiadomo czy w niej pozostanie Carmelo Anthony. Wydaje się też, że bliski odejścia jest Hassan Whiteside. Można się zastanawiać czy bezpieczną posadę sprawuje Terry Stotts?
Thunder @ ROCKETS 80 – 114, stan rywalizacji 2-3
Powrót Russella Westbrooka uskrzydlił graczy Rakiet. Z Russem na parkiecie – Rockets przede wszystkim poprawili obronę, pozwalając Thunder na 14 pkt w pierwszej odsłonie. Od trzeciej kwarty Houston dominowało w ataku, wygrywając trzecią kwartę 19-punktami. Najlepszy mecz w tegorocznych play offs rozgrywał Robert Covington, autor 22 pkt i 6. celnych trójek.
Swoje grał James Harden – zdobywca 31 pkt (11/15 z gry) prowadzący drużynę do 3. wygranej w serii. Dzięki 19. celnym trójkom (tylko 7 na koncie OKC) Rocks są o krok od drugiej rundy play offs i potyczki z Lakers.
Najbardziej elektryzującym momentem meczu było niesportowe zagranie Dennisa Schroedera. Obrońca Thunder uderzył w krocze PJ Tuckera, kiedy podkoszowy Rockets stawiał zasłonę na Niemcu…Potem już zawrzało i Tucker mocno postawił sie Schroederowi, za co też wyleciał z boiska.
Magic @ BUCKS 104 – 118, wynik rywalizacji 1-4 i awans Bucks
Giannis Antetokuonmpo (28 pkt i 17 zb) oraz Khris Middleton (21 pkt i 10 zb) nie pozwolili Magikom na powrót do gry i na dalszą rywalizację z konfrontacji pierwszej z ósmą drużyną Wschodu. Bucks swojej momentum osiągnęli w drugiej kwarcie i przy 41. zdobytych punktach, wyszli na 17-punktowe prowadzenie, którego już nie oddali.
Magicy swojego najlepszego gracza mieli znów w osobie Nikoli Vucevića (autora 22 pkt i 15 zb), ale nie potrafili na tyle zorganizować defensywy by zatrzymać potencjał Bucks w ataku. Zostali też zatrzymani przez Kozły na poziomie 39% skuteczności z gry. Seria wg założeń większości obserwatorów skończyła się w pięciu meczach…
Bardzo smutna wiadomość o śmierci Cliffa Robinsona. Członek hednej z moich ulubionych ekip lat 90 – Blazers z Drexlerem, Potterem, Kerseyem, Aingem i Duckworthem. Niedużo im zabrakło do tytułu chociaż w starciu z obroną Pistons i Bulls okazali się za słabi. Cliffa uwielbiałem za jego spokój – uśmiech, opanowanie wspierające naprawdę świetną grę. Nie pamiętam jakiś jego super widowiskowych zagrań – tylko nuesamowite rzuty za trzy – wykonywane ot tak sobie llekko od niechcenia. No i oczywiście kolorowe opaski na głowie. Grał też w Warriors i chyba „zaraził” tym innych bo cały skład Wojowników grał w opaskach… [*].
Jeden z największych graczy jakich widziałem, był świetny, naprawdę żal że tak szybko. Szacunek dla Ciebie Cliff za walkę, rzuty i ogólnie taki wzór zawodnika, naprawdę szkoda.