Ależ to był mecz! Zaciekły, z dramaturgią, z wieloma zmianami prowadzenia, z kontuzjami, zawodnikami wykrzesującymi z siebie ostatki sił. Heat wygrali, Heat przeżyli. Będzie Game 6! Zapraszam na Telegram!
Miami Heat (2-3) @ Los Angeles Lakers (3-2) 111:108
Przyznam się Wam do czegoś: nie lubię pisać takich Telegramów. Dzisiejszej nocy dostaliśmy być może najlepszy mecz w Bańce, być może najlepszy mecz w całym szalonym 2020 roku. Być może. Można się licytować, ale nie o to chodzi. Dostaliśmy kawał RE-WE-LA-CYJ-NEJ koszykówki. To było spotkanie, które spokojnie można by puścić komuś, kto basketem się nie interesuje – i miałby z tego frajdę, bo była i dramaturgia, i walka do końca, i pokonywanie skrajnego zmęczenia. A teraz muszę napisać skrót tego meczu i starać się rozebrać go na czynniki pierwszy, po części obedrzeć z magii. Dlatego wybaczcie, że pierwsze kwarty omówię tylko pobieżnie, żeby skupić się na daniu głównym, czyli genialnej czwartej kwarcie.
- w Q1 po obu stronach punktowało wielu graczy – prym wiedli jednak Ci, po których się tego spodziewaliśmy: Butler, James i Davis; początkowo to Heat osiągnęli 4 oczka, przewagi, ale potem do głosu doszli Lakers i wyszli na +5; w końcówce Heat zdobyli w pewnym momencie 9 oczek z rzędu i po 12 minutach prowadzili 25-24; co ważne, na minutę przed końcem, przy próbie zebrania piłki w ataku, kontuzji nabawił się Anthony Davis – nie musiał udawać się do szatni, ale opuścił boisko i przez kilka kolejnych minut musiał pozostać poza nim
- druga odsłona to run Heat, którzy wyszli na +11 – spory udział mieli w tym Butler oraz Nunn; przewaga utrzymywała się aż do ostatnich minut, kiedy ekipa z Miami zatrzymała się, czy też została zatrzymana w ataku, zaś Lakers znacznie zmniejszyli straty; do przerwy było 60-56 dla Butlera i spółki
- po zmianie stron Lakers nadal trzymali się blisko; a po trójce KCP doprowadzili do remisu po 70; Heat ponownie odskoczyli, ale LBJ i spółka znów nie dali im uciec; w ostatnich minutach mieliśmy mały festiwal wolnych ze strony Lakers oraz 2 z rzędu trójki z faulem Heat (najpierw Crowder, a potem Robinson – to były dwa kolejne trafienia ekipy z Miami, chociaż dzieliły je prawie 2,5 minuty); przed ostatnią kwartą było 88-82 dla walczących o przetrwanie
- no to jesteśmy: najpierw Rondo nie trafił spod kosza, a Butler zebrał piłkę po raz 10, kompletując triple-double (10 asystę zaliczył w końcówce Q3); zaraz potem Heat ruszyli do ataku; za 3 trafił Robinson (po raz szósty w tym meczu), dwa wolne dołożył Adebayo i znów było +11
- trójkę odpowiedział jednak momentalnie James (również szóstą); po dwóch minutach bez punktów którejś ze stron Green przymierzył zza łuku i przewaga stopniała do 5 oczek – a po wolnych Davisa do 3; trójkę oddał Nunn, ale po wsadzie Jamesa przewaga ponownie stopniała
- Lakers nie zamierzali się zatrzymywać – kolejne dwa wolne Davisa, a potem trójka KCP – i drużyna z LA wyszła na prowadzenie 97-96, pierwsze od pierwszej kwarty; Heat wzięli czas, ale nie zdołali przerwać serii rywali: chwilę później LeBron zaliczył przechwyt, a Caldwell-Pope zaliczył wsad w kontrze i było +3
- wydawało się, że ekipa z Miami gdzieś się zagubiła – w następnej akcji popełnili stratę; Lakers jednak nie wyprowadzili kolejnych ciosów, a niemoc swojego zespołu przełamał w końcu, po podaniu nad kosz Robinsona, Adebayo
- zostały 4 minuty do końca – James został zablokowany przez Butlera, następnie Jimmy przechwycił piłkę od Caruso; zaś po drugiej stronie, po asyście, oczywiście, Butlera, za 3 trafił Robinson – Heat znów prowadzą, 101-99, do końca tylko 3:16
- KCP próbował za 3, ale pomylił się; piłka jednak, za sprawą faulu Crowdera, pozostała w posiadaniu Lakers; dostał ją oczywiście LeBron, który był w akcji rzutowej faulowany przez Butlera; trafił dwa wolne – remis po 101
- Heat mieli piłkę, gdy zostały 2 minuty do końca; Robinson, podwajany, podał do Butlera, a ten po jednym koźle wszedł na półdystans i rzucił ponad Davisem – 1:52 do końca, Miami +2
- po drugiej stronie – któż inny? LeBron minął Crowdera i wbił się pod kosz, gdzie został uderzony przed Herro – ale jakimś cudem zdołał skierować piłkę do kosza; po wolnym Lakers wrócili na prowadzenie
- akcja Heat – oczywiście Jimmy Buckets; po zmianie krycia miał przeciwko sobie Morrisa – zatańczył i rzucił z bliska z odchylenia! 105-104, 73 sekundy do końca meczu
- LeBron wbija się pod kosz, gdzie jest otoczony przez zawodników z przeciwnej drużyny; rzuca, ale piłka uderza od dołu w obręcz i trafia znów w jego ręce – tym razem bez problemu trafia i znów wyprowadza swój zespół na prowadzenie
- po drugiej stronie Butler wbija się pod kosz, gdzie uderza go Morris – kolejne wolne; to właśnie wtedy Jimmy oparł się o otaczającym parkiet osłonę/baner (pierwsze zdjęcie tego tekstu), starając się nabrać chociaż trochę sił – w tym meczu odpoczywał na ławce tylko przez 49 sekund; Heat mieli dwa czasy, więc wykorzystali jeden, aby dać mu odpocząć oraz rozpisać obronę
- po przerwie Jimmy trafia oba wolne; 107-106, 46.7 do końca
- LeBron tym razem został podwojony – oddał piłkę do KCP na obwodzie, a ten spróbował zza łuku – airball, ale prosto w ręce czającego się Davisa, który w samej końcówce tej odsłony utykał – ten łapie piłkę i dobija ją równo z końcem czasu akcji! 21.8 do końca, Lakers SEKUNDY od Tytułu, ostatni czas dla Heat!
- piłkę na obwodzie dostał, oczywiście, Butler; świetną zasłonę postawił Crowder, dzięki czemu Jimmy bez problemu minął Jamesa i wpadł pod kosz, gdzie został sfaulowany przez AD; na 16.8 sekundy do końca wykorzystał dwa wolne, wyprowadzając swoją ekipę (znowu) na prowadzenie; ostatni czas dla Lakers
- na parkiet wrócił, za Caruso, Danny Green; LeBron po czasie dostał piłkę i ruszył pod kosz, gdzie wraz z nim podążyli WSZYSCY gracze HEAT:
- on jednak, jak widać, oddał piłkę na obwód do właśnie Greena – Iguodala wykonał sprint, żeby przeszkodzić mu w oddaniu rzutu, ale był za daleko, przez co Danny miał czystą pozycję; nie trafił, ale Morris zebrał piłkę; próbował podać pod kosz do Davisa, ale Heat dobrze przyblokowali podkoszowego Lakers i piłka wypadła poza boisko; 2.2 sekundy do końca
- nikt nie miał już timeoutów, więc Heat musieli dobrze podać pod własnym koszem; udało się to – Herro zdołał sfaulowany na 1.6 sekundy do końca i stanął na linii pierwszy raz tej nocy; nie pomylił się ani razu i było +3; Rondo podał na środek do LeBrona, ten wykonał jeden kozioł i rzucał z połowy boiska na remis – nie trafił! Heat przeżyli, będzie Mecz nr 6!
Zdecydowanie polecam Wam obejrzenie sobie powtórki tego starcia; ani słowny opis, ani nawet highlightsy nie oddadzą dramaturgii i intensywności tego meczu.
Trochę statystyk:
- bohaterowie Heat: Butler (35 pkt, 12 zb, 11 as, 5 przechwytów, 12/12 za 1), Robinson (26 pkt, 7/13 za 3)
- dla Lakers wielki był LeBron (40 pkt, 15/21 z gry, 6/9 za 3, 13 zb, 7 as, 3 przechwyty), dobrze grał też Davis (28 pkt, 12 zb, 8/8 za 1, 3 bloki, 3 przechwyty)
- Heat grali cały mecz w siódemkę (Butler 47 minut, Crowder 40, Adebayo 38, Robinson 37, Herro 31 oraz, z ławki, Nunn 28 i Iguodala 20)
- obie ekipy trafiły 38 razy z gry, w tym 14 razy za 3; przewaga Heat to 3 wolne więcej; do tego ekipa z Miami oddała w sumie 1 rzut więcej, co jest sporym osiągnięciem przy większej liczbie wolnych (o 1) i przegranej zbiórce (12 ofensywnych Lakers do 9 Heat)
- a, dla Lakers to pierwsza przegrana w Playoffs w „strojach Mamby”
Jeśli macie ochotę na więcej statystyk, to są one tutaj: https://www.espn.com/nba/boxscore?gameId=401248437
Mecz nr 6 już w nocy z niedzieli na poniedziałek. Będzie się działo! Do następnego, miłego oglądania!
Zanim ktoś napisze jaki to Green był fatalny wystarczy spojrzeć w box score : +12, 3-8 z gry, 40% za trzy. Rondo dla porównania -13, 1-7, 0-3 za 3. Kuzma -17, 3-10, 0-4. Także jeśli ktoś zepsuł noc fanom Lakers to rezerwowi Morris, Kuzma, Rondo, Caruso – łącznie 5-22, 1-11 za 3.
Na koniec LeBron – dobra decyzja z oddaniem piłki ale historii tego sportu nie zbudowali najlepiej podający w ostatnich akcjach tylko je wykorzystujący. Lider bierze na siebie ten rzut – dla porównania jest na YT bardzo niepiękna składanka pudeł Buttlera w ostatnich sekundach spotkań minionych 3 sezonów. A jednak Heat mogą na niego liczyć i jak naprawdę trzeba to trafia. Zawsze byłem jego fanem ale postawą w tych finałach to mi zrobił kisiel w gaciach…
Jordan do Kerra?
LeBrona potrojono w tej akcji.
Morris mógł przynajmniej rzucić…
Podanie Jamesa do Greena wymuszone, i po prostu złe, z resztą nie pierwszy raz LBJ popisuje się tak głupimi zagraniami w końcówce meczów
ogólnie zawsze mnie mierzi jak James (i media) szuka kozłów ofiarnych w swojej drużynie, u Jamesa to jest powtarzalne przez całą karierę, „zrobiłem co mogłem, to inni zawalili” nie przypominam sobie żeby inni wielcy zawodnicy tak się zachowywali, t.zn. wiem że Jordan był i jest mega dupkiem ale raczej porażek nie przypisywał kolegom, jeśli się mylę proszę prostować
Wielu zawodników, którzy decydują się grać z Jamesem biorą na siebie ryzyko presji mediów, które zgodnie z „królem” lubią wychłostać
Green czysta pozycja, po złym podaniu, piłka mogła wpaść, mogła nie wpaść, taka koszykówka
No i mamy 3:2, piękny spektakl a ostatnie 5-6 minut, bajka. To chyba jednak kara ze jeszcze przed meczem praktycznie wszyscy już pisali o Lakers jak o wygranych. Jako kibic LAL martwi mnie jednak dyspozycja AD, czy on nie grał/gra z jakaś kontuzją? Jakby nie do końca był sobą. O LeBronie nie ma co pisać- mecz miazga i to na takiej skuteczności, oczywiście wisienką na torcie mógłby być ostatni rzut, no ale teraz to już musztarda. Tak naprawdę to na plus jeszcze KCP i chyba tyle:/ Howard, Rondo, Kuzma, Caruso i Morris- cała piątka zdobyła łącznie… 16 pkt…
w finale..
AD z kontuzją pięty.
Zagrywka Jordan – Kerr ustalona była w przerwie, natomiast Lbj zgłupiał gdy wszedł pod kosz A tam czterech zawodników Heat.
Robert Horry, Derek Fisher, mogę tak dalej. Nie ma zasady kto kończy. Inna sprawa, LeBron ma jeszcze mecz zapasu i nadal jest faworytem. Green po prostu nie pierwszy raz, bo wcześniej w finałach przeciwko Heat ze Spurs, też wymiękł.
Rozumiem ,że Majecha szuka analogii do Jordana, może Kobego. Tylko, że Spo przewidział akcję LeBrona i trzech, nawet czterech graczy Heat pilnowało LeBrona. Jordan grał takie akcje 1-1. Czy mając Ehlo , Majerlego czy Russella przed sobą. I po latach ex trenerzy Cavs, Suns czy Jazz nadal przyznają, że by nie podwajali. Spo potroił:)
Chyba nawet poczworzył;) MJ i Kobe też by oddali, ale raczej nie tak celnie…
No to jeśli wspominamy takie podania to trzeba powiedzieć, że to LeBrona było złe. Green dostał piłkę na prawe kolano, musiał ją skozłować i dopiero złożyć rzut. Wg mnie panic ball a nie rozrysowana, ustalona akcja w stylu: „Jak ruszy Stockton (na podwojenie) to bądź gotowy”. Green schrzanił ale bądźmy uczciwie i nieprzesadnie krytyczni wobec Króla.
Akcja była dobra. Tylko Spo z góry kazał doskoczyć i pomagać do LeBrona. Coś co napisałem wcześniej. Wystarczyło zagrać pierwszą piłkę przez Rondo, postawić picka Davisem i Heat by leżeli. LeBron, Green, Kuzma (Morris?) po skrzydłach i narożnikach. Myślę, że Vogel wyciągnie wnioski i nie dopuści do podobnej sytuacji. Lakers chcieli wygrać ten mecz za łatwo i za prosto. Nadal uważam, że nie docenili rywala.
Pewnie Jordan zagrałby jeden na jednego z Butlerem zwodem „połamał” mu kostki i trafił buzera.