Kiedy patrzymy na ten „dziwny” w układ sił sezon zastanawiamy się co na niego miało największy wpływ? Zastanawiamy się jak potoczyłaby się rywalizacja, kiedy na trybunach wszystkich hal znów zasiedliby kibice? Dalej myślimy, jakby to mogło wyglądać, gdyby nie wszystkie obostrzenia związane z koronowirusem?? Czy ktoś z czytelników stawiał przy pomocy PZbuk bukmacher na nazwiska lub drużyny o których za chwilę wspomnimy…
Philadelphia 76ers (19-10) to nie tylko będący w MVP-formie Joel Embiid. Środkowy znalazł odpowiednią motywację i od pierwszego meczu rozgrywek ruszył do walki o numer 1. Wschodu pod rządami nowego trenera – Doca Riversa. Jednak „jokerem”w talii Riversa okazuje się – pozyskany wcześniej z Dallas – Seth Curry. Mniej szanowany przez rywali zawodnik na pozycji rzucającego obrońcy, idealnie wpisuje się w filozofię gry Szóstek i jako jedyny zawodnik w lidze zdobywa osiągi na poziomie 50% skuteczności z gry – 50% skuteczności rzutów za trzy punkty oraz 100% skuteczności z linii rzutów wolnych. Curry na dziś to kandydat na gracza z największym postępem i idę o zakład, że niewielu z Was tak mocno liczyło na słabszego z braci Curry…
Szukając zaskoczeń w konferencji wschodniej od razu rzucają się nam na myśl , wzmocnieni Derrickiem Rosem, New York Knicks (14-16). Jednak zanim doszło do transferu byłego MVP ligi, świetną pracę w przygotowaniach do sezonu, wykonał wracający do Wielkiego Jabłka – Tom Thibodeau. Charyzmatyczny szkoleniowiec nie tylko właściwie dopasował puzzle, które gromadzili poprzedni szkoleniowcy Knicks, ale również zaufał Immanuelowi Quickley’owi. Absolwent Kentucky – niczym zaprawiony w bojach – weteran – osiąga jak na razie średnią 12 pkt na mecz. Jednak niejednokrotnie też decydował o wygranej drużyny, stając się najlepszym strzelcem drużyny z NY. Niestety na dalsze wyniki Knickerbockers duży wpływ na pewno wywrze kontuzja ich środkowego Mitchella Robinsona. Mimo wszystko, hasło : Knicks w play offs , zdaje się mieć rację bytu.
Numerem trzy wschodnich niespodzianek stają się Chicago Bulls. Byli sześciokrotni Mistrzowie ligi, kierowani przez Billy’ego Donovana, zaczynają wchodzić na tzw. wyższe obroty i w pełni wykorzystywać swój ofensywny potencjał. Najlepszym tego przykładem stało się ostatnie zwycięstwo z New Orleans Pelicans (129-116), w którym bycza drużyna ustanowiła własny rekord 25 celnych trójek. Ponadto para Coby White – Zach LaVina stała się pierwszym duetem jednej drużyny w historii NBA, w którym każdy z graczy zanotował po co najmniej 8 trafień. Fani Byków marzą o powtórkach takich wyczynów ich graczy w kolejnych spotkaniach! Bulls zdobywając blisko 115 pkt na mecz poprawili swoje ofensywne osiągi i przeobrażają się w team ataku pod ręką Donovana.
Przenosząc się do konferencji zachodniej widzimy lidera w drużynie Utah Jazz. Zespół z Salt Lake City nie tylko gra nadspodziewanie dobrze, ale również widzimy w nim świetną chemię. Chemię, o którą się baliśmy patrząc na wcześniejsze niesnaski między Rudym Gobertem a Donovanem Mitchellem. Obaj gwiazdorzy teamu Quinna Snydera grają jak kandydaci do Meczu Gwiazd i przy wsparciu weteranów wyprzedzają z bilansem 24-5 samych Mistrzów NBA z L.A. Można się zastanowić czy sami fani Utah nie są zaskoczeni tak wysoką dyspozycją ich pupili?
Zachodnią czwórką są na dziś – prowadzeni przez weterana Chrisa Paula – Phoenix Suns (17-10). Słońca są kolejną drużyną po Knicks i Bulls, która marzy o grze w upragnionych play offs. Zarówno współpraca CP-3 z Devinem Bookerem jak i DeAndre Aytonem układa się na dziś wzorowo. Jeśli Suns zostaną przy zdrowiu a w ich ekipie nie dojdzie do kontuzji wówczas zarząd klubu będzie miał swoją chwilę „chwały”. Przez dwa lata Phoenix walczyło o awans do najlepszej ósemki, ale dwukrotnie i ostatecznie brakowało detali by mogli ziścić swój cel. Warto dodać, że Phoenix poprawili defensywę i dziś tracą na mecz niecałe 108 pkt. Wydaje się, że forma z „bańki” w Orlando nie była taka przypadkowa…
Na sam koniec tego podsumowania rzućmy okiem na Sacramento Kings (12-16), zespół, który czai się na awans do topowej ósemki Zachodu. Jest to o tyle intrygująca ekipa, że posiada w swych szeregach Tyrese’a Haliburtona. Debiutant i najlepszy młody zawodnik stycznia pokazał się ze świetnej strony w wygranych pojedynkach przeciwko Celtics, Nuggets i Clippers. W pojedynkach, w których Królowie byli tzw. underdogiem. 20-letni Haliburton staje się doskonałym uzupełnieniem De’Aarona Foxa i kto wie czy po latach posuchy nie zaprowadzą wspólnie Kings do wyczekiwanej fazy play offs? Wystarczy sobie przypomnieć, że Sacto ma za sobą bardzo burzliwy okres – najpierw zmian trenerów , następnie managerów.
W podsumowaniu pytanie do Was; która z drużyn najbardziej pozytywnie Was zaskoczyła, a na którą postawilibyście w perspektywie dalszej walki o czołową ósemkę swojej konferencji?
Jak dla mnie zaskoczeniem jest San Antonio. Przy mizernej aktywności transferowej dzielnie biją się o PO i aktualnie są na 6 miejscu. Wykorzystują swoje szanse i wygrywają mecze, które muszą wygrać, a Derozan jest niedoceniony nie tylko przez Espn. Jeżeli mu nie siedzi zamienia się w rozgrywającego i kreuje grę swojego zespołu. Myślę że Pop mail tylko roczną przerwę na PO, każdy zasługuje na urlop;)
W końcu jakiś wpis!!!
Czekam na więcej 😀
Moje ulubione forum o NBA, chyba powoli wraca do życia :-). Podobnie jak dla autora wpisu, dla miłym zaskoczeniem jest przede wszystkim drużyna z Utah. Rozczarowaniem Brooklyn, a szczególnie postawa Kyrie Irving i jego postawa poza parkietem (no ale bogatemu, wszystko wolno).
No właśnie, czemu tu taka cisza w tym sezonie? Nie ma co poczytać z rana w pracy… Enbiej Akszyn wróć!!!
Tez chetnie bym poczytal wiecej waszych artykulow.
Co do tegorocznego sezonu to musza by Knicks najwiekszym zaskoczeniem. Szacunek dla SaS, dla Phoenix no i dla Jazzmanow ale ilu z nas obstawialo by taka dobra gre koszykarzy z MSG?!