Trefl Sopot w tym sezonie plasuje się wśród topowych ekip Polskiej Ligi Koszykówki. Wiele wskazuje, że sezon regularny zakończą na drugim miejscu, czyli na tym, na którym się obecnie znajdują (mówię oczywiście o bilansie wygranych i przegranych, a nie o ułomnym systemie punktów, który z jakiegoś powodu dalej jest przyjmowany w naszej lidze jako wyznacznik miejsc). Jakie jednak są szanse ekipy z Sopotu na Mistrzostwo Polski? Zapraszam do przeczytania moich przemyśleń na ten temat.
W chwilę, gdy piszę te słowa, jest 23 marca rano – dzisiaj kolejne Derby Trójmiasta. Jeżeli czytacie to jeszcze przed meczem, to możecie potraktować to jako pewnego rodzaju zapowiedź. Ale jeżeli jest już po Derbach, to mam nadzieję, że nadal warto się z tekstem zapoznać, bo odnosi się przed wszystkim do Playoffów. Paradoksalnie, ponieważ mecze derbowe rządzą się swoimi prawami, ich wynik może nie odzwierciedlać realnego potencjału/realnej siły Trefla. Ale mniejsza, nie o tym dzisiaj.
Nie będę udawał, że śledzę wszystkie zespoły Polskiej Ligi Koszykówki, że widziałem, jak gra każdy zespół, że wiem, jakie są ich słabe i mocne strony, perspektywy rozwoju itd. Jednak wiele z tych drużyn widziałem na żywo czy to w Sopocie, czy w Gdyni, . Do tego mogę przecież wgłębić się w statystyki, które co prawda nie zastąpią oglądania i analiz spotkań, ale są zawsze dodatkowym źródłem informacji. Potraktujcie to zatem jako analizę przede wszystkim Trefla, choć w nawiązaniu do tego, z kim będą się mierzyć w PO. Dobrze, wystarczy tego wstępu. Zapraszam najpierw na omówienie składu, a potem na moje podsumowanie i prognozy. Oceniam oczywiście realny skład na Playoffy, bez młodzieży, która jest na ten moment tylko uzupełnieniem rotacji. Pozycje zaś dobierałem do tego gdzie realnie Ci zawodnicy grają albo gdzie najpewniej będą grali w kluczowych momentach sezonu (wskazania, czy to na stronie Trefla, czy Ligi, są czasem dosyć mylące).
PG
Benedek Varadi / Jakub Schenk
Mimo przedsezonowych wątpliwości Varadi pokazał, że postawienie na niego było dobrym pomysłem. Ma świetny przegląd pola i rewelacyjne warunki fizyczne (196 cm!), które są przydatne po obu stronach parkietu. Boli jedynie przeciętny rzut – potrafi przymierzyć z dystansu, ale nie jest też naturalnym strzelcem, który będzie seryjnie trafił zza łuku. Według statystyk ma prawie 38% skuteczności za 3 (lepsi w Treflu w tym względzie są tylko Barnes, Musiał i Scruggs), ale zawiódł chociażby w Pucharze, gdzie trafił jedynie 2 z 11 prób. Pytanie jak będzie w Playoffach, bo rozgrywający, którego przy zasłonie można atakować dołem, bardzo dużo traci. Jednak to nie Tomasz Śnieg – jeżeli będzie miał swój dzień, to rywale mogą pożałować zostawiania go na obwodzie.
Jego uzupełnieniem/zmiennikiem jest Kuba Schenk, który z kolei warunkami fizycznymi nie zachwyca, ale nadrabia to walecznością, zadziornością oraz tym, że nie boi się brać na siebie odpowiedzialności w ataku, także w najtrudniejszych momentach (ostatni game-winner z Lublinem dobitnie to pokazał). W obronie za to świetnie uprzykrza życie graczom na piłce. Problemem mogą być wspomniane warunki fizyczne, ale głównie jest nim gorąca głowa. Sprowokowany może łatwo złapać przewinienia, w tym techniczne czy niesportowe. Teoretycznie Kuba grał mało (dopiero 9 wynik w minutach na mecz), jednak wydaje się, że jego miejsce w hierarchii rotacji jest wyższe).
Z piłką w rękach grają też czasem oczywiście inni zawodnicy (Best, Musiał) i jest to duży atut Trefla – niemal nie występuje sytuacja, że ekipa z Sopotu nie ma pomysłu na akcję ani kogoś, kto może ją przeprowadzić.
SG
Aaron Best / Jakub Musiał
Aaron Best miewa mecze, w których wygląda jak gwiazda ligi, do tego potrafi dobrze bronić obwodowych rywali. Jednak przeplata to spotkaniami, w których nie sprawia wrażenia wartości dodanej. Każdy miewa słabsze mecze, wiadomo. Tyle że u Besta ich odsetek wydaje się wyższy niż u innych liderów.
Zerknąłem sobie na statystyki z tego sezonu: 27 spotkań (24 w Lidze, 2 w Pucharze, 1 w Superpucharze), średnio 12.4 punktu na mecz (w samej Lidze 12.3). Występów ze zdobyczą poniżej 10 punktów: aż 9, z czego okrągłe 0 w ostatnim meczu w Lublinie. Z kolei 20 oczek i więcej miał 5 razy (raz ponad 30). Porównując to do Victora Sandersa (górna półka, wiadomo, ale Best też miał być gwiazdą Ligi): gwiazdor Anwilu w 25 spotkaniach tylko raz miał mniej niż 10 punktów (notabene przeciwko Treflowi właśnie), zaś 11 razy co najmniej 20 oczek (w tym 25 w meczu otwarcia przeciwko Treflowi; do tego też raz miał ponad 30). Jeżeli jednak Sanders to za wysoka półka, to zerknijmy na lidera innego zespołu z czołówki, Aigarsa Šķēle ze Stali Ostrów. Średnio na mecz 15.4 punktu – a jest to przecież rozgrywający, który dużo więcej niż Best kreuje (prawie 9 asyst na mecz do 2.5) i jeszcze podobnie zbiera (obaj po 4.7 zbiórki na mecz). Zaś w przypadku zdobyczy punktowych: Aigars w 20 spotkaniach tylko dwa razy miał mniej niż 10 oczek, z czego raz, w ostatnim meczu z Gliwicami, dołożył aż 13 asyst, przyczyniając się do wygranej swojego zespołu (Best, jeżeli nie punktuje, rzadko kiedy wpływa na wynik spotkania). Rozgrywający Stali miał do tego 6 występów z 20+ punktami.
Zatem widać, że zawodnik Trefl odstaje od czołowych graczy w Lidze, zarówno pod względem samych statystyk, jak i regularności. Nie da się jednak ukryć, że to nadal mocny punkt Trefla, a jeśli trafi z formą na Playoffy, to rywale ekipy z Sopotu nie będą w dobrej sytuacji. Jest to jednak bardzo duże jeśli.
Jakub Musiał jest z kolei numerem 10 w rotacji. Ale, mimo dosyć ograniczonej roli (najmniej minut i punktów na mecz w Treflu) potrafi dać wartościowy czas na boisku. Tak naprawdę jego rola to obecnie najczęściej 3-and-D, a w Playoffs najpewniej będzie tak w jeszcze większym stopniu (chociaż potrafi rozgrywać, to wydaje mi się, że w najważniejszych meczach sezonu rzadko będzie wystawiany na tę pozycję). To nadal jednak duży plus Trefla, że nawet na ostatnim miejscu realnej rotacji jest zawodnik, który nie odstaje poziomem jak młodzieżowcy i dobrze wpisuje się w filozofię drużyny. Trio z Kubą Schenkiem i Paulem Scruggsem może zamęczyć każdego obwodowego. A skoro już przy Scruggsie jesteśmy…
SF
Paul Scruggs* / Auston Barnes
Paul to jeden z kandydatów do tytułu Najlepszego Obrońcy Ligi – najlepszy przechwytujący i najlepszy blokujący ekipy z Sopotu. Zaś w ataku, chociaż raczej nie dominuje (9 meczów powyżej 10 punktów; najwięcej 19, dwukrotnie), to miewa zazwyczaj po prostu dobre występy (niezłe ponad 38% za 3 i ponad 85% za 1, trzeci w Treflu pod względem asyst na mecz). Zawsze wszystko będzie zależało od formy dnia, ale jego postawa w defensywie to w pewien sposób fundament, na którym opiera się Trefl po bronionej stronie parkietu.
* Wiem, że Scruggs jest PG/SG, a nie SF; powinienem zamienić go miejscami z Bestem (SG/SF), żeby miało to więcej sensu.
Barnes z kolei głównie operuje jako strzelec/slasher. Obecnie ma najlepszy procent trafionych trójek: genialne 43% we wszystkich spotkaniach. Pod względem minut na mecz jest co prawda aż na czwartej pozycji (za Bestem, Varadim i Zyskowski, a przed chociażby Scruggsem czy Van Vlietem), jednak w punktach na mecz dopiero dziewiątej. Z roli jokera wywiązuje się dobrze, ale brakuje mu błysku – czegoś, co pozwoliłoby mu w jeszcze większym stopniu odciskać piętno na spotkaniach (poza trafianymi trójkami). Gdyby zbierał tak jak Seth LeDay, to Trefl według mnie momentalnie stałby się głównym kandydatem do Mistrzostwa, a Barnes mógłby walczyć może nie o MVP, ale o drugą najlepszą piątkę rozgrywek tak. Natomiast teraz jest po prostu dosyć pewnym, ale jednak nieco marginalnym punktem zespołu.
PF
Andy Van Vliet / Jarosław Zyskowski
Andy zaczął ten sezon naprawdę dobrze, jednak z drugiej jego połowie coś się zacięło. Zaczęła szwankować skuteczność rzutów z dystansu, co jest największym atutem tego zawodnika. Jednak nie jedynym – w ostatnich spotkaniach coraz częściej widzimy go grającego tyłem do kosza, z czym również radzi sobie świetnie. Do tego jest też jednym z najlepszych zbierających drużyny. Jeżeli trener Tabak znajdzie sposób na odblokowanie jego skuteczności zza łuku, to rywale Trefla będą mieli problem. Tak naprawdę na początku myślałem, że to Andy może być liderem Trefla w tym sezonie. To się nie stało, ale nadal jest pewnym punktem zespołu. Ba, jest nawet najlepszym strzelcem w Lidze. Jednak nie ma się poczucia, że to on bierze na siebie ciężar gdy, gdy zespołowi nie idzie.
Kapitan Jarosław Zyskowski jest w kolei drugim najlepiej punktującym zawodnikiem z Sopotu (minimalnie za Van Vlietewm i minimalnie przed Bestem). bardzo pewny punkt zespołu, który robi swoje zarówno w ataku, jak i w obronie. Co ciekawe, robi to niesamowicie po cichu, wręcz niezauważalnie. Tak naprawdę nie pamiętam z tego sezonu żadnych spektakularnych występów Zyskowskiego (takie mecze mieli Best czy Van Vliet). Trzy razy miał co najmniej 20 oczek, ale aż ośmiokrotnie poniżej 10 (w tym jedno 0). Względem poprzedniego sezonu poprawił bardzo rzuty za 2 (prawie 57% skuteczności w Lidze dla gracza, który nie jest typowym podkoszowym, robi wrażenie). Jednak spadła jego skuteczność zza łuku (rok temu miał absurdalne powyżej 51%, w tym roku „tylko” 34%) i za 1 (ponad 81% do tylko 68%). Co by nie mówić, w Treflu mogą na niego liczyć. Zdecydowanie pewny punkt rotacji, również dobrze pasujący do koncepcji drużyny (trójki, wjazdy pod kosz, dobra obrona).
C
Geoffrey Groselle / Mikołaj Witliński
Dodanie Groselle’a tak naprawdę przeniosło Trefla od poziomu bardzo dobrej drużyny do poziomu kandydata do mistrzostwa. Dwóch nominalnych środkowych z początku sezonu, Witliński i Tomczak, nie gwarantowało wystarczającej jakości pod koszem (z tego powodu na piątce grywał czasami Van Vliet). Jednak przyjście Geoffrey’a odmieniło niemal wszystko. Tak, łapie czasem głupie faule. Tak, nie jest może aż tak niesamowity w obronie. Ale oddaje to rewelacyjną grą w ataku (ponad 60% skuteczności za 2), zbiórkami i może nie spektakularną, ale solidną postawą w defensywie. Do tego w duecie z Van Vlietem są postrachem podkoszowych niemal wszystkich rywali. Musi jeszcze wkomponować się do zespołu (dalej widać momentami niepewność na boisku), ale to niewątpliwie bardzo duże wzmocnienie.
Drugim środkowym w rotacji jest Mikołaj Witlińśki. Eh… Powiem szczerze, że lubię Mikołaja, pamiętam go jeszcze z występów z Gdyni. Miewa naprawdę dobre mecz, praca nogami pod koszem potrafi robić wrażenie. Ale za dużo jest w jego grze prostych błędów. A to zbyt łatwo oddana akcja w defensywie, a to nietrafiony prosty rzut po świetnie ogranym rywalu. Chociaż w minutach na mecz jest na ósmej pozycji, to wydaje mi się najmniej pewnym punktem zespołu. W rotacji numer dziewięć (przed Musiałem), głównie ze względu na to, że pod koszem Trefl nie ma tak wielu zawodników, jak na obwodzie. Żeby nie było, Mikołaj nie jest żadnym popychadłem czy jakąś wielką dziurą w ataku (może trochę w obronie). Po prostu odstaje od „głównej” ósemki z Sopotu. I wydaje się, że tu można szukać potencjalnego słabego punktu całej ekipy. W Playoffach Witliński może być bardzo intensywnie atakowany, a ukrycie w defensywie środkowego jest dużo trudniejsze od schowania obwodowego, który nie broni.
Jak zatem prezentuje się Trefl Sopot? Cóż, nie będę ukrywał, że według mnie bardzo dobrze. Zespół zbudował swoją tożsamość, a momentami potrafi w obronie naprawdę stłamsić rywali. Do tego potrafią zagrać niesamowicie wysokim składem: Varadi (196 cm) – Best (193 cm) – Scruggs (193 cm) – Van Vliet (213 cm) – Groselle (213 cm) to najczęstsza ostatnio pierwsza piątka, w której średnia wzrostu to ponad dwa metry (201,6). A wymieniając np. Zyskowskiego/Barnesa (obaj 203 cm) za Besta/Scruggsa (obaj 193 cm) średni wzrost rośnie aż do 203,6 cm. Wiadomo, centymetry nie grają, ale jednak pomagają, a rywale będą mieli naprawdę duże problemy we wjazdach pod kosz czy rzucaniu przez ręce. Zaś w ataku zwłaszcza Van Vliet i Groselle potrafią korzystać ze swoich warunków fizycznych.
Czy zatem ekipa z Sopotu ma szansę powalczyć o Mistrzostwo? Cóż, z jednej strony, na papierze wszystko wygląda niemal perfekcyjnie. Silni w ataku, świetni w obronie, wartościowi zmiennicy, dominacja w warunkach fizicznych… Jednak Trefl cierpi na coś, co, wydaje mi się, nie zmienia się od lat. Jest to brak lidera. Są wiodące postacie, ale to kolejny sezon, kiedy nie ma kogoś, o kim by się powiedziało „tak, to jest lider i gwiazda Trefla, on ciągnie ten zespół”. Kolektyw i ławka są oczywiście bardzo ważne i zazwyczaj lepiej mieć ośmiu czy nawet dziesięciu dobrych zawodników niż jednego świetnego, czterech dobrych, natomiast wśród zmienników samych przeciętniaków. Tyle, że w kluczowych momentach sezonu to właśnie gwiazdy biorą na siebie odpowiedzialność. W Anwilu wiadomo, że Sanders będzie brylował, w Stali najważniejszy będzie Šķēle (oczywiście w tę rolę mogą wejść inni zawodnicy, ale jednak wiadomo, kto jest szefem). W Treflu tego nie ma. Przebłyski tego ma Best, na początku sezonu wydawało się, że Van Vliet będzie to ciągnął, Schenk czasami stara się tak grać.
Ale, gdy w Playoffach zrobi się gorąco, kto weźmie na siebie ciężar gry i odpowiedzialności? Ja na ten moment nie wiem. W przegranym meczu z Toruniem zabrakło właśnie kogoś, kto zatrzymałby krwawienie. Inna sprawa, że trener Tabak trzymał długo na ławce dwóch najlepszych zawodników meczu – myślę, że szkoleniowiec ekipy z Sopotu również nie należy do najpewniejszych elementów układanki. Z jednej strony nadał drużynie charakter, ale z drugiej jego niektóre decyzje są zastanawiające i, z mojej perspektywy, błędne. Dlatego, o ile oceniam Trefla bardzo wysoko, to stawiam, że maksymalnie stać ich na półfinał, może na trzecie miejsce. Myślę, że pierwszą rundę przejdą. Ale w starciu z najbardziej klasowymi rywalami mogą mieć duże problemy. Awans do Finałów powitam jako miłą niespodziankę. Być może będą musiał przeprosić w podsumowaniu sezonu trenera Tabaka za mój sceptycyzm. Zobaczymy.
A wy, jak oceniacie Trefla Sopot? Jak myślicie, co mogą zawojować w tym sezonie. Dajcie znać – i to usłyszenia. Oraz, oczywiście, udanych Derbów Trójmiasta!