150 dni do EuroBasketu – znamy grupowych rywali!

Znamy już wszystkich grupowych rywali Kosz Kadry podczas zbliżającego się EuroBasketu. Poza omówieniem naszej grupy będzie też o ostatnich meczach Reprezentacji Polski z Macedonią Północną i Litwą. Ponadto przedstawię jak zmieniła się moja predykcja składu naszych koszykarzy na europejski czempionat. Zapraszam!

fot. FIBA

W dniu publikacji tego artykułu zostało równo 150 dni do oficjalnego otwarcia EuroBasketu. Poprzedni tekst (200 dni do EuroBasketu) znajdziecie TUTAJ. Kolejne wpisy: na 150, 100 i 50 dni do rozpoczęcia zmagań (później będą się ukazywały jeszcze częściej).

(Niektórzy z Was może zauważyli licznik do rozpoczęcia Eurobasketu na stronie plk.pl – tam odmierzany jest czas do rozpoczęcia zmagań w Katowicach. Moje odliczanie dotyczy pierwszego dnia całego turnieju. Tak gdyby ktoś się zastanawiał skąd ta różnica.)

Znamy zatem naszych rywali podczas tegorocznych Mistrzostw Europy. Do Islandii i Słowenii, co do których mieliśmy pewność, że zagrają w Katowicach, dołączyły zespoły Francji, Izraela i Belgii. Harmonogram spotkań Kosz Kadry przedstawia się następująco:

Polska – Słowenia | 28 sierpnia (czwartek)
Polska – Izrael | 30 sierpnia (sobota)
Polska – Islandia | 31 sierpnia (niedziela)
Polska – Francja | 2 września (wtorek)
Polska – Belgia | 4 września (czwartek)

fot. wKatowicach.eu

Co ciekawe, prawie wszystkie ekipy w naszej grupie ma obecnie co najmniej jednego przedstawiciela w NBA. Idąc alfabetycznie po krajach:

Belgia Toumani Camara (Portland Trail Blazers) i Ajay Mitchell (Oklahoma City Thunder),

Francja – aż 14 zawodników, wśród których są chociażby Victor Wembanyama (San Antonio Spurs), Rudy Gobert (Minnesota Timberwolves) czy Alex Sarr (Washington Wizards),

Islandia – brak zawodników z NBA,

IzraelDeni Avdija (Portland Trail Blazers),

PolskaJeremy Sochan (San Antonio Spurs),

SłoweniaLuka Dončić (Los Angeles Lakers) i Vlatko Čančar (Denver Nuggets).

Zapowiada to emocjonujące spotkania i efektowne akcje. Oczywiście, nie ma ani pewności, że wszyscy Ci gracze zagrają na EuroBaskecie, ani, że będą najlepsi na parkiecie. Jednak nie da się ukryć, że niektórzy z nich (zwłaszcza Wemby i Luka) należą do ścisłej czołówki najlepszych zawodników świata. Dončić zapowiadał, że, jeżeli będzie zdrowy, to na europejskim czempionacie wystąpi. Nie wiadomo za to jak będzie z kolegą Sochana ze Spurs. Trener Francuzów przekonywał, że Wembanyama jest zmotywowany, aby wystąpić, ale wydaje się, że kluczowe będzie zdrowie. Dla przypomnienia: Francuz przedwcześnie skończył sezon z powodu zakrzepów w prawym ramieniu Niedawno przeszedł operację mającą rozwiązać ten problem. Jeżeli rehabilitacja będzie przebiegała bez zarzutu, a problem nie nawróci, to są spore szanse, że zobaczymy najlepszego obecnie blokującego NBA w Katowicach.

fot. Athlon Sports

Dobrze, to jakie zatem są szanse Kosz Kadry? Cóż… Na starcie zaznaczę, że nie przywiązywałbym się za bardzo do miejsca w rankingu FIBA. A generalnie to pytanie jest złożone. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że do Francji raczej nie mamy podjazdu (o czym boleśnie przekonaliśmy się w 2022 roku – i chyba od tego czasu nie wykonaliśmy wystarczającego postępu, aby zakładać zwycięstwo). Zdołaliśmy jednak podczas poprzedniego EuroBasketu pokonać w ćwierćfinale Słowenię w legendarnym wręcz meczu (m.in. pamiętne triple double Mateusza Ponitki). Ale czy będziemy w stanie powtórzyć ten sukces? Pewności brak, chociaż dystans nie jest aż tak duży jak między nami z Francją. Z Izraelem również najpewniej możemy powalczyć. Należy jednak pamiętać, że w eliminacjach ekipa z Palestyny wyprzedziła w grupie Słowenię (inna sprawa, że brak Luki jest bardziej bolesny niż brak Avdiji, z całym szacunkiem dla izraelskiego gracza). Tak czy siak, z tymi dwoma ekipami na pewno jesteśmy w stanie chociaż nawiązać walkę. Wydaje się, że Belgia jest w naszym zasięgu, a teoretycznie najłatwiej powinno być nam z Islandią. Jednak obie te drużyny potrafiły wygrywać trudne mecze w tych eliminacjach (Belgia pokonała raz Hiszpanię, Islandia zaś po razie Włochy i Turcję). Zakładam zatem, że możemy powalczyć o trzecie miejsce w grupie. Dla przypomnienia, dalej przechodzą cztery z sześciu zespołów. Odpadnięcie w grupie byłoby niesamowitym blamażem i myślę, że mogłoby doprowadzić do dymisji trenera Miličicia.

Przejdźmy teraz do ostatnich spotkań Kosz Kadry i szerzej do całych eliminacji (które dla nas były realnie sparingami). Całościowo zakończyliśmy je z bilansem 1-5. Przegraliśmy obydwa spotkania z Litwą i Macedonią Północną. Podzieliliśmy się też zwycięstwami z Estonią. Niektórzy już po kończących eliminacje spotkaniach z Macedonią Północną i Litwą chcieli zwalniać Igora ze stanowiska. Moim zdaniem, niezależnie od tego, jak nasi by się w tych wszystkich meczach zaprezentowali, nie miałoby sensu zwalnianie selekcjonera. Mając zapewniony występ na EuroBaskecie, nie musieliśmy starać się na siłę wygrywać każdego spotkania. Mieliśmy czas, aby stopniowo testować różnych graczy, wdrażać nowe pomysły i stopniowo przygotowywać się nie tylko na sam turniej, ale też powoli na zmianę warty w reprezentacji. To dopiero same Mistrzostwa Europy będą właściwą weryfikacją tego, czy dobrze wykorzystaliśmy ten czas.

Wrócę do tej „zmiany warty”. Mateusz Ponitka i Michał Michalak mają co prawda dopiero po 31 lat, a Michał Sokołowski i Jarek Zyskowski po 32. Zatem najpewniej będą jeszcze (a przynajmniej niektórzy) grali w eliminacjach do najbliższych Mistrzostw Świata (odbędą się w Katarze w 2027), a być może także powalczą o kolejne Mistrzostwa Europy. Tyle, że nie wiemy w jakiej formie fizycznej będą. Czy Mateusz dalej będzie sercem Kadry, czy Michał dalej będzie jej płucami, kiedy będą o kolejne 2 czy 4 lata starsi? U Jarka Zyskowskiego, którego oglądam regularnie w Treflu, już dostrzegam pewien regres (najgorsza średnia punktów od sezonu 2018/19, najgorsza skuteczność za 3 od sezonu 2016/17…).  Nie jest to niesamowicie dramatyczny zjazd, a teoretycznie na czwórce mamy solidną obsadę wśród młodych albo dosyć młodych (Sochan, Miličic Jr, Dziewa, perspektywiczny Szumert). Zwracam jednak uwagę, że należało w eliminacjach myśleć tak o tej dalszej przyszłości (era post-Ponitka&Sokół, jeśli mogę ją tak nazwać), jak i o samym tegorocznym EuroBaskecie, na którym jednak chcemy wypaść jak najlepiej. Jak z tych dwóch celów się wywiązaliśmy?

Zmiana warty

Moim zdanie, tu sytuację można ocenić pozytywnie. Może nie idealnie, ale jednak trener Miličić dał szansę wielu perspektywicznym zawodnikom, którzy w przyszłości mogą stanowić o sile kadry. Jednakże zabrakło według mnie powołań dla niektórych zawodników, którzy mają już ugruntowaną pozycję, ale będą pełnić ważną rolę w reprezentacji w najbliższych latach. Idealnym przykładem jest tu Dominik Olejniczak, mający obecnie 28 lat. Ma zostać powołany na zbliżający się EuroBasket – więc dlaczego nie brał udziału w eliminacjach, tak aby mógł się wdrażać nie tylko w grę w „dzisiejszym” składzie (o tym później), ale i w tym przyszłym, bo dużo wskazuje, że za cztery lata wciąż będzie naszym drugim najlepszym środkowym. Brak centra robiącego różnicę był szczególnie widoczny przy absencji Olka Balcerowskiego – najwyższymi graczami Kosz Kadry byli wówczas, o ile mnie pamięć nie myli, Witliński, Dziewa i Petrasek. I wyglądało to słabo. Całościowo jednak, bardzo popieram dawanie szansy Szumertowi, Gołębiowskiemu czy Piśli.

fot. Przegląd Sportowy

Przygotowania na EuroBasket 2025

I drugi aspekt, czyli znalezienie odpowiedniego zestawu na tegoroczny turniej oraz odpowiednie zgranie jeśli nie całego zespołu (z powodu chociażby kontuzji), to chociaż jak największej liczby zawodników. Tu było według mnie dużo gorzej. Brak Olejniczaka, który gra świetny sezon we Francji, jest koronnym tego przykładem. Osobiście nie jestem też zwolennikiem powoływania zawodników, którzy mają nikłe szanse na pojechanie na zbliżający się EuroBasket, a nie stanowią przyszłości naszej kadry. Do tego grona zaliczam Witlińskiego (który był co prawda powołany przede wszystkim jako zastępstwo, bo brakowało środkowych, ale wydaje mi się, że jednak reprezentacja to dla niego za wysokie progi) i Petraska (jasne, grał dobrze i po to został naturalizowany, a do tego może się przydać w perspektywie absencji poza głównymi turniejami Sochana i Miličicia Jr-a – natomiast jednak jakoś mi się to nie zgrywa, że powołujemy gracza, który najpewniej na najważniejszej imprezie nie zagra). Gielo i Nizioł byli jak dla mnie warci przetestowania w obecnej formie. Najpewniej weryfikacja nie przebiegła pomyślnie, bo na dwóch ostatnich spotkaniach już ich nie widzieliśmy. Cieszę się, że trener szukał różnych rozwiązań „na teraz” – ale w mojej ocenie brakowało w tym pewnego określonego planu. A przynajmniej tak to wyglądało – być może historia przyzna rację naszemu selekcjonerowi. Jednak, patrząc na wyczyny naszych graczy w ostatnich spotkaniach, nie mogłem nie odnieść wrażenia, że jest to zbiór indywidualności, a nie kolektyw. Jasne, drużyny nie buduje się dwoma czy trzema kilkudniowymi zgrupowaniami. Ale, z perspektywy kibica, te eliminacje postawiły więcej pytań niż dały odpowiedzi. I jestem w tym temacie sceptyczny.

Zatem, całościowo, oceniam, że średnio wykorzystaliśmy te eliminacje. Mogło być gorzej, mogło być też lepiej. Zweryfikuje nas, jak zazwyczaj się dzieje, parkiet.

fot. Twitter

Przejdźmy zatem do ostatniej części, czyli jak na dzień dzisiejszy widziałbym skład naszej reprezentacji na EuroBasket:

PG Slaughter* – Pluta – Schenk
SG Ponitka – Michalak
SF Sokołowski – Zyskowski
PF Sochan – Dziewa – Miličić Jr
C Balcerowski – Olejniczak

Zmiany od poprzedniego składu:
OUT – Gielo
IN – Milicic Jr
* – AJ Slaughter albo Jordan Loyd, jeżeli otrzyma na czas paszport

Zacznijmy od „gwiazdki” – dalej utwierdzam się w przekonaniu, że na obwodzie będziemy potrzebowali albo Slaughtera, albo właśnie Loyda, który odgrywa znaczącą rolę w Euroligowym AS Monaco. O ile nie jestem wielkim zwolennikiem dokoptowywania na ostatnią chwilę graczy, którzy dotychczas w reprezentacji nie grali i nie znają systemu (oraz nie zasłużyli się w niej), o tyle uważam, że powinniśmy również w części postawić na wynik. Szkoda, że Loyd ma już 31 lat, zatem ciężko oczekiwać, że po otrzymaniu paszportu będzie reprezentował Polskę tam długo jak AJ. Ale byłoby to nadal duże wsparcie dla naszej reprezentacji – mam nadzieję, że nie tylko na duże turnieje, ale także na poszczególne zgrupowania, gdzie mógłby dawać przykład naszym graczom i pomagać im rosnąć. Dla niektórych naszych obwodowych może to być zachęta do dalszej rywalizacji i podnoszenia swojego poziomu. Tak, też nie jestem w pełni zadowolony z tego, że ściągamy Amerykanina, zamiast grać perspektywicznym Polakiem. Uważam jednak, że na Plutę w reprezentacji przyjdzie czas. A wolę, aby w składzie był Loyd niż gdyby to miejsce miało trafić do najbardziej w tym momencie prawdopodobnego Łukasza Kolendy, który do tego zespołu na ten moment nie pasuje i nie wniósłby do niego znacznej jakości. Takie jest moje zdanie. A jeśli Loyd nie dostanie na czas paszportu, to jak dla mnie AJ również może, chociaż pewnie na mniejszą skalę, ale jednak dać nieco wartościowych minut. Zna w końcu system i tych zawodników.

fot. Przegląd Sportowy

Idźmy dalej. Tomek Gielo grał z Estonią łącznie 20 minut (w dwóch meczach). I szału nie było. Myślę zatem (zwłaszcza, że stawiamy na amerykańskiego rozgrywającego), że dobrze byłoby, aby ten „dwunasty” w kadrze był kimś młodym, perspektywicznym. Widzę w tej roli na ten moment Igora Milicičia Jr-a. Na czwórce grać będą głównie Sochan i Dziewa, pasuje tam też w sumie Zyskowski. Jednak według mnie jeden więcej podkoszowy nie zaszkodzi, a jak dla mnie to Igor na ten moment wydaje się być najlepszym wyborem. Co prawda od turnieju w Walencji w kadrze nie grał. Ale myślę, że chociażby Kuba Szumert w tym sezonie nieco zatrzymał się w rozwoju jeśli chodzi o grę w klubie, a także nie wykorzystał swojej szansy w reprezentacji. Ma jeszcze czas (ma dopiero 19 lat), ale uważam, że to Igor mógłby ostatecznie coś wnieść do gry naszej Kadry. Na Kubę jest jeszcze za wcześnie. Oczywiście, gdybyśmy nie korzystali ani z Loyda, ani ze Slaughtera, to to miejsce przypadłoby Luke’owi Petraskowi, jako jokerowi z ławki z rzutem za 3. Ale myślę, że jednak to ktoś inny będzie naszym naturalizowanym graczem na tym turnieju. Raczej nie będziemy potrzebowali wszystkich dwunastu graczy, więc może niech jedno miejsce trafi do kogoś, kto ma być przyszłością reprezentacji. Niech zdobywa doświadczenie. Ale tak szczerze mówiąc, im dłużej o tym myślę, tym mniej jestem przekonany. Bardziej chyba poszukałbym jakiejś trójki, zakładając, że Zyskowski jest bardziej czwórką. Może jednak Gołebiowski…? Mniejsza. Na ten moment, patrząc na niezłe występy w NCAA, byłbym skłonny dać Igorowi kolejną szansę.

fot. utdailybeacon.com

A wy – jak widzicie obecnie nasza kadrę? Jak oceniacie losowanie i nasze szanse? Jak patrzycie na zakończone eliminacje? Dajcie znać – i do następnego! Słyszymy się w temacie EuroBasketu za 50 dni, czyli 19 maja.