Nie ukrywam, w ostatnich 2-3 latach napisałem sporo tekstów, w których raz mocniej, a innym lżej, ale jednak – krytykowałem, a wręcz naśmiewałem się z LeBrona Jamesa. A że nie potrafi grać w decydujących momentach, a że daleko mu do finezji Michaela Jordana, czy w końcu zwyczajnie podłączałem się do ogólnej fali hejterów jego talentu. […]
You must be logged in to post a comment.